W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam japońską herbatę o nazwie Bihakkōcha Takachiho. Została ona kupiona w sklepie eherbata.pl.
Bihakkōcha Takachiho to oolong, który pochodzi z Gokase w prefekturze Miyazaki znajdującej się na japońskiej wyspie Kiusiu. Określenie „Bihakkōcha” można przetłumaczyć jako „herbata delikatnie oksydowana”, a nawet „herbata mikro oksydowana”. Stopień oksydacji tej herbaty jest bardzo niski, najprawdopodobniej niższy niż nawet w przypadku tajwańskich oolongów typu Baozhong. Z kolei „Takachiho” to nazwa kultywaru krzewu herbacianego, z którego ta herbata została wytworzona. Uprawa i produkcja tej herbaty jest w pełni ekologiczna.
Moja herbata pochodzi ze zbioru wiosennego, który miał miejsce w maju tego roku. Zebrane listki najprawdopodobniej przeszły przez takie etapy produkcji jak: więdnięcie, oksydacja, zatrzymanie oksydacji i zwijanie. Ostatecznie herbata ma postać pozwijanych listków o różnej wielkości w ciemnozielonym kolorze, z jasnozielonymi akcentami. Wygląda ona następująco:
Listki herbaty Bihakkōcha Takachiho wydzielają intensywny kwiatowy zapach.
Napar z tej herbaty ma roślinno-maślany aromat i zielonkawy kolor. Prezentuje się tak jak na zdjęciu poniżej (jest to napar z pierwszego parzenia):
W smaku naparu z Bihakkōcha Takachiho z pierwszego parzenia dominują nuty roślinno-maślane. Wyczuwalne są w nim również akcenty kwiatowe. Ogólnie rzecz biorąc, napar z tej herbaty przywodzi na myśl tajwańskiego nisko oksydowanego Wenshan Baozhonga (który jest jedną z moich ulubionych herbat), ale gdybym miała porównać obie te herbaty, to stwierdziłabym, że smak naparu z Bihakkōcha Takachiho jest bardziej roślinny i mniej złożony.
Warto wiedzieć, że te same listki można wykorzystać trzykrotnie. Najlepiej zastosować następujące czasy parzenia: 1,5 minuty; 2,5 minuty i 6,5 minut (zgodnie z zaleceniami podanymi na stronie sklepu zawierającej opis herbaty). W kolejnych dwóch parzeniach nuty roślinne wysuwają się na prowadzenie, a akcenty maślane i kwiatowe chowają się w tle. Pojawia się nawet bardzo subtelna goryczka, ale nie wpływa ona negatywnie na smak naparu.
Warto też wspomnieć, że Bihakkōcha Takachiho całkiem nieźle smakuje też w formie „naparu” na zimno. Co ciekawe, w smaku takiego „naparu” to akcenty kwiatowe są dominujące.
Na koniec napiszę coś jeszcze na temat listków po parzeniu – wyglądają dość zaskakująco, biorąc pod uwagę fakt, że jest to herbata wytworzona w Japonii. Wśród nich znajdują się listki zachowane w całości, ale również listki zachowane częściowo i fragmenty listków. Możecie zobaczyć je na zdjęciu poniżej (przedstawia ono listki po drugim parzeniu):
Podsumowując, Bihakkōcha Takachiho to niezwykle interesujący japoński oolong, który daje napar o kwiatowym aromacie i roślinno-maślano-kwiatowym smaku, który kojarzy się z Wenshan Baozhongiem. Polecam go szczególnie miłośnikom tajwańskich oolongów (zwłaszcza wspomnianego Wenshan Baozhonga) oraz ogólnie amatorom herbat oolong.
PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:
https://eherbata.pl/bihakkocha-takachiho-2021-2346.html
https://www.youtube.com/watch?v=gMHKqZMVsao&t=960s (fragment poświęcony herbacie Bihakkōcha Takachiho (mniej więcej od 13:00 do 15:52)
Ooo, fajnie poczytać. Oolong japoński, którego mieliśmy w ramach JTM z kolei bardziej nawiązywał do darjeelingów. Więc tutaj wygląda na to, że zupełnie inny kierunek. Spojrzę przy okazji kolejnych zakupów. Dzięki za rekomendację:D.
Cześć,
Czy piłaś kiedyś Yerba Mate? Masz jakieś porady dla tych którzy chcą zacząć przygodę z Yerbą?
Cześć, niestety jeszcze nie piłam yerba mate, ale niedawno na święta dostałam akcesoria do yerba mate w prezencie, więc będę próbować 🙂