Test wybranej herbaty Matcha cz. 3 – Matcha Yamecha

Dzisiejszy wpis będzie testem herbaty Matcha Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. W jednym z wpisów z serii testów herbat Matcha opisałam wersję premium tej herbaty Matcha Yamecha, a przedmiotem dzisiejszej recenzji będzie podstawowa wersja tej herbaty. Wcześniej słyszałam dużo dobrego o tej herbacie, ale dopiero niedawno nadarzyła się okazja, żeby spróbować jej.

Najpierw garść informacji o samej herbacie. Matcha Yamecha pochodzi z miasta Yame w prefekturze Fukuoka położonej w północnej części japońskiej wyspy Kiusiu (podobnie jak wersja premium tej herbaty). Niestety nie znalazłam żadnych informacji na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 40 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem. Jedna taka puszka kosztuje 83 zł (czyli za 30 g wychodzi mniej więcej 62 zł).

Teraz przejdę do właściwej recenzji:

Herbata Matcha Yamecha została przyrządzona przeze mnie w podobny sposób jak wcześniejsze herbaty Matcha, czyli tak: najpierw odmierzyłam „na oko” ok. 1,5 g proszku herbacianego, odłożyłam tę ilość na talerzyk, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Sama herbata ma jaskrawozielony kolor i słodkawy warzywno-zbożowy zapach.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam czarkę na herbatę. Po zagotowaniu wody ogrzałam tę czarkę, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę, a samą czarkę dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do suchej czarki wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do czarki wlałam ok. 100 ml wody. Następnie ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

W smaku ubitej herbaty dominują akcenty zbożowo-kukurydziane, które bardzo kojarzą mi się z japońską zieloną herbatą Genmaicha z dodatkiem prażonego ryżu lub naturalnym popcornem. Te kukurydziane nuty bardzo mnie zaskoczyły, bo nie spotkałam się z nimi wcześniej w żadnej innej herbacie Matcha. Ogólnie rzecz biorąc, herbata jest wyjątkowo przyjemna w odbiorze, gładka w smaku, słodkawa, bez cienia goryczki, a przy tym ma w sobie puszystość kojarzącą się z budyniem. Uważam, ta podstawowa wersja jest znacznie smaczniejsza od wersji premium 😊

Jeżeli chodzi o ogólną klasyfikację najsmaczniejszych herbat Matcha, które miałam okazję spróbować do tej pory, to aktualnie pierwsze miejsce wciąż zajmuje Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” (obecnie dostępna w Czajowni i warszawskiej herbaciarni Herbaty Czas), ale za nią na drugim miejscu plasuje się właśnie Matcha Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. Z kolei trzecie miejsce należy do Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” z eherbata.pl. Niemniej jednak trzeba przyznać, że ogromną zaletą recenzowanej herbaty Matcha Yamecha jest dość przystępna cena w porównaniu do pozostałych dwóch herbat. Dla przypomnienia: za 30 g herbaty Matcha Yamecha wychodzi mniej więcej 62 zł, za 30 g herbaty Matcha Usucha Takamine Bio ”Wysoka Góra” – 192 zł (w Czajowni obecnie kosztuje 168 zł), a za 30 g herbaty Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” – 189 zł, więc wychodzi na to, że różnica w cenie jest znaczna. Gdybym miała zdecydować się na jedną naprawdę smaczną i przystępną cenowo herbatę Matcha do bardziej regularnego picia, to wybrałabym właśnie herbatę Matcha Yamecha. Z kolei do bardziej okazyjnego picia wybrałabym jedną z dwóch pozostałych herbat, najchętniej Matcha Usucha Takamine Bio „Cha No Yu”.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następującej strony internetowej: Matcha 40g Yamecha – NAGOMI

Zestawienie linków do najciekawszych artykułów z blogów o herbacie – drugie półrocze 2022 r.

Dzisiaj zaprezentuję Wam drugą część subiektywnego zestawienia linków do najbardziej interesujących wpisów na blogach polsko- i anglojęzycznych oraz filmików o herbacie na Youtube zamieszczonych od czerwca do grudnia 2022 r. Podobnie jak wcześniej podzielę je na dwie części: polsko- i anglojęzyczną, a przy każdej pozycji zestawienia zamieszczę krótki komentarz, dlaczego uważam dany wpis/filmik za szczególnie interesujący. Oto wspomniane zestawienie:

Linki do wpisów na polskojęzycznych blogach o herbacie – drugie półrocze 2022 r.

https://antonoherbacie.pl/Dlaczego-zielona-herbata-jest-zielona/ – z tego wpisu można dowiedzieć się, czy istnieje związek między kolorem listków herbacianych i naparem z tych listków, a także jak różne sposoby obróbki liści herbacianych wpływają na kolor naparu.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/07/super-kicz-czy-minimalistyczna-estetyka.html – w tym wpisie autor zestawia dwa różne pokazy herbaciane (jedno bardziej kolorowo-kiczowate, a drugie minimalistyczne), zastanawiając się nad efektami takich pokazów z perspektywy uczestnika.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/08/matcha-b-c-mao-znane-fakty-i.html – w tym wpisie autor dzieli się ciekawostkami dotyczącymi herbaty Matcha, np. odpowiada na pytania, czy w Japonii obowiązuje taka sama klasyfikacja rodzajów herbaty Matcha jak w Polsce, jak również czy współczesna japońska herbata Matcha jest tak naprawdę chińska.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/08/chcac-czy-nie-chcac-powoli-powieksza.html – w tym wpisie autor prezentuje puszkę herbaty sprzed I wojny światowej i omawia ją, przywołując historię firmy produkującej tę herbatę.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/09/pu-erh-herbata-czerwona-hong-cha-pewna.html – w tym wpisie autor omawia, jakie właściwie cechy powinna spełniać autentyczna herbata puerh i dlaczego herbata hongcha z prowincji Yunnan nie może być klasyfikowana jako herbata puerh.

https://herbacianynotes.wordpress.com/2022/09/20/japonii-nigdy-za-duzo-czyli-festiwal-zaparzaj-2022/  – w tym wpisie autorka opisuje swoje wrażenia z uczestnictwa w Poznańskim Festiwalu Herbaty Zaparzaj!, a także przy okazji dzieli się ciekawostkami dotyczącymi produkcji herbaty Matcha, których dowiedziała się podczas warsztatów prowadzonych przez pana Seigo Kondo.

https://piewcyteiny.pl/4-festiwale-dla-fana-herbaty-podsumowanie-2022/ – ten wpis jest relacją autorki z uczestnictwa w czterech festiwalach herbacianych, które odbyły się w tym roku: Święto Herbaty w Cieszynie, Festiwal Herbaty Czaisz? we Wrocławiu, Festiwal Herbaty Czaisz? w Krakowie i Festiwal Herbaty Zaparzaj! w Poznaniu. Autorka wskazuje mocne i słabe strony każdego festiwalu.

https://eherbata.pl/blog/czajniczki-yixing-cz.-i-wstep-i-historia-328.html – w tym wpisie autor wyjaśnia, czym właściwie są czajniczki yixing, a także przedstawia historię produkcji czajniczków tego typu.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/12/twarde-liscie-herbaciane-ii-grundniowa.html – w tym krótkim wpisie autor dzieli się swoimi wrażeniami z obróbki twardych listków herbacianych zebranych w grudniu, czyli w czasie, gdy krzew herbaciany przechodzi w stan uśpienia na czas zimy, a także z degustacji herbaty wytworzonej z takich listków.

Linki do wpisów na anglojęzycznych blogach i portalach o herbacie – drugie półrocze 2022 r.:

https://www.teacachai.com/tea-and-food-pairings-japanese-green-teas/ – z tego wpisu można dowiedzieć się, z jakim jedzeniem najlepiej komponują się najbardziej znane gatunki herbat z Japonii, takie jak Matcha, Sencha, Bancha, Hojicha i Wakocha.

https://www.teaformeplease.com/how-to-store-tea/ – ten wpis zawiera zalecenia dotyczące przechowywania herbaty, np. które herbaty warto trzymać w lodówce, a także jak najlepiej przechowywać herbaty puerh.

https://www.teaformeplease.com/how-long-have-people-been-drinking-tea/ – w tym wpisie autorka zastanawia się, jak długo właściwie ludzie piją herbatę, powołując się na zapisy w literaturze oraz dowody archeologiczne.

https://www.teaformeplease.com/4-reasons-why-your-green-tea-tastes-bad/ – w tym wpisie autorka wyjaśnia krótko, dlaczego zielona herbata może nie smakować zbyt dobrze, podając cztery najczęstsze przyczyny.

https://tea-adventures.net/tea-education/how-to-store-puerh-tea/ – ten wpis nieco bardziej rozwija temat zalecanego przechowywania herbat puerh.

https://www.myjapanesegreentea.com/swirling-the-teapot-while-brewing-tea – w tym wpisie autor dzieli się swoimi wrażeniami z eksperymentu polegającego na zaparzaniu japońskiej zielonej herbaty przy jednoczesnym obracaniu czajniczkiem oraz z degustacji z zaparzonej w ten sposób herbaty.

https://www.teaformeplease.com/make-money-with-a-tea-blog/ – w tym wpisie autorka ujawnia, na czym może zarabiać osoba, która prowadzi bloga o herbacie.

https://teamona.com/botebotecha/ – ten wpis pochodzi sprzed czterech lat, ale dopiero niedawno został przeze mnie odkryty. Z tego artykułu można dowiedzieć się, czym dokładniej jest Botebotecha, czyli dość nietypowy sposób przyrządzania i podawania herbaty Bancha (nieco przypominający przyrządzanie herbaty Matcha) praktykowany w rejonie miasta Matsue w prefekturze Shimane.

Linki do filmików na YouTube – drugie półrocze 2022 r.:

https://www.youtube.com/watch?v=SHg-hVbvMw8 – w tym filmiku autor opowiada o birmańskiej kiszonej herbacie zwanej laphet, a także dzieli się swoimi wrażeniami z konsumpcji tej herbaty.

https://www.youtube.com/watch?v=jFOfZbwzdq8&t=2s – w tym filmiku autor przedstawia szybki sposób na przyrządzenie herbaty mrożonej.

https://www.youtube.com/watch?v=aoEZ5wARv5o&t=54s – ten filmik jest całkowicie poświęcony żółtej herbacie. Autor omawia historię oraz etapy produkcji żółtej herbaty (z dodatkiem wstawek z filmiku pokazującego proces produkcji takiej herbaty), prezentuje najbardziej charakterystyczne gatunki żółtej herbaty, a także zalecane sposoby parzenia takiej herbaty.

Zestaw Kiperski – dlaczego warto mieć? – YouTube – w tym filmiku autor wyjaśnia, czym właściwie jest zestaw kiperski, jak wykorzystuje się go do profesjonalnej degustacji herbaty, a także jakie mogą być inne zastosowania takiego zestawu.

https://www.youtube.com/watch?v=zRJwXrgsnfk&t=4s – w tym filmiku autor rozprawia się z dziesięcioma najczęściej powielanymi przez sprzedawców herbaty mitami dotyczącymi herbaty puerh.

Relacja z pobytu w herbaciarni cz. 4 – Moya Matcha Oleandrów w Warszawie

W sobotę 1 października wybrałam się do kolejnego lokalu herbacianego o nazwie Moya Matcha Oleandrów w Warszawie, o czym wspomniałam w krótkiej relacji na stronie bloga na Facebooku (Facebook). W dzisiejszym wpisie rozwinę nieco bardziej tę relację.

Moya Matcha Oleandrów znajduje się przy ul. Oleandrów 6 w Warszawie (niedaleko Placu Unii Lubelskiej, mniej więcej 5 minut piechotą od stacji metra Politechnika). Jest to połączenie herbaciarni, sklepu firmowego marki Moya Matcha oraz lokalu gastronomicznego typu bistro. Można tutaj napić się japońskiej herbaty czy napoju na bazie herbaty oraz zjeść deser z dodatkiem herbaty czy kanapkę ryżową onigirazu.

Przed lokalem na zewnątrz znajdują się trzy stoliki z krzesłami (o ile pamięć mnie nie myli 😉). Gdy stanie się tuż przed wejściem, przed oczami ukazuje się taki widok:

W środku lokalu znajduje się pięć stolików z krzesłami. Po lewej stronie od wejścia widać kilka luster.

Na wprost od wejścia mieści się bar wraz z ladą cukierniczą, przy którym można składać zamówienia.

Z kolei po prawej stronie od wejścia na ścianie rozciągają się półki z najróżniejszymi akcesoriami herbacianymi takimi jak czajniczki, czarki i matchawany oraz zestawami herbat i akcesoriów marki Moya Matcha, np. zestaw do przyrządzania herbaty Matcha. Wszystkie te rzeczy można kupić na miejscu.

Gdy przyjrzałam się menu, zauważyłam, że w odróżnieniu od recenzowanego w kwietniu Matcha Bistro & Bar w ofercie lokalu mniejszy nacisk jest położony na herbatę Matcha, a większy na japońskie herbaty ogólnie. Można w niej znaleźć propozycje również z japońską zieloną herbatą Hojicha czy czarną herbatą Wakocha.

Menu jest dostępne w języku polskim i angielskim, akurat jako tako wyszły mi zdjęcia z menu w języku angielskim 😉

Bardzo zaintrygował mnie napój Wakocha chai, czyli napój na bazie czarnej herbaty Wakocha z domową mieszanką przypraw korzennych, syropem chai-kuromitsu i mlekiem (lub napojem roślinnym do wyboru), ale jednak ostatecznie zdecydowałam się na Hojicha latte, czyli napój na bazie japońskiej zielonej herbaty Hojicha i mleka owsianego, bo nie mialam jeszcze okazji spróbować tej herbaty w wersji latte 😊 Poza tym zamówiłam również dwa herbaciane desery: torcik musowy z herbatą Matcha i maliną na bazie serka mascarpone oraz Matcha brownie z malinami.

Hojicha latte miała lekko orzechowy smak, który kojarzył mi się nieco z kawą zbożową. Z kolei desery z herbatą Matcha były naprawdę przepyszne, z wyraźną herbacianą nutą przełamaną słodyczą malin, smakowały jak z najlepszej cukierni. Po prostu palce lizać 😊 Moim zdaniem te ciasta były nawet smaczniejsze niż ten deser, który jadłam w Matcha Bistro & Bar.

Na koniec muszę wspomnieć o dwóch wadach tego miejsca. Pierwsza jest taka, że dość trudno trafić tutaj za pierwszym razem, bo lokal znajduje się nieco na uboczu. Drugi mankament jest taki, że lokal jest dość mały, a liczba stolików ograniczona. Aby móc zająć miejsce w środku, musiałam trochę poczekać na zewnątrz. Niemniej jednak trzeba przyznać, że ogólnie było warto😊Moya Matcha Oleandrów to zdecydowanie warte odwiedzenia miejsce na mapie herbacianych lokali Warszawy, które jest idealne na spotkanie ze znajomymi na mieście. Według mnie jest ono nawet ciekawsze niż Matcha Bistro & Bar, bo oferuje bardziej urozmaicone menu pod względem herbacianym oraz smaczniejsze desery.

A teraz garść ogólnych informacji o tym lokalu:

Nazwa: Moya Matcha Oleandrów

Adres: ul. Oleandrów 6

00-629 Warszawa

Strona internetowa: https://moyamatcha.com/moya-matcha-oleandrow/

Godziny otwarcia: pon-sob: 10.00-22.00

Ndz: 10.00-20.00

W lokalu można dokonywać płatności kartą.

Aktualizacja z listopada 2022 r.: Tak się złożyło, że na początku listopada jeszcze raz wybrałam się do Moya Matcha Oleandrów i tym razem zamówiłam sobie Wakocha chai, o którym wspominałam w recenzji. Bardzo ciężko opisać smak tego napoju, ale generalnie był smaczny, nieprzesadnie słodki, z wyraźnymi nutami przypraw korzennych, z akcentami czarnej herbaty majaczącymi w tle.

Test wybranych trzech herbat Matcha – cz. 2

Dzisiejszy wpis będzie testem trzech wybranych herbat Matcha najwyższej jakości: Matcha Seian Organic (z eherbata.pl), Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” (również z eherbata.pl) oraz Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” (z warszawskiej herbaciarni Herbaty Czas). Wszystkie trzy zostały otwarte tydzień temu.

Zanim jednak przejdę do właściwej recenzji, przedstawię krótko herbaty, które będą próbowane.

Matcha Seian Organic ze sklepu eherbata.pl pochodzi z rejonu Fushimi w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Listki krzewów herbacianych, z których powstała ta herbata, zostały zebrane w 2021 roku. Zostały one zmielone w sierpniu 2022 r. Herbata ta jest pakowana w puszki zawierające 20 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym wyjmowalnym plastikowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem), a herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 172 zł. Co ciekawe, Matcha Seian Organic to jedyna herbata, która zgodnie z opisem nadaje się do przyrządzenia koicha.

Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” pochodzi z ekologicznych, certyfikowanych plantacji z okolic Uji w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 189 zł (czyli za 20 g wychodzi 126 zł), czyli jest to najtańsza z recenzowanych herbat.

Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” pochodzi z rejonu Kinki w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Wiadomo tyle, że są one pozyskiwane z krzewów nie starszych niż 30 lat i że jest to herbata wytwarzana przez najstarszego i najbardziej znanego japońskiego producenta herbaty Matcha – pana Marukyu Koyamaen. Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona wyłącznie wyjmowalnym metalowym wieczkiem, a sama herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 192 zł (czyli za 20 g wychodzi 128 zł), czyli jest to najdroższa z recenzowanych herbat. Obecnie herbata ta jest dostępna również w Czajowni w nieco niższej cenie (162 zł za puszkę).

Teraz przejdę do właściwego testu:

Wszystkie trzy herbaty zostały przygotowane mniej więcej w ten sam sposób. Najpierw odmierzyłam ok. 1,5 g każdej herbaty Matcha (jest to około pół łyżeczki lub 2 dość duże porcje odmierzone za pomocą specjalnej łyżeczki bambusowej zwanej chashaku), odłożyłam tę ilość na talerzyki, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Na pierwszy rzut oka widać, że wygląd tych herbat jest bardzo podobny – mają żywy jaskrawozielony kolor. Wydaje mi się, że herbata Matcha Seian Organic ma nieco intensywniejszy zielony kolor od pozostałych herbat.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam trzy czarki na herbatę. Po zagotowaniu wody każdą czarkę ogrzałam, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę z każdej z tych czarek, a same czarki dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do każdej z tych czarek wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do każdej z czarek wlałam po ok. 80 ml wody. Następnie w każdej czarce ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

Ubite herbaty Matcha w sumie też niewiele różnią się wyglądem od siebie. Z kolei doznania zapachowo-smakowe dostarczane przez każdą z nich są inne.

Co do aromatu, to Matcha Seian Organic ma dość intensywny morski zapach podchodzący w pewnym stopniu pod nuty rybne (ale nie powiedziałabym, że jest on nieprzyjemny). Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” ma nieco mniej intensywny warzywno-morski aromat bez akcentów rybnych (co ciekawe, aromat samego proszku jest słodkawo mleczny, kojarzący mi się z napojem Matcha latte). Z kolei Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” wydziela słodkawy warzywny zapach.

W smaku herbaty Matcha Seian Organic dominują warzywno-morskie-rybne nuty. Pojawia się w nim delikatna goryczka, ale również umami. Trochę przeszkadza mi ta goryczka, ale ogólnie trzeba przyznać, że jest to przyzwoita herbata. Co ciekawe, gdy przyrządzałam tę herbatę poza testem w mniej kontrolowany sposób, pozostawiała ona owocowy posmak.

W smaku herbaty Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” również obecne są warzywno-morskie nuty, ale mam wrażenie, że smak tej herbaty jest bardziej zrównoważony od poprzedniej herbaty, a te morskie nuty są nieco mniej nachalne.

Z kolei smak herbaty Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” jest słodkawy, z akcentami warzywnymi, a przy tym kremowy i aksamitny, zupełnie pozbawiony najmniejszego śladu goryczki. Przyznam szczerze, że zachwyciła mnie ta herbata 😊 Jest to najsmaczniejsza Matcha, jaką piłam, zdecydowanie warta swojej ceny.

Ogólnie rzecz biorąc, w opisywanym porównaniu najsłabiej wypadła herbata Matcha Seian Organic ze względu na delikatną goryczkę oraz trochę zbyt nachalne akcenty morsko-rybne, a najlepiej wypadła Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” ze względu na słodkawy kremowy smak.

Podsumowując, gdybym każdej z recenzowanych w tym wpisie herbat Matcha miała wystawić szkolną ocenę w skali od 1 do 6, przydział ocen byłby następujący: Matcha Seian Organic dostałaby solidną czwórkę, Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” otrzymałaby piątkę, a Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” zasługiwałaby na szóstkę.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących stron internetowych:

https://eherbata.pl/matcha-seian-organic-20g-1901.html

https://herbatyczas.pl/pl/zielona/960801-matcha-usucha-takamine-bio-wysoka-gora.html

https://www.czajownia.pl/pl/p/Herbata-zielona-Matcha-Usucha-TAKAMINE-BIO-Wysoka-Gora-30-g-2022/439

https://eherbata.pl/matcha-kyoto-bio-cha-no-yu-30g-1438.html

5 pomysłów na przyrządzenie herbaty na zimno

W dzisiejszym wpisie przedstawię 5 pomysłów na eksperymenty z przyrządzaniem herbaty na zimno. O to sposoby, które moim zdaniem warto wypróbować:

1. Tradycyjne cold brew (zwane mizudashi), czyli umieszczenie listków herbacianych w naczyniu, np. butelce do cold brew marki Hario czy dzbanku, zalanie ich chłodną wodą przefiltrowaną lub źródlaną (mniej więcej w proporcji ok. 10-15 g na 1,5-2 l wody), a następnie wstawienie naczynia do lodówki na co najmniej parę godzin lub na całą noc. Powstały „napar” często smakuje inaczej niż tradycyjny napar na gorąco. Dzieje się tak, ponieważ kontakt listków herbacianych z chłodną wodą powoduje, że do „naparu” przedostaje się mniej katechin i polifenoli, a więcej aminokwasów, dzięki czemu powstały „napar” jest słodszy i delikatniejszy. Przyrządzenie takiego tradycyjnego cold brew to również świetny sposób na wykorzystanie zwietrzałej herbaty lub herbaty, która daje niezbyt smaczny napar na gorąco.

2. Cold brew po schłodzeniu gorącego naparu, czyli przygotowanie tradycyjnego naparu z wybranej herbaty, odczekanie, aż napar ostygnie, a następnie wstawienie ostygłego naparu do lodówki na co najmniej parę godzin.

3. Ice brew na szybko, czyli przygotowanie tradycyjnego naparu na gorąco z wybranej herbaty z zastosowaniem dwa razy większej ilości listków herbacianych oraz dwa razy dłuższego czasu parzenia niż zalecane, a następnie przelanie powstałego naparu do naczynia wypełnionego kostkami lodu. Dzięki temu dość szybko uzyskuje się schłodzony napar o dość intensywnym smaku, intensywniejszym niż w przypadku tradycyjnego cold brew.

4. Shinobicha, czyli sposób przyrządzenia herbaty na zimno polegający na zasypaniu listków herbacianych kostkami lodu w niedużym naczyniu, np. shiboridashi, aż pod przykrywkę, i odczekaniu, aż kostki lodu rozpuszczą się. Ta metoda jest zalecana dla wysokiej jakości japońskich zielonych herbat zacienianych przed zbiorami, szczególnie Gyokuro oraz Sencha, ale również chińska zielona herbata Enshi Yulu, która w procesie produkcji jest poddawana działaniu pary wodnej podobnie jak japońskie zielone herbaty, daje ciekawy efekt.

5. Koridashi (tak jakby shinobicha na odwrót ;)), czyli sposób przyrządzenia herbaty bardzo podobny do shinobicha, ale z jedną zasadniczą różnicą – najpierw wkłada się kostki lodu do niedużego naczynia, a następnie umieszcza się na nich listki wysokiej jakości japońskiej zielonej herbaty. Z moich eksperymentów wynika, że powstały „napar” jest nieco inny niż ten powstały w wyniku zastosowania metody shinobicha – jest trochę delikatniejszy i słodszy.

Jeżeli chodzi o herbaty, które najlepiej nadają się do przyrządzania na zimno, to są to przede wszystkim herbaty zielone, oolong, białe i czarne (polecam spróbować przygotować cold brew z nepalskiej czarnej herbaty Nepal Everest zwanej również Himalayan Imperial Black Tea z plantacji Jun Chiyabari, wychodzi przepysznie; zdjęcie cold brew z tej herbaty znajduje się poniżej). Nie zalecam jedynie przyrządzania japońskich zielonych herbat trzecią metodą, czyli ice brew na szybko, bo powstały napar wychodzi gorzki i niesmaczny.

Ja osobiście bardzo lubię przyrządzać herbaty na zimno. Robię to przez cały rok, nie tylko wiosną/latem. Najbardziej odpowiada mi metoda pierwsza, czyli tradycyjne cold brew.

Ciekawa jestem, czy również lubicie przyrządzać herbatę na zimno i jeżeli tak, to który sposób preferujecie? A może znacie jeszcze jakieś inne metody?

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

Jak szybko przygotować mrożoną herbatę? – YouTube

How to Brew Iced Tea | Saveur

Ice Brew Tea – Kōridashi (氷出し) – Global Japanese Tea Association (gjtea.org)

Cold Brew Tea – Mizudashi (水出し) – Global Japanese Tea Association (gjtea.org)

„Grow Your Own Tea“ Christine Parks oraz Susan M. Walcott – recenzja anglojęzycznej książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie recenzją anglojęzycznej książki o herbacie pt. „Grow Your Own Tea: the Complete Guide to Cultivating, Harvesting and Preparing” autorstwa Christine Parks oraz Susan M. Walcott (dla uproszczenia w dalszej części tego wpisu będę używać skróconej nazwy „Grow Your Own Tea”). Została ona kupiona na portalu Amazon.

„Grow Your Own Tea” to pozycja, która ukazała się nakładem wydawnictwa Timber Press w dniu 1 września 2020 r. Jej autorkami są Christine Parks oraz Susan M. Walcott. Christine Parks od kilkudziesięciu lat prowadzi wraz z mężem szkółkę krzewów herbacianych zwaną Camellia Forest Nursery w stanie Karolina Północna, czyli zajmuje się uprawą oraz sprzedażą krzewów herbacianych. Z kolei Susan M. Walcott jest emerytowanym profesorem geografii na University of North Carolina. Odbyła wiele podróży do miejsc uprawy herbaty i obecnie wraz z Christine Parks organizuje warsztaty i wykłady poświęcone uprawie i produkcji herbaty na własny użytek. Christine Parks oraz Susan M. Walcott są współzałożycielkami związku zrzeszającego małych producentów herbaty zwanego US League of Tea Growers, którego głównym celem jest szerzenie wiedzy dotyczącej uprawy i produkcji herbaty na niewielką skalę.

„Grow Your Own Tea” liczy 208 stron. Składa się ze spisu treści, przedmowy, wstępu, dwóch głównych rozdziałów zatytułowanych kolejno „A World of Tea” oraz „A Basic Guide to Growing and Processing Tea”, źródeł i bibliografii, podziękowań, informacji o autorach zdjęć i ilustracji oraz indeksu. Pierwszy krótszy rozdział pt. „A World of Tea” zawiera trzy podrozdziały. Dwa pierwsze z nich przedstawiają krótko historię herbaty, z naciskiem na historię uprawy herbaty w Stanach Zjednoczonych oraz Wyspach Brytyjskich, a także przykłady miejsc we wspomnianych rejonach, w których obecnie uprawia i wytwarza się herbatę, np. na Hawajach czy w Szkocji. Z kolei trzeci podrozdział pt. „The Tea Plant” omawia cechy charakterystyczne krzewu herbacianego Camellia sinensis, wyjaśnia różnicę pomiędzy dwiema najbardziej znanymi odmianami tego krzewu (odmiana sinensis oraz assamica), prezentuje inne odmiany krzewu herbacianego, a także związki chemiczne zawarte w liściach herbacianych (wraz z wyjaśnieniem, jakie znaczenie ma dany związek chemiczny dla krzewu herbacianego).

Drugi dłuższy rozdział zatytułowany „A Basic Guide to Growing and Processing Tea” zawiera sześć podrozdziałów. Z pierwszego podrozdziału pt. „Planning and Planting” można dowiedzieć się, m.in. w jakim miejscu oraz kiedy najlepiej zasadzić krzew herbaciany, jak wybrać nasiona/krzew herbaciany do zasadzenia, jak wygląda sadzenie nasion w doniczkach i ogrodzie, jak również uprawa krzewu herbacianego z sadzonek, a także jakie są zalety i wady uprawy krzewu herbacianego z nasion oraz sadzonek. Drugi podrozdział pt. „Caring for Your Tea Plants” skupia się na czynnościach pielęgnacyjnych związanych z uprawą krzewu herbacianego takich jak przycinanie, nawożenie czy zwalczanie chwastów, z wyszczególnieniem czynności, które powinno się wykonywać w danych etapach wzrostu rośliny, aby krzew herbaciany rozwijał się jak najlepiej. Podrozdział ten również zawiera podpowiedzi, jak radzić sobie z najczęściej spotykanymi szkodnikami czy infekcjami oraz chorującym krzewem herbacianym. Trzeci podrozdział pt. „Growing Tea in Pots and Other Special Circumstances” omawia uprawę krzewu herbacianego w doniczkach, w cieniu lub pomiędzy drzewami, w chłodniejszym klimacie, klimacie gorącym i suchym, a także w klimacie zmiennym. Czwarty podrozdział pt. „Harvesting and Processing” zawiera wskazówki dotyczące zbierania listków herbacianych (np. kiedy, o jakiej porze dnia i w jaki sposób to robić), a także ich przetwarzania krok po kroku na poszczególne wybrane rodzaje herbaty (białe, zielone, czarne oraz oolong) z wykorzystaniem sprzętów kuchennych dostępnych w domu (lub łatwo dostępnych w sklepach). W piątym podrozdziale pt. „Gardening with Tea” można przeczytać np. jakie zioła czy kwiaty można uprawiać w sąsiedztwie krzewów herbacianych. Szósty podrozdział pt. „More Fun with Tea” zawiera wskazówki dotyczące wytwarzania herbaty w stylu Matcha czy możliwych sposobów wykorzystania listków herbacianych, np. do celów kulinarnych czy kosmetycznych (z przykładowymi przepisami).

Całość książki jest uzupełniona licznymi kolorowymi zdjęciami oraz biało-czarnymi ilustracjami, które prezentują głównie liście krzewów herbacianych oraz krzewy herbaciane w rozmaitych odsłonach. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak orientacyjnie wyglądają dwie przykładowe strony:

Najważniejszą zaletą książki pt. „Grow Your Own Tea” jest mnogość i różnorodność praktycznych informacji oraz wskazówek dotyczących uprawy krzewu herbacianego oraz produkcji herbaty z zebranych listków. Dzięki lekturze tej pozycji można uświadomić sobie, jak wygląda uprawa krzewu herbacianego „od kuchni”, w jakich warunkach Camellia sinensis najlepiej rośnie oraz na co zwracać szczególną uwagę przy pielęgnacji krzewów. Poza tym można z niej dowiedzieć się, jak wytworzyć poszczególne rodzaje herbaty z wykorzystaniem sprzętów dostępnych w domu. Bardzo podoba mi się fakt, że książka porusza dogłębnie kwestię uprawy krzewu herbacianego w doniczkach, bo temat ten jest zwykle traktowany raczej powierzchownie. Z recenzowanej książki wynika, że uprawa krzewów herbacianych w doniczkach jest dość trudna, krzewy te zdecydowanie lepiej rosną w ogrodzie, co obrazuje pewien ciekawy eksperyment, który został przeprowadzony przez jedną z autorek i opisany w książce. W ramach tego eksperymentu na pierwszą zimę doniczka z rośliną została przeniesiona do łazienki z oknem wychodzącym na południe, gdzie Camellia sinensis była regularnie traktowana parą wodną przy okazji kąpieli pod prysznicem. Zimą kolejnego roku doniczka została przeniesiona do oszklonego przedsionka, gdzie było więcej światła słonecznego oraz ogólnie chłodniej niż w domu. Gdy tylko pogoda sprzyjała, doniczka była wystawiana na zewnątrz. Krzew herbaciany był przesadzany do większej doniczki co rok lub dwa lata i nawożony przy przesadzaniu. Po czterech latach okazało się, że ten krzew herbaciany z doniczki jest mniejszy niż jego odpowiednik w ogrodzie – wygląda jak dwuletnia roślina, która rośnie w ogrodzie.

Na szczególną uwagę zasługują również szczegółowe instrukcje wytwarzania wybranych rodzajów herbat, które zawierają np. informacje o zalecanych sprzętach czy zalecanej temperaturze. Ponadto warto zauważyć, że część dotycząca źródeł i bibliografii zawiera polecane źródła, z których można pozyskać wysokiej jakości nasiona oraz sadzonki krzewu herbacianego do uprawy na własną rękę.

Sądząc po informacjach i wskazówkach zawartych w książce, widać, że autorka* faktycznie zna się na praktycznej stronie uprawy krzewu herbacianego, bo opiera się na wieloletnich doświadczeniach i obserwacjach. Co ważne, wielokrotnie wprost powołuje się na własne doświadczenia, a także doświadczenia znajomych zajmujących się uprawą krzewów herbacianych, wskazując na napotkane problemy i możliwe ich rozwiązania, np. jak właściciele wybranych ogrodów herbacianych radzą sobie z dużymi opadami śniegu czy silnym wiatrem. Muszę przyznać, że taka forma dzielenia się wiedzą przypadła mi do gustu.

Drugą zaletą tej pozycji jest dość przystępny język, w jakim została ona napisana. Co prawda zawiera ona trochę specjalistycznych terminów z zakresu ogrodnictwa (np. „sucker”, czyli „odrost korzeniowy” na stronie 106), które wymagają sprawdzenia przez osobę niezbyt doświadczoną w tym temacie, ale ogólnie rzecz biorąc treść książki jest zrozumiała, a różne trudniejsze kwestie, np. pielęgnacja krzewu herbacianego, są wyjaśnione krok po kroku.

„Grow Your Own Tea” ma również dwie niedoskonałości. Pierwsza z nich to dość duży format książki, który jest wyjątkowo nieporęczny, „klockowaty”, przez co niewygodnie trzyma się ją w rękach.

Drugą wadą jest podawanie temperatury wyrażonej wyłącznie w stopniach Fahrenheita. Zdaję sobie sprawę, że pozycja ta jest adresowana przede wszystkim do amerykańskiego czytelnika, który używa właśnie skali Fahrenheita, ale wydaje mi się, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby podawanie danej temperatury przeliczonej na stopnie Celsjusza w nawiasie obok tej wyrażonej w stopniach Fahrenheita, bo znacznie ułatwiłoby to lekturę książki czytelnikowi przyzwyczajonemu do innej skali pomiaru temperatury.

Podsumowując, pomimo tych dwóch drobnych niedoskonałości „Grow Your Own Tea” autorstwa Christine Parks oraz Susan M. Walcott to zdecydowanie warta uwagi anglojęzyczna pozycja, która dość przystępnie prezentuje wiedzę dotyczącą uprawy krzewu herbacianego oraz produkcji herbaty z zebranych listków na niewielki użytek od strony praktycznej. Polecam ją przede wszystkim osobom, które są zainteresowane uprawą czy produkcją herbaty na własny użytek, bo np. podjęli już albo chcieliby podjąć takie próby, ale również tym miłośnikom herbaty, którzy po prostu chcieliby dowiedzieć się więcej na ten temat. Nawet jeżeli nie zamierzacie uprawiać krzewu herbacianego na własną rękę, warto przeczytać tę książkę, ponieważ niesamowicie poszerza horyzonty i doskonale pokazuje, jak wiele wysiłku, wiedzy i doświadczenia wymaga uprawa i pielęgnacja krzewów herbacianych, a także wytwarzanie herbaty z zebranych listków.

*Słowo „autorka” jest tutaj użyte celowo. Wszystko wskazuje na to, że część dotycząca historii uprawy krzewu herbacianego została napisana przez Susan M. Walcott, a część dotycząca praktycznej strony uprawy krzewu herbacianego oraz wytwarzania herbaty – przez Christine Parks. Świadczy o tym chociażby fakt, że w tej drugiej części autorka pisze o sobie per „ja”, powołując się na swoje doświadczenia z prowadzenia Camellia Forest Nursery.

Zestawienie linków do najciekawszych artykułów z blogów o herbacie – pierwsze półrocze 2022 r.

Dzisiaj zaprezentuję Wam pierwszą część subiektywnego zestawienia linków do najbardziej interesujących wpisów na blogach i portalach polsko- i anglojęzycznych oraz filmików o herbacie na Youtube zamieszczonych od stycznia do czerwca 2022 r. Podobnie jak wcześniej podzielę je na dwie części: polsko- i anglojęzyczną, a przy każdej pozycji zestawienia zamieszczę krótki komentarz, dlaczego uważam dany wpis/filmik za szczególnie interesujący. Oto wspomniane zestawienie:

Linki do wpisów na polskojęzycznych blogach o herbacie – pierwsze półrocze 2022 r.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/01/herbata-w-5ciu-ubikacjach-krakow-czarny.html – w tym wpisie autor prezentuje herbatę ze słynnej krakowskiej firmy „Szarski i Syn”, która prowadziła działalność handlową niemal 100 lat do lat 50. ubiegłego roku, a także cennik herbat z tej firmy z lat 30. ubiegłego wieku.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/01/zielony-czy-niebieski.html – w tym wpisie autor porusza kwestię nazywania herbat oolong niebieskimi, odnosząc się do książki pt. „The Tale of Tea” autorstwa George’a van Driema.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/02/bancha-intrygujace-prowincjonalne.html – w tym wpisie autor wyjaśnia, czym właściwie są japońskie zielone herbaty Bancha.

https://piewcyteiny.pl/warsztaty-o-herbacie-bancha-z-robertem-tomczykiem/ – w tym wpisie autorka dzieli się swoimi wrażeniami z uczestnictwa w warsztatach poświęconych herbacie Bancha prowadzonych przez Roberta Tomczyka. W trakcie tych warsztatów uczestnicy mieli możliwość poznać pięć różnych gatunków herbaty Bancha.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/03/akachan-bancha-regionalna-bancha-san.html – w tym wpisie autor nieco bardziej rozwija temat japońskich zielonych herbat Bancha, podając przykłady regionalnych herbat tego typu.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/03/najstarszy-ogrod-herbaciany-w-japonii.html – w tym wpisie autor opowiada o tym, skąd wzięła się herbata w Japonii, nawiązując do swojej wizyty w okolicach góry Hiei, w których znajdował się pierwszy ogród herbaciany.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/03/herbata-sencha-z-krzewow-o-1200-letniej.html – w tym wpisie autor wyjaśnia, czym jest herbata Hiyoshicha, a także dzieli się wrażeniami z degustacji tej herbaty.

https://piewcyteiny.pl/bledy-przy-klejeniu-ceramiki-herbacianej/ – w tym wpisie autorka podpowiada, jak najlepiej naprawić potłuczoną ceramikę herbacianą techniką kintsugi oraz jakich błędów unikać przy tego typu próbach.

https://cha-herbata.blogspot.com/2022/04/anji-baicha-krotkookresowy-albinos.html – w tym wpisie autor wyjaśnia, skąd wzięło się niepoprawne utożsamianie chińskiej zielonej herbaty Anji Baicha z białą herbatą.

https://herbacianynotes.wordpress.com/2022/05/11/ksiazka-do-herbaty – w tym wpisie autorka przedstawia postać chińskiej cesarzowej Cixi, odwołując się do książki pt. „Cesarzowa wdowa Cixi. Konkubina, która stworzyła współczesne Chiny” autorstwa Jung Chang w przekładzie Anny Gralak. W swoim wpisie analizuje wątki herbaciane wspomniane w książce, rolę, jaką ta postać odegrała dla kultury i historii Chin, jak również kontrowersje, jakie wzbudzała.

https://eherbata.pl/blog/enshi-yulu-nefrytowa-rosa-z-enshi-325.html – w tym wpisie autor przedstawia chińską zieloną herbatę Enshi Luyu, skupiając się na jej historii, procesie produkcji, zalecanym sposobie parzenia, a także ukazuje różnice pomiędzy herbatą Enshi Yulu a japońską zieloną herbatą Gyokuro.

Linki do wpisów na anglojęzycznych blogach i portalach o herbacie – pierwsze półrocze 2022 r.

https://www.mentalfloss.com/article/651615/historic-reason-why-brits-put-milk-their-tea – ten artykuł wyjaśnia, skąd się wziął brytyjski zwyczaj dodawania w pierwszej kolejności mleka do filiżanki, a potem herbaty.

https://www.sazentea.com/en/blog/owners-blog/how-we-measure-the-volume-of-our-teaware.html – z tego wpisu można dowiedzieć się, jak obliczyć orientacyjną pojemność naczynia do herbaty.

https://eustaciatan.com/2022/03/tea-101-3-tips-to-improve-your-tea-tasting-abilities.html – ten wpis zawiera trzy sposoby doskonalenia umiejętności oceniania i rozpoznawania smaków i aromatów w herbacie.

https://onemansteajourney.home.blog/2021/01/06/my-first-attempt-at-koicha/  – w tym wpisie autor opisuje próbę przyrządzenia herbaty Matcha w postaci koicha, a także swoje wrażenia z degustacji powstałej herbaty.

https://theteacupoflife.com/2022/04/how-to-store-tea-properly-keep-it-fresh-longer.html – w tym wpisie autorka odpowiada na najczęściej zadawane pytania dotyczące przechowywania herbaty, np. czy herbata się psuje lub czy można ją zamrozić, a także dzieli się pięcioma wskazówkami dotyczącymi przechowywania herbaty.

https://www.saveur.com/drink/how-to-brew-iced-tea/ – w tym artykule autor przedstawia trzy ciekawe sposoby na przyrządzenie herbaty z użyciem kostek lodu: cold brew, koridashi, czyli „parzenie” herbaty w taki sposób, że w naczyniu najpierw umieszcza się kostki lodu, a na nich listki herbaty, a następnie wypija się powstały „napar”, a także ice tea w amerykańskim stylu. Mnie osobiście najbardziej zaintrygował ten drugi sposób przyrządzania herbaty.

Linki do filmików na YouTube – pierwsze półrocze 2022 r.

https://www.youtube.com/watch?v=GyGj0Tibqdg&t=14s – w tym filmiku autorzy przeprowadzają eksperyment polegający na zaparzeniu tej samej japońskiej zielonej herbaty Sencha Hammamatsu wodą z pięciu źródeł: wodą zdemineralizowaną, butelkowaną wodą źródlaną Primavera, wodą kranową przefiltrowaną i nieprzefiltrowaną przez filtr w dzbanku oraz leczniczą wodą mineralną Franciszek. Na końcu filmiku dzielą się swoimi spostrzeżeniami i wnioskami z tego eksperymentu, podpowiadając, która woda najlepiej nadaje się do parzenia herbaty.

https://www.youtube.com/watch?v=QN469qM7wjE&t=1s – w tym filmiku autor przedstawia trzy sposoby posługiwania się gaiwanem oraz wyjaśnia, czym różni się shiboridashi od gaiwana.

https://www.youtube.com/watch?v=xzHM4HkqmGQ&t=18s – w tym filmiku autor podpowiada, jak można parzyć japońskie zielone herbaty, a także jakich naczyń można używać do tego celu oraz w jakich czarkach można serwować napar z takich herbat.

https://www.youtube.com/watch?v=HDD7NELsypM&t=2s – w tym filmiku autorzy podpowiadają, po które herbaty najlepiej sięgnąć, żeby zastąpić kawę.

https://www.youtube.com/watch?v=FOcYaP8Pr7A&t=8s – w tym filmiku autor omawia krótko styl parzenia herbaty gongfu cha, a także prezentuje akcesoria używane do parzenia herbaty w ten sposób.

https://www.youtube.com/watch?v=C2XMbANwf80s – w tym filmiku autor precyzuje, co wspólnego ze sobą mają styl parzenia herbaty gongfu cha oraz ceremonia herbaciana chaji oraz pokazuje, jak wygląda parzenie herbaty w stylu gongfu cha z elementami ceremonii chayi.

Różne odsłony herbaty cz. 68 – White Ruby, czyli nietuzinkowa biała herbata z Tajwanu o mentolowym posmaku

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam białą herbatę z Tajwanu o nazwie White Ruby. Została ona kupiona w sklepie internetowym Teasome.

Herbata White Ruby to rzadka biała herbata, która pochodzi z gminy wiejskiej Mingjian w powiecie Nantou położonym w środkowej części Tajwanu. Jest ona wytwarzana w małych ilościach z tego samego kultywaru krzewu herbacianego, z którego produkuje się słynną tajwańską czarną herbatę Ruby Black Tea, a konkretniej kultywaru Ruby #18. Powstał on poprzez skrzyżowanie birmańskiego krzewu herbacianego Camellia sinensis odmiana assamica z tajwańskim dziko rosnącym krzewem herbacianym odmiana Camellia formonensis.

Moja herbata pochodzi ze zbioru, który odbył się wiosną 2021 r. Składa się ona z pączków i listków, które najprawdopodobniej przeszły przez etapy typowe dla produkcji herbaty białej, czyli więdnięcie i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać dość dużych i raczej kruchych listków oraz pączków o nieregularnym kształcie w różnych odcieniach zieleni i brązu. Prezentuje się ona następująco:

Napar z White Ruby wydziela ziołowo-roślinny aromat i ma słomkowy kolor. Można zobaczyć go na zdjęciu poniżej:

W naparze z White Ruby dominują akcenty ziołowo i roślinne, które przeplatają się ze słodyczą kojarzącą się z lasem iglastym, a konkretniej przywodzącą na myśl napar z igieł sosny. Napar pozostawia dość wyraźny mentolowy posmak.

Co do sposobu przyrządzania, to myślę, że najlepiej zaparzyć pączki i listki White Ruby wodą tuż po zagotowaniu (o temperaturze ok. 95 stopni Celsjusza) i parzyć metodą gongfu cha (czyli większa ilość suszu przy mniejszej ilości wody), zaczynając od 30 sekund, a następnie wydłużając czas parzenia o ok. 15-20 sekund. Te same listki można wykorzystać do parzenia w ten sposób nawet pięciokrotnie.

Herbata White Ruby świetnie nadaje się również do parzenia metodą zachodnią (czyli mniejsza ilość suszu przy większej ilości wody). Przy takim parzeniu zaleca się używać również wody tuż po zagotowaniu (o temperaturze ok. 95 stopni Celsjusza) oraz następujące czasy parzenia: 2 minuty, 3 minuty i 5 minut. Oczywiście jak można by się tego spodziewać parzenie tej herbaty metodą gongfu cha oraz zachodnią daje inny efekt: parzenie metodą gongfu cha bardziej uwydatnia roślinną słodycz w smaku, a z kolei przyrządzenie metodą zachodnią – akcenty ziołowe.

Przy okazji tematu parzenia White Ruby napiszę co nieco o pączkach i listkach tej herbaty po parzeniu. Są one bardzo dobrze zachowane: niektóre są w całości, a inne w większych fragmentach. Wyglądają one tak jak na zdjęciu poniżej:

Na sam koniec recenzji wspomnę jeszcze o sposobie zapakowania herbaty, ponieważ jest dość nietypowy. Herbata zapakowana jest w opakowanie z przezroczystego kompostowalnego materiału zwanego Natureflex, które znajduje się w papierowym pudełku. Po zużyciu opakowania można je wyrzucić do pojemnika na odpady biodegradowalne, a pudełko do pojemnika na papier. Trzeba przyznać, że to ciekawe rozwiązanie.

Z przodu pudełka widać nazwę herbaty i miejsce pochodzenia. Z kolei z tyłu pudełka znajdują się podstawowe informacje o herbacie takie jak termin zbioru, nazwa kultywaru krzewu herbacianego, nuty smakowo-aromatyczne, zalecane parametry parzenia oraz termin przydatności do spożycia, a także kod QR, który po zeskanowaniu przenosi do strony internetowej poświęconej tej herbacie.

Podsumowując, White Ruby to tajwańska biała herbata, która daje napar o ziołowo-roślinnym aromacie i smaku z wyraźną słodyczą oraz zaskakującym mentolowym posmaku. Polecam ją szczególnie miłośnikom tajwańskiej czarnej herbaty Ruby Black Tea oraz ogólnie amatorom białej herbaty, ale również tym, którzy nie są przekonani do białych herbat i uważają, że tego typu herbaty nie są w stanie w żaden sposób zaskoczyć.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

https://teasome.pl/pl/p/White-Ruby-20g/108

http://tealet.com/tea/profile/269

Relacja z pobytu w herbaciarni cz. 3 – Matcha Bistro & Bar w Warszawie

Jeżeli śledzicie stronę bloga na Facebooku, to pewnie widzieliście moją krótką relację z wizyty w Matcha Bistro & Bar w Warszawie w sobotę 2 kwietnia. Postanowiłam, że nieco rozwinę/uzupełnię ją tutaj na blogu. Od dłuższego czasu planowałam wybrać się do tego lokalu, ale ostatnie 2 lata nie sprzyjały wizytom w tego typu miejscach z powodu wszelkiego rodzaju obostrzeń. Na szczęście sytuacja już zmieniła się na lepsze, więc można wrócić do odwiedzania herbaciarni.

Matcha Bistro & Bar w Warszawie (dawniej Matcha Tea House) znajduje się przy ul. Mokotowskiej 17 (niedaleko Placu Zbawiciela). Nie jest to typowa herbaciarnia*, jest to połączenie herbaciarni, sklepu z herbatą oraz lokalu gastronomicznego typu bistro. Można tutaj napić się herbaty czy napoju na bazie herbaty, zjeść deser z dodatkiem herbaty czy też zjeść wybrane dania kuchni japońskiej takie jak bento, sushi czy ramen. Motywem przewodnim tego miejsca jest herbata Matcha, na co wskazuje chociażby sama nazwa oraz charakterystyczne logo – kilka kresek ułożonych w taki sposób jak pręciki w miotełce bambusowej zwanej chasenem. Można je zobaczyć już przy samym wejściu:

Po wejściu do środka widać rzędy stołów i krzeseł, a także lampy, które kształtem przypominają miotełkę bambusową zwaną chasenem.

Po lewej stronie przy wejściu znajduje się oszklona gablota, w której trzymane są różne herbaty oraz ceramika na sprzedaż.

Na samym końcu pomieszczenia można zobaczyć miejsce przeznaczone do małych ceremonii herbacianych w kameralnym gronie.

Po prawej stronie znajduje się pomieszczenie z barem i ladą cukierniczą, w której wystawione są najróżniejsze słodkości z dodatkiem herbaty. To tutaj właśnie składa się zamówienie, które następnie zostaje przyniesione do stolika.

Po zajęciu stolika przyjrzałam się bliżej menu. Od razu rzuciło mi się w oczy, że zawiera ono oddzielną kategorię poświęconą różnym wariacjom na temat herbaty Matcha.

Poza herbatą Matcha można tutaj zamówić również inne herbaty (głównie japońskie takie jak Sencha czy Gyokuro).

Zaintrygowało mnie połączenie herbaty Matcha z sokiem pomarańczowym, ale ostatecznie wybrałam Matcha latte. Zamówiłam również kawałek sernika z herbatą Matcha i malinami, bo miałam ochotę na coś słodkiego, a poza tym czytałam, że w tym miejscu warto spróbować deserów z dodatkiem herbaty, bo są wyjątkowo smaczne.

Po spróbowaniu doszłam do wniosku, że te opinie są jak najbardziej słuszne, ponieważ zarówno Matcha latte, jak i kawałek sernika były pyszne – nie za słodkie, ale z wyraźną herbacianą nutą.

Ogólnie rzecz biorąc, cieszę się, że wreszcie udało mi się udać do Matcha Bistro & Bar. Jest to interesujący i warty odwiedzenia lokal na herbacianej mapie Warszawy stanowiący połączenie herbaciarni, sklepu z herbatą oraz bistro, którego motywem przewodnim jest herbata Matcha. Świetnie sprawdzi się jako miejsce spotkania ze znajomymi „na mieście”, w którym można napić się herbaty/napoju na bazie herbaty lub zjeść coś (nie tylko słodkiego, ale również bardziej pożywnego).

Na koniec podam parę ogólnych informacji o tym lokalu:

Nazwa: Matcha Bistro & Bar

Adres: ul. Mokotowska 17 00-640 Warszawa

Strona internetowa: matcha-bistro.pl

Godziny otwarcia: pon-czw: 10.00-22.00

Pt i sob: 10.00-23.00

Ndz: 10.00-22.00

W lokalu można dokonywać płatności kartą.

*Gwoli ścisłości zgodnie z definicją Wielkiego słownika języka polskiego PAN „herbaciarnia to lokal, w którym pije się herbatę i jada różne słodkie przekąski”(dostęp z 30.04.2022: https://wsjp.pl/haslo/podglad/49628/herbaciarnia?msclkid=f4d480c4c70011ec89ee0da33cb2df02)

Test czterech wybranych herbat Matcha

Dzisiejszy wpis będzie testem czterech herbat Matcha: Matcha Kotobuki Organic (z eherbata.pl), Matcha Premium Yamecha (z Galerii Japońskiej Nagomi), Moya Matcha Luksusowa (z Moya Matcha) oraz Matcha Kyoto Bio (z Czajowni). Te herbaty często są polecane w facebookowych grupach dla miłośników herbat. Tylko część z nich była mi wcześniej znana, więc postanowiłam, że przetestuję je wszystkie, aby przekonać się o tym, które z nich są rzeczywiście warte polecenia. Warto tu zaznaczyć, że nie jest to wpis sponsorowany, wypróbowuję i recenzuję te herbaty na własną rękę.

Jako że w jednym ze wcześniejszych wpisów omówiłam już takie kwestie jak proces produkcji herbaty Matcha czy zalecany sposób przyrządzania tej herbaty (11 faktów o herbacie Matcha, które warto znać – mycupofgreentea), w dzisiejszej recenzji skupię się wyłącznie na testowaniu wybranych herbat.

Zanim jednak przejdę do właściwej recenzji, przedstawię krótko herbaty, które będą próbowane.

Matcha Kotobuki Organic ze sklepu eherbata.pl pochodzi z prefektury Kagoshima położonej w południowej części wyspy Kiusiu. Listki herbaty Tencha, z których powstała ta herbata, zostały zebrane w 2020 i 2021 roku. Zostały one zmielone w czerwcu 2021 r. Herbata ta jest pakowana w puszki zawierające 40 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym wyjmowalnym plastikowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem), a herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 78 zł (czyli za 30 g tej herbaty wychodzi 58,5 zł), a więc jest to najtańsza z recenzowanych herbat Matcha.

Matcha Premium Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi pochodzi z miasta Yame w prefekturze Fukuoka położonej w północnej części japońskiej wyspy Kiusiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 20 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 48 zł (czyli za 30 g wychodzi 72 zł).

Moya Matcha Luksusowa z Moya Matcha pochodzi z miasta Uji w prefekturze Kioto w środkowo-wschodniej części japońskiej wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona wyłącznie wyjmowalnym metalowym wieczkiem, a sama herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 75 zł.

Matcha Kyoto Bio z Czajowni pochodzi od najstarszego japońskiego producenta herbaty Matcha – pana Marukyu Koyamaen. Kontynuuje on działalność firmy, której początki sięgają 1704 roku. Podobnie jak to było w przypadku herbaty Moya Matcha luksusowa, Matcha Kyoto Bio pochodzi z miasta Uji w prefekturze Kioto w środkowo-wschodniej części japońskiej wyspy Honsiu. Jest to herbata z uprawy ekologicznej, ze zbiorów z 2021 roku. Jest ona pakowana w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 110 zł, a zatem jest to najdroższa z recenzowanych herbat Matcha.

Teraz przejdę do właściwego testu:

Wszystkie cztery herbaty zostały przygotowane w taki sam sposób. Najpierw odmierzyłam ok. 1,5 g każdej herbaty Matcha (jest to około pół łyżeczki lub 2 dość duże porcje odmierzone za pomocą specjalnej łyżeczki bambusowej zwanej chashaku), odłożyłam tę ilość na talerzyki, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Na pierwszy rzut oka widać, że herbaty te wyglądają bardzo podobnie – mają żywy jaskrawozielony kolor. Wydaje mi się, że herbaty Matcha Kotobuki Organic i Matcha Kyoto Bio są nieco ciemniejsze od pozostałych.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam cztery czarki na herbatę. Po zagotowaniu wody każdą czarkę ogrzałam, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę z każdej z tych czarek, a same czarki dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do każdej z tych czarek wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do każdej z czarek wlałam po ok. 100 ml wody. Następnie w każdej czarce ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

Ubite herbaty Matcha w sumie też niewiele różnią się wyglądem od siebie. Z kolei doznania zapachowo-smakowe dostarczane przez każdą z nich są już zupełnie inne.

Co do aromatu, to Moya Matcha Luksusowa ma intensywny morski zapach. Matcha Kotobuki Organic ma warzywno-morski aromat. Matcha Kyoto Bio ma nieco słodkawy mleczno-warzywny zapach z morskimi akcentami. Z kolei Matcha Premium Yamecha wydziela morski aromat ze słodkawymi zbożowymi nutami.

W smaku herbaty Moya Matcha Luksusowa dominują warzywno-morskie nuty, jest też obecna tutaj dość wyraźna goryczka, ale co ciekawe, po chwili pojawia się dość intensywne umami.

W smaku herbaty Matcha Premium Yamecha dostrzegalne są słodkawe zbożowe nuty, które „przytłoczyły” ogólne doznania smakowe. Typowe dla herbaty Matcha nuty warzywno-morskie są również obecne, ale jakby schowane w tle.

Z kolei smak herbaty Matcha Kotobuki Organic jest bardzo zrównoważony, można w nim wyczuć warzywno-morskie nuty. Jest tutaj obecna goryczka, ale jest ona bardzo delikatna, prawie niezauważalna. Trzeba przyznać, że naprawdę przyjemnie pije się tę herbatę.

Smak herbaty Matcha Kyoto Bio jest również niezwykle zrównoważony, można w nim wyczuć warzywno-morskie nuty. W odróżnieniu od wspomnianej powyżej herbaty Matcha Kotobuki Organic herbata Matcha Kyoto Bio jest całkowicie pozbawiona goryczki i jednocześnie nieco słodkawa, przez co jest wyjątkowo przyjemna w odbiorze.

Ogólnie rzecz biorąc, w opisywanym porównaniu najsłabiej wypadła herbata Matcha Premium Yamecha, ponieważ nie podobają mi się te zbożowe akcenty w aromacie i smaku. Co do pozostałych herbat, to najlepiej z nich wypadła Matcha Kyoto Bio. Na drugim miejscu plasuje się Matcha Kotobuki Organic – jej smak jest dość podobny do smaku herbaty Matcha Kyoto Bio, tylko tyle że w tej pierwszej wyczuwalna jest delikatna goryczka, której nie ma w tej drugiej, a poza tym ta druga jest nieco słodsza od tej pierwszej. Na trzecim miejscu znajduje się Moya Matcha Luksusowa – jej największym atutem jest dość intensywne umami, którego nie wyczułam w innych herbatach.

Na koniec jeszcze jedna uwaga na temat herbaty Matcha Premium Yamecha. W tej recenzji porównawczej wyszła dość słabo, ale myślę, że ogólnie nie warto skreślać tej herbaty. Przedwczoraj użyłam nieco mniejszej ilości proszku do przyrządzenia jej i mam wrażenie, że wyszła zdecydowanie lepiej, bo w smaku nie było czuć wspomnianych wyżej nut zbożowych, tylko te typowe warzywno-morskie akcenty, które są wyczuwalne w innych herbatach Matcha.

Podsumowując, z opisywanego w dzisiejszym wpisie testu czterech herbat Matcha wynika, że zdecydowanie najlepiej wypadają dwie herbaty: herbata Matcha Kyoto Bio z Czajowni oraz Matcha Kotobuki Organic z eherbata.pl, a najgorzej wypada herbata Matcha Premium Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. Mimo dość słabych wyników w teście uważam, że warto dać szansę tej ostatniej herbacie i poeksperymentować z parametrami parzenia. Niemniej jednak muszę przyznać, że Matcha Kyoto Bio z Czajowni i Matcha Kotobuki Organic to moi zdecydowani faworyci 🙂

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących stron internetowych:

https://eherbata.pl/matcha-kotobuki-organic-40g-1900.html (wersja ze stycznia 2022 r.)

https://nagomi.pl/pl/herbata-matcha/1521-matcha-premium-20g-yamecha.html

https://moyamatcha.com/produkt/moya-matcha-luksusowa-organiczna-japonska-herbata/

https://www.czajownia.pl/matcha-kyoto-organiczna-japonska-herbata

https://www.marukyu-koyamaen.co.jp/english/company.html