Test wybranej herbaty Matcha cz. 3 – Matcha Yamecha

Dzisiejszy wpis będzie testem herbaty Matcha Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. W jednym z wpisów z serii testów herbat Matcha opisałam wersję premium tej herbaty Matcha Yamecha, a przedmiotem dzisiejszej recenzji będzie podstawowa wersja tej herbaty. Wcześniej słyszałam dużo dobrego o tej herbacie, ale dopiero niedawno nadarzyła się okazja, żeby spróbować jej.

Najpierw garść informacji o samej herbacie. Matcha Yamecha pochodzi z miasta Yame w prefekturze Fukuoka położonej w północnej części japońskiej wyspy Kiusiu (podobnie jak wersja premium tej herbaty). Niestety nie znalazłam żadnych informacji na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 40 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem. Jedna taka puszka kosztuje 83 zł (czyli za 30 g wychodzi mniej więcej 62 zł).

Teraz przejdę do właściwej recenzji:

Herbata Matcha Yamecha została przyrządzona przeze mnie w podobny sposób jak wcześniejsze herbaty Matcha, czyli tak: najpierw odmierzyłam „na oko” ok. 1,5 g proszku herbacianego, odłożyłam tę ilość na talerzyk, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Sama herbata ma jaskrawozielony kolor i słodkawy warzywno-zbożowy zapach.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam czarkę na herbatę. Po zagotowaniu wody ogrzałam tę czarkę, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę, a samą czarkę dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do suchej czarki wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do czarki wlałam ok. 100 ml wody. Następnie ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

W smaku ubitej herbaty dominują akcenty zbożowo-kukurydziane, które bardzo kojarzą mi się z japońską zieloną herbatą Genmaicha z dodatkiem prażonego ryżu lub naturalnym popcornem. Te kukurydziane nuty bardzo mnie zaskoczyły, bo nie spotkałam się z nimi wcześniej w żadnej innej herbacie Matcha. Ogólnie rzecz biorąc, herbata jest wyjątkowo przyjemna w odbiorze, gładka w smaku, słodkawa, bez cienia goryczki, a przy tym ma w sobie puszystość kojarzącą się z budyniem. Uważam, ta podstawowa wersja jest znacznie smaczniejsza od wersji premium 😊

Jeżeli chodzi o ogólną klasyfikację najsmaczniejszych herbat Matcha, które miałam okazję spróbować do tej pory, to aktualnie pierwsze miejsce wciąż zajmuje Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” (obecnie dostępna w Czajowni i warszawskiej herbaciarni Herbaty Czas), ale za nią na drugim miejscu plasuje się właśnie Matcha Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. Z kolei trzecie miejsce należy do Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” z eherbata.pl. Niemniej jednak trzeba przyznać, że ogromną zaletą recenzowanej herbaty Matcha Yamecha jest dość przystępna cena w porównaniu do pozostałych dwóch herbat. Dla przypomnienia: za 30 g herbaty Matcha Yamecha wychodzi mniej więcej 62 zł, za 30 g herbaty Matcha Usucha Takamine Bio ”Wysoka Góra” – 192 zł (w Czajowni obecnie kosztuje 168 zł), a za 30 g herbaty Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” – 189 zł, więc wychodzi na to, że różnica w cenie jest znaczna. Gdybym miała zdecydować się na jedną naprawdę smaczną i przystępną cenowo herbatę Matcha do bardziej regularnego picia, to wybrałabym właśnie herbatę Matcha Yamecha. Z kolei do bardziej okazyjnego picia wybrałabym jedną z dwóch pozostałych herbat, najchętniej Matcha Usucha Takamine Bio „Cha No Yu”.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następującej strony internetowej: Matcha 40g Yamecha – NAGOMI

Test wybranych trzech herbat Matcha – cz. 2

Dzisiejszy wpis będzie testem trzech wybranych herbat Matcha najwyższej jakości: Matcha Seian Organic (z eherbata.pl), Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” (również z eherbata.pl) oraz Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” (z warszawskiej herbaciarni Herbaty Czas). Wszystkie trzy zostały otwarte tydzień temu.

Zanim jednak przejdę do właściwej recenzji, przedstawię krótko herbaty, które będą próbowane.

Matcha Seian Organic ze sklepu eherbata.pl pochodzi z rejonu Fushimi w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Listki krzewów herbacianych, z których powstała ta herbata, zostały zebrane w 2021 roku. Zostały one zmielone w sierpniu 2022 r. Herbata ta jest pakowana w puszki zawierające 20 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym wyjmowalnym plastikowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem), a herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 172 zł. Co ciekawe, Matcha Seian Organic to jedyna herbata, która zgodnie z opisem nadaje się do przyrządzenia koicha.

Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” pochodzi z ekologicznych, certyfikowanych plantacji z okolic Uji w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 189 zł (czyli za 20 g wychodzi 126 zł), czyli jest to najtańsza z recenzowanych herbat.

Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” pochodzi z rejonu Kinki w prefekturze Kioto znajdującej się w środkowo-zachodniej części wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Wiadomo tyle, że są one pozyskiwane z krzewów nie starszych niż 30 lat i że jest to herbata wytwarzana przez najstarszego i najbardziej znanego japońskiego producenta herbaty Matcha – pana Marukyu Koyamaen. Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona wyłącznie wyjmowalnym metalowym wieczkiem, a sama herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 192 zł (czyli za 20 g wychodzi 128 zł), czyli jest to najdroższa z recenzowanych herbat. Obecnie herbata ta jest dostępna również w Czajowni w nieco niższej cenie (162 zł za puszkę).

Teraz przejdę do właściwego testu:

Wszystkie trzy herbaty zostały przygotowane mniej więcej w ten sam sposób. Najpierw odmierzyłam ok. 1,5 g każdej herbaty Matcha (jest to około pół łyżeczki lub 2 dość duże porcje odmierzone za pomocą specjalnej łyżeczki bambusowej zwanej chashaku), odłożyłam tę ilość na talerzyki, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Na pierwszy rzut oka widać, że wygląd tych herbat jest bardzo podobny – mają żywy jaskrawozielony kolor. Wydaje mi się, że herbata Matcha Seian Organic ma nieco intensywniejszy zielony kolor od pozostałych herbat.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam trzy czarki na herbatę. Po zagotowaniu wody każdą czarkę ogrzałam, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę z każdej z tych czarek, a same czarki dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do każdej z tych czarek wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do każdej z czarek wlałam po ok. 80 ml wody. Następnie w każdej czarce ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

Ubite herbaty Matcha w sumie też niewiele różnią się wyglądem od siebie. Z kolei doznania zapachowo-smakowe dostarczane przez każdą z nich są inne.

Co do aromatu, to Matcha Seian Organic ma dość intensywny morski zapach podchodzący w pewnym stopniu pod nuty rybne (ale nie powiedziałabym, że jest on nieprzyjemny). Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” ma nieco mniej intensywny warzywno-morski aromat bez akcentów rybnych (co ciekawe, aromat samego proszku jest słodkawo mleczny, kojarzący mi się z napojem Matcha latte). Z kolei Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” wydziela słodkawy warzywny zapach.

W smaku herbaty Matcha Seian Organic dominują warzywno-morskie-rybne nuty. Pojawia się w nim delikatna goryczka, ale również umami. Trochę przeszkadza mi ta goryczka, ale ogólnie trzeba przyznać, że jest to przyzwoita herbata. Co ciekawe, gdy przyrządzałam tę herbatę poza testem w mniej kontrolowany sposób, pozostawiała ona owocowy posmak.

W smaku herbaty Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” również obecne są warzywno-morskie nuty, ale mam wrażenie, że smak tej herbaty jest bardziej zrównoważony od poprzedniej herbaty, a te morskie nuty są nieco mniej nachalne.

Z kolei smak herbaty Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” jest słodkawy, z akcentami warzywnymi, a przy tym kremowy i aksamitny, zupełnie pozbawiony najmniejszego śladu goryczki. Przyznam szczerze, że zachwyciła mnie ta herbata 😊 Jest to najsmaczniejsza Matcha, jaką piłam, zdecydowanie warta swojej ceny.

Ogólnie rzecz biorąc, w opisywanym porównaniu najsłabiej wypadła herbata Matcha Seian Organic ze względu na delikatną goryczkę oraz trochę zbyt nachalne akcenty morsko-rybne, a najlepiej wypadła Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” ze względu na słodkawy kremowy smak.

Podsumowując, gdybym każdej z recenzowanych w tym wpisie herbat Matcha miała wystawić szkolną ocenę w skali od 1 do 6, przydział ocen byłby następujący: Matcha Seian Organic dostałaby solidną czwórkę, Matcha Kyoto Bio „Cha No Yu” otrzymałaby piątkę, a Matcha Usucha Takamine Bio „Wysoka Góra” zasługiwałaby na szóstkę.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących stron internetowych:

https://eherbata.pl/matcha-seian-organic-20g-1901.html

https://herbatyczas.pl/pl/zielona/960801-matcha-usucha-takamine-bio-wysoka-gora.html

https://www.czajownia.pl/pl/p/Herbata-zielona-Matcha-Usucha-TAKAMINE-BIO-Wysoka-Gora-30-g-2022/439

https://eherbata.pl/matcha-kyoto-bio-cha-no-yu-30g-1438.html

Test czterech wybranych herbat Matcha

Dzisiejszy wpis będzie testem czterech herbat Matcha: Matcha Kotobuki Organic (z eherbata.pl), Matcha Premium Yamecha (z Galerii Japońskiej Nagomi), Moya Matcha Luksusowa (z Moya Matcha) oraz Matcha Kyoto Bio (z Czajowni). Te herbaty często są polecane w facebookowych grupach dla miłośników herbat. Tylko część z nich była mi wcześniej znana, więc postanowiłam, że przetestuję je wszystkie, aby przekonać się o tym, które z nich są rzeczywiście warte polecenia. Warto tu zaznaczyć, że nie jest to wpis sponsorowany, wypróbowuję i recenzuję te herbaty na własną rękę.

Jako że w jednym ze wcześniejszych wpisów omówiłam już takie kwestie jak proces produkcji herbaty Matcha czy zalecany sposób przyrządzania tej herbaty (11 faktów o herbacie Matcha, które warto znać – mycupofgreentea), w dzisiejszej recenzji skupię się wyłącznie na testowaniu wybranych herbat.

Zanim jednak przejdę do właściwej recenzji, przedstawię krótko herbaty, które będą próbowane.

Matcha Kotobuki Organic ze sklepu eherbata.pl pochodzi z prefektury Kagoshima położonej w południowej części wyspy Kiusiu. Listki herbaty Tencha, z których powstała ta herbata, zostały zebrane w 2020 i 2021 roku. Zostały one zmielone w czerwcu 2021 r. Herbata ta jest pakowana w puszki zawierające 40 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym wyjmowalnym plastikowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem), a herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 78 zł (czyli za 30 g tej herbaty wychodzi 58,5 zł), a więc jest to najtańsza z recenzowanych herbat Matcha.

Matcha Premium Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi pochodzi z miasta Yame w prefekturze Fukuoka położonej w północnej części japońskiej wyspy Kiusiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 20 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 48 zł (czyli za 30 g wychodzi 72 zł).

Moya Matcha Luksusowa z Moya Matcha pochodzi z miasta Uji w prefekturze Kioto w środkowo-wschodniej części japońskiej wyspy Honsiu. Niestety nie wiadomo nic na temat terminu zbiorów czy mielenia listków. Herbata ta pakowana jest w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona wyłącznie wyjmowalnym metalowym wieczkiem, a sama herbata znajduje się w torebce. Jedna taka puszka kosztuje 75 zł.

Matcha Kyoto Bio z Czajowni pochodzi od najstarszego japońskiego producenta herbaty Matcha – pana Marukyu Koyamaen. Kontynuuje on działalność firmy, której początki sięgają 1704 roku. Podobnie jak to było w przypadku herbaty Moya Matcha luksusowa, Matcha Kyoto Bio pochodzi z miasta Uji w prefekturze Kioto w środkowo-wschodniej części japońskiej wyspy Honsiu. Jest to herbata z uprawy ekologicznej, ze zbiorów z 2021 roku. Jest ona pakowana w puszki zawierające 30 g herbaty. Puszka ta jest zabezpieczona dodatkowym metalowym wieczkiem (poza wierzchnim nakładanym metalowym wieczkiem). Jedna taka puszka kosztuje 110 zł, a zatem jest to najdroższa z recenzowanych herbat Matcha.

Teraz przejdę do właściwego testu:

Wszystkie cztery herbaty zostały przygotowane w taki sam sposób. Najpierw odmierzyłam ok. 1,5 g każdej herbaty Matcha (jest to około pół łyżeczki lub 2 dość duże porcje odmierzone za pomocą specjalnej łyżeczki bambusowej zwanej chashaku), odłożyłam tę ilość na talerzyki, a następnie zaczekałam około godziny, aby wyjęta z lodówki herbata osiągnęła temperaturę pokojową.

Na pierwszy rzut oka widać, że herbaty te wyglądają bardzo podobnie – mają żywy jaskrawozielony kolor. Wydaje mi się, że herbaty Matcha Kotobuki Organic i Matcha Kyoto Bio są nieco ciemniejsze od pozostałych.

Po około godzinie zagotowałam wodę, a w międzyczasie przygotowałam cztery czarki na herbatę. Po zagotowaniu wody każdą czarkę ogrzałam, wlewając odrobinę gorącej wody. Następnie odlałam wodę z każdej z tych czarek, a same czarki dokładnie przetarłam suchym ręcznikiem papierowym. Do każdej z tych czarek wsypałam herbatę (bez wcześniejszego przesiania przez sitko). Gdy zagotowana woda osiągnęła temperaturę ok. 75 stopni, do każdej z czarek wlałam po ok. 100 ml wody. Następnie w każdej czarce ubiłam herbatę miotełką zwaną chasenem, którą wcześniej przelałam wodą.

Ubite herbaty Matcha w sumie też niewiele różnią się wyglądem od siebie. Z kolei doznania zapachowo-smakowe dostarczane przez każdą z nich są już zupełnie inne.

Co do aromatu, to Moya Matcha Luksusowa ma intensywny morski zapach. Matcha Kotobuki Organic ma warzywno-morski aromat. Matcha Kyoto Bio ma nieco słodkawy mleczno-warzywny zapach z morskimi akcentami. Z kolei Matcha Premium Yamecha wydziela morski aromat ze słodkawymi zbożowymi nutami.

W smaku herbaty Moya Matcha Luksusowa dominują warzywno-morskie nuty, jest też obecna tutaj dość wyraźna goryczka, ale co ciekawe, po chwili pojawia się dość intensywne umami.

W smaku herbaty Matcha Premium Yamecha dostrzegalne są słodkawe zbożowe nuty, które „przytłoczyły” ogólne doznania smakowe. Typowe dla herbaty Matcha nuty warzywno-morskie są również obecne, ale jakby schowane w tle.

Z kolei smak herbaty Matcha Kotobuki Organic jest bardzo zrównoważony, można w nim wyczuć warzywno-morskie nuty. Jest tutaj obecna goryczka, ale jest ona bardzo delikatna, prawie niezauważalna. Trzeba przyznać, że naprawdę przyjemnie pije się tę herbatę.

Smak herbaty Matcha Kyoto Bio jest również niezwykle zrównoważony, można w nim wyczuć warzywno-morskie nuty. W odróżnieniu od wspomnianej powyżej herbaty Matcha Kotobuki Organic herbata Matcha Kyoto Bio jest całkowicie pozbawiona goryczki i jednocześnie nieco słodkawa, przez co jest wyjątkowo przyjemna w odbiorze.

Ogólnie rzecz biorąc, w opisywanym porównaniu najsłabiej wypadła herbata Matcha Premium Yamecha, ponieważ nie podobają mi się te zbożowe akcenty w aromacie i smaku. Co do pozostałych herbat, to najlepiej z nich wypadła Matcha Kyoto Bio. Na drugim miejscu plasuje się Matcha Kotobuki Organic – jej smak jest dość podobny do smaku herbaty Matcha Kyoto Bio, tylko tyle że w tej pierwszej wyczuwalna jest delikatna goryczka, której nie ma w tej drugiej, a poza tym ta druga jest nieco słodsza od tej pierwszej. Na trzecim miejscu znajduje się Moya Matcha Luksusowa – jej największym atutem jest dość intensywne umami, którego nie wyczułam w innych herbatach.

Na koniec jeszcze jedna uwaga na temat herbaty Matcha Premium Yamecha. W tej recenzji porównawczej wyszła dość słabo, ale myślę, że ogólnie nie warto skreślać tej herbaty. Przedwczoraj użyłam nieco mniejszej ilości proszku do przyrządzenia jej i mam wrażenie, że wyszła zdecydowanie lepiej, bo w smaku nie było czuć wspomnianych wyżej nut zbożowych, tylko te typowe warzywno-morskie akcenty, które są wyczuwalne w innych herbatach Matcha.

Podsumowując, z opisywanego w dzisiejszym wpisie testu czterech herbat Matcha wynika, że zdecydowanie najlepiej wypadają dwie herbaty: herbata Matcha Kyoto Bio z Czajowni oraz Matcha Kotobuki Organic z eherbata.pl, a najgorzej wypada herbata Matcha Premium Yamecha z Galerii Japońskiej Nagomi. Mimo dość słabych wyników w teście uważam, że warto dać szansę tej ostatniej herbacie i poeksperymentować z parametrami parzenia. Niemniej jednak muszę przyznać, że Matcha Kyoto Bio z Czajowni i Matcha Kotobuki Organic to moi zdecydowani faworyci 🙂

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących stron internetowych:

https://eherbata.pl/matcha-kotobuki-organic-40g-1900.html (wersja ze stycznia 2022 r.)

https://nagomi.pl/pl/herbata-matcha/1521-matcha-premium-20g-yamecha.html

https://moyamatcha.com/produkt/moya-matcha-luksusowa-organiczna-japonska-herbata/

https://www.czajownia.pl/matcha-kyoto-organiczna-japonska-herbata

https://www.marukyu-koyamaen.co.jp/english/company.html

Różne odsłony herbaty cz. 66 – Bihakkōcha Takachiho, czyli tajwańskie smaki w herbacie oolong z Japonii

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam japońską herbatę o nazwie Bihakkōcha Takachiho. Została ona kupiona w sklepie eherbata.pl.

Bihakkōcha Takachiho to oolong, który pochodzi z Gokase w prefekturze Miyazaki znajdującej się na japońskiej wyspie Kiusiu. Określenie „Bihakkōcha” można przetłumaczyć jako „herbata delikatnie oksydowana”, a nawet „herbata mikro oksydowana”. Stopień oksydacji tej herbaty jest bardzo niski, najprawdopodobniej niższy niż nawet w przypadku tajwańskich oolongów typu Baozhong. Z kolei „Takachiho” to nazwa kultywaru krzewu herbacianego, z którego ta herbata została wytworzona. Uprawa i produkcja tej herbaty jest w pełni ekologiczna.

Moja herbata pochodzi ze zbioru wiosennego, który miał miejsce w maju tego roku. Zebrane listki najprawdopodobniej przeszły przez takie etapy produkcji jak: więdnięcie, oksydacja, zatrzymanie oksydacji i zwijanie. Ostatecznie herbata ma postać pozwijanych listków o różnej wielkości w ciemnozielonym kolorze, z jasnozielonymi akcentami. Wygląda ona następująco:

Listki herbaty Bihakkōcha Takachiho wydzielają intensywny kwiatowy zapach.

Napar z tej herbaty ma roślinno-maślany aromat i zielonkawy kolor. Prezentuje się tak jak na zdjęciu poniżej (jest to napar z pierwszego parzenia):

W smaku naparu z Bihakkōcha Takachiho z pierwszego parzenia dominują nuty roślinno-maślane. Wyczuwalne są w nim również akcenty kwiatowe. Ogólnie rzecz biorąc, napar z tej herbaty przywodzi na myśl tajwańskiego nisko oksydowanego Wenshan Baozhonga (który jest jedną z moich ulubionych herbat), ale gdybym miała porównać obie te herbaty, to stwierdziłabym, że smak naparu z Bihakkōcha Takachiho jest bardziej roślinny i mniej złożony.

Warto wiedzieć, że te same listki można wykorzystać trzykrotnie. Najlepiej zastosować następujące czasy parzenia: 1,5 minuty; 2,5 minuty i 6,5 minut (zgodnie z zaleceniami podanymi na stronie sklepu zawierającej opis herbaty). W kolejnych dwóch parzeniach nuty roślinne wysuwają się na prowadzenie, a akcenty maślane i kwiatowe chowają się w tle. Pojawia się nawet bardzo subtelna goryczka, ale nie wpływa ona negatywnie na smak naparu.

Warto też wspomnieć, że Bihakkōcha Takachiho całkiem nieźle smakuje też w formie „naparu” na zimno. Co ciekawe, w smaku takiego „naparu” to akcenty kwiatowe są dominujące.

Na koniec napiszę coś jeszcze na temat listków po parzeniu – wyglądają dość zaskakująco, biorąc pod uwagę fakt, że jest to herbata wytworzona w Japonii. Wśród nich znajdują się listki zachowane w całości, ale również listki zachowane częściowo i fragmenty listków. Możecie zobaczyć je na zdjęciu poniżej (przedstawia ono listki po drugim parzeniu):

Podsumowując, Bihakkōcha Takachiho to niezwykle interesujący japoński oolong, który daje napar o kwiatowym aromacie i roślinno-maślano-kwiatowym smaku, który kojarzy się z Wenshan Baozhongiem. Polecam go szczególnie miłośnikom tajwańskich oolongów (zwłaszcza wspomnianego Wenshan Baozhonga) oraz ogólnie amatorom herbat oolong.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

https://eherbata.pl/bihakkocha-takachiho-2021-2346.html

https://www.youtube.com/watch?v=gMHKqZMVsao&t=960s (fragment poświęcony herbacie Bihakkōcha Takachiho (mniej więcej od 13:00 do 15:52)

11 faktów o herbacie Matcha, które warto znać

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam w punktach jedenaście faktów o japońskiej zielonej herbacie Matcha, które warto znać.

11 faktów o herbacie Matcha:

1. Matcha to japońska zielona herbata, która ma wyłącznie formę proszku.

2. Nie każda sproszkowana zielona herbata to Matcha. Matcha powstaje w wyniku rozdrobnienia herbaty Tencha.

3. Poprawna wymowa nazwy herbaty Matcha to „maćcia”, nie „macza”.

4. Autentyczna Matcha pochodzi wyłącznie z Japonii.

5. Dobrej jakości herbata Matcha nie może być tania, ponieważ proces produkcji tej herbaty jest dość pracochłonny i czasochłonny. Wygląda mniej więcej tak: około 5-6 tygodni przed zbiorami krzewy herbaciane są zasłaniane specjalnymi osłonami, aby cały czas pozostawały w cieniu. Celem takiego zabiegu jest wywołanie w krzewie herbacianym głodu, wskutek czego wysyła więcej składników odżywczych (m.in. L-teaninę) w górę, aby zwiększyć skuteczność fotosyntezy. Świeżo zebrane listki herbaciane (przeważnie trzy pierwsze listki krzewu wraz z pączkami) przechodzą przez takie etapy produkcji jak: poddawanie działaniu pary wodnej, suszenie, usuwanie łodyżek oraz żyłek z liści herbacianych, ponowne suszenie oraz sortowanie. Powstała herbata to wspomniana wyżej Tencha. Następnie Tencha jest rozdrabniana na proszek specjalnymi granitowymi żarnami. Proces ten jest wolny i pracochłonny – w ciągu godziny pracy można wytworzyć ok. 40 g proszku herbacianego. Powstała w ten sposób herbata to właśnie Matcha.

6. Dostępną na rynku herbatę Matcha można podzielić na trzy kategorie:
a) niższej jakości Matcha przeznaczona do wypieków, np. ciast czy ciastek (często zwana kulinarną),
b) średniej jakości Matcha przeznaczona do codziennego picia (często zwana tradycyjną lub premium),
c) wysokiej jakości Matcha przeznaczona do ceremonii herbacianej (często zwana ceremonialną).
Im wyżej położone były listki na krzewie herbacianym, tym wyższa będzie jakość herbaty Matcha, która z nich powstała.

7. Dobrej jakości herbata Matcha ma żywy jaskrawozielony kolor oraz świeży warzywny zapach. Słabej jakości lub przeterminowana Matcha ma żółtawy kolor i nieprzyjemny rybi zapach. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda kolejno przeterminowana Matcha (znaleziona w czeluściach szafki) oraz świeża Matcha:

8. Herbaty Matcha nie zaparza się, lecz przyrządza się z niej zawiesinę, którą należy spożyć jak najszybciej, żeby proszek nie osiadł na dnie naczynia.

9. Istnieją dwa tradycyjne sposoby przyrządzania herbaty Matcha – usucha oraz koicha. Usucha to powszechnie znana Matcha z charakterystyczną pianką na powierzchni. Z kolei koicha to Matcha o konsystencji gęstej farby/pasty, bez pianki na powierzchni. Warto wiedzieć, że nie każda Matcha nadaje się do przyrządzania koichy. Przeważnie na opakowaniu herbaty jest zaznaczone, czy można z niej przyrządzić koichę. Taka Matcha, która nadaje się do przygotowania zarówno usuchy, jak i koichy, jest najdroższa.

Jak przyrządzić usuchę w domu?

Jeżeli posiadamy specjalne akcesoria do przyrządzania herbaty Matcha, czyli chawan (miseczkę), chasen (bambusową miotełkę do ubijania herbaty) oraz chashaku (bambusową łyżeczkę do odmierzania herbaty), to przygotujmy je wraz z sitkiem oraz oczywiście herbatą Matcha, czajnikiem i wodą.

Oto krótka instrukcja krok po kroku, jak przygotować usuchę:
a) Podgrzać wodę i wlać jej odrobinę do miseczki, aby ją rozgrzać.
b) Odczekać, aż woda osiągnie temperaturę ok. 70-75 stopni Celsjusza.
c) Zanurzyć miotełkę w ciepłej wodzie, obracając nią, a następnie odłożyć na bok.
d) Wylać wodę z miseczki i wytrzeć ją do sucha np. papierowym ręcznikiem.
e) Nałożyć sitko na miseczkę, a następnie odmierzyć ok. 2 gramów herbaty Matcha (ok. 1 łyżeczki) łyżeczką i przesiać ją przez sitko, aby pozbyć się wszelkich grudek, a następnie odstawić sitko na bok. Ten etap przesiewania przez sitko można pominąć.
f) Wlać do miseczki ok. 60-70 ml wody, a następnie wziąć miotełkę i ubijać herbatę energicznymi ruchami wykonywanymi nadgarstkiem, przypominającymi kształt litery „W” lub „M”, aż do momentu powstania pianki na powierzchni herbaty. Podczas wykonywania tych ruchów trzeba starać się, aby nie dotykać miotełką brzegów i dna naczynia. Można też najpierw wlać odrobinę wody, ubić herbatę, a następnie wlać pozostałą część wody i kontynuować ubijanie herbaty.
g) Odłożyć miotełkę na bok i napić się gotowej herbaty z miseczki 😊

Jeżeli nie posiadamy zestawu do przyrządzania herbaty Matcha, to możemy zastąpić chawan zwykłą miseczką/kubkiem do herbaty, chashaku zwykłą łyżeczką do herbaty, a chasen elektrycznym spieniaczem do mleka.

Kilka uwag dotyczących miotełki bambusowej oraz łyżeczki bambusowej:
– Najlepiej przechowywać miotełkę w specjalnym stojaku do miotełki lub ustawioną do góry.
– Przy ubijaniu herbaty Matcha trzeba uważać, aby przypadkiem nie użyć zbyt dużo siły, aby nie połamać szczecinek.
– Najlepiej czyścić miotełkę, używając czystej wody. Można np. po użyciu zanurzyć miotełkę w miseczce z wodą i wykonać takie ruchy, jakie stosuje się do ubicia herbaty Matcha. Z kolei łyżeczkę lepiej czyścić bez użycia wody, wycierając ją czystą ściereczką lub ręcznikiem papierowym.
– Moczenie uchwytu miotełki nie jest zalecane – można zanurzać ją co najwyżej do poziomu czarnej linii.

Jak przyrządzić koichę w domu?

Przyrządzanie koichy różni się od przygotowywania usuchy tym, że:
– Tak jak wspomniałam wcześniej, do przygotowania koichy trzeba użyć specjalnej najwyższej jakości herbaty Matcha przeznaczonej do przyrządzania koichy. W innym wypadku powstała koicha będzie nieprzyjemnie gorzka w smaku.
– Używa się innych proporcji proszku do wody: mniej więcej dwa razy większą ilość herbaty i o połowę mniejszą ilość wody niż w przypadku przyrządzania usuchy, czyli ok. 3-4 gramy proszku (ok. 2 łyżeczki proszku) na 30 ml wody, a także innej miotełki niż do przyrządzania usuchy, która ma mniejszą liczbę szczecinek, tj. 80 szczecinek (w przypadku usuchy miotełka powinna mieć co najmniej 100 szczecinek).
– Przesianie proszku przez sitko jest konieczne, aby pozbyć się grudek, bo wszelkie grudki mają negatywny wpływ na konsystencję powstałej herbaty.
– Ubijanie proszku wygląda inaczej: jest wolniejsze, właściwie przypomina bardziej ucieranie niż ubijanie.

10. Przed otwarciem herbaty Matcha zaleca się trzymać ją w lodówce lub w zamrażarce. Co do zalecanego sposobu przechowywania herbaty Matcha po otwarciu, to spotkałam się z dwoma różnymi podejściami do tego tematu w przypadku częstego picia. Według jednego z nich po otwarciu herbatę należy przechowywać w lodówce i przed każdym przyrządzaniem wyjąć ją (najlepiej tylko tę ilość, którą faktycznie chcemy zużyć danym razem) z pewnym wyprzedzeniem, aby osiągnęła temperaturę pokojową. Według drugiego podejścia po otwarciu herbatę należy przechowywać poza lodówką, w miejscu chłodnym, ciemnym, suchym oraz wolnym od silnych aromatów, ponieważ każdorazowe wyjęcie herbaty z lodówki powoduje kondensację wilgoci, która nie wpływa dobrze na aromat i smak herbaty. Uważam, że warto samemu sprawdzić, które z tych zaleceń najlepiej się sprawdza. Na pewno po otwarciu warto zabezpieczyć puszkę dodatkowym woreczkiem strunowym.
Z kolei w przypadku, gdy chcemy zrobić sobie dłuższą przerwę od picia herbaty Matcha, lepiej włożyć ją do lodówki, żeby dłużej zachowała świeżość.
Ja osobiście ostatnio dość często sięgam po herbatę Matcha, więc trzymam ją poza lodówką. Nie zauważyłam, aby taki sposób przechowywania wpłynął negatywnie na herbatę. Po otwarciu herbaty Matcha najlepiej spożyć ją w ciągu 2-3 miesięcy.

11. Ze względu na specyficzny proces produkcji (szczególnie zacienianie krzewów herbacianych przed zbiorami) herbata Matcha ma wyjątkowo wysoką zawartość kofeiny, teaniny, chlorofilu oraz różnego rodzaju katechin. Warto wiedzieć, że pijąc herbatę Matcha, w istocie spożywamy liście herbaciane w całości, a więc i wszystkie zawarte w nich związki chemiczne.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z książki pt. “Tea: A Nerd’s Eye View” autorstwa Virginii Utermohlen Lovelace oraz następujących źródeł internetowych:
https://eherbata.pl/blog/herbata-matcha-wybor-przygotowanie-przechowywanie-274.html
https://cha-herbata.blogspot.com/2019/03/matcha-wykady-historia-i-obecna.html
https://cha-herbata.blogspot.com/2014/06/matcha-jakosc-zastowanie.html
https://www.ohhowcivilized.com/matcha
https://thetealetter.com/matcha/the-complete-guide-to-matcha
https://melhadtea.com/blog/how-to-make-great-matcha/
https://www.teaformeplease.com/does-matcha-go-bad/
https://www.myjapanesegreentea.com/matcha
http://www.matcha.my/Blog/how-to-store-matcha
https://www.teaformeplease.com/making-matcha-usucha-vs-koicha/
https://japanesetea.sg/japanese-tea-pedia/how-to-make-delicious-matcha-koicha/
https://www.myjapanesegreentea.com/koicha
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33375458

Różne odsłony herbaty cz. 53 – Kamairicha, czyli japońska herbata inna niż pozostałe

Dawno nie zamieszczałam recenzji japońskiej herbaty, więc nadszedł czas, aby napisać o takiej 😊. W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam japońską zieloną herbatę o nazwie Kamairicha. Została ona kupiona w sklepie eherbata.

Kamairicha to zielona herbata, która pochodzi z wyspy Kiusiu, trzeciej pod względem wielkości wyspy Japonii. Jest ona specjalnością tego regionu. Nazwa „Kamairicha” oznacza „herbatę wytwarzaną na patelni”. To właśnie sposób produkcji Kamairichy sprawia, że jest to herbata unikatowa. W celu zatrzymania oksydacji listki poddaje się działaniu wysokiej temperatury poprzez prażenie w wokach, a nie działaniu pary wodnej, tak jak w przypadku zdecydowanej większości japońskich zielonych herbat. Poddawanie listków działaniu wysokiej temperatury poprzez prażenie w wokach to typowo chińska metoda produkcji zielonej herbaty, dlatego też można by stwierdzić, że Kamairicha to japońska zielona herbata, którą wytwarza się w chińskim stylu. Co ciekawe, jeszcze kilkaset lat temu prażenie w wokach było powszechnym sposobem produkcji zielonej herbaty w Japonii. Jednak z czasem to poddawanie działaniu pary wodnej stało się popularniejsze. Obecnie japońska herbata, którą wytwarza się tą starszą metodą, jest rzadko spotykana.

Teraz co nieco o tym, jak dokładniej wygląda proces wytwarzania herbaty Kamairicha. Zebrane listki przechodzą przez takie etapy produkcji jak: prażenie w specjalnych wokach zwanych kama, pocieranie, suszenie oraz formowanie. W zależności od tego, w jaki sposób przetworzone listki zostały uformowane, herbatę Kamairicha można podzielić na dwa podstawowe rodzaje: Kamairi tamaryokucha (zwana również kamaguri) oraz Kamanobicha. Kamairi tamaryokucha to herbata, która ma postać poskręcanych listków w ciemnozielonym kolorze. Z kolei Kamanobicha ma postać ciemnozielonych listków w kształcie igiełek, przez co przypomina nieco herbatę Sencha. Ten pierwszy rodzaj jest zdecydowanie częściej spotykany.

Jeżeli chodzi o moją Kamairichę, to po analizie wyglądu listków, które widać na zdjęciu poniżej, można wywnioskować, że jest to Kamairi tamaryokucha.

Niestety nie znam więcej szczegółów dotyczących tej herbaty, np. z której prefektury wyspy Kiusiu pochodzi czy jaki był mniej więcej termin zbiorów listków.

Listki herbaty Kamairicha wydzielają aromat roślinny z wyraźnymi nutami prażenia.

Napar z Kamairichy ma intensywny roślinny zapach z delikatnymi akcentami umami i żółtawo-zielonkawy kolor. Prezentuje się on następująco:

W smaku naparu dominują akcenty roślinne z wyraźną słodyczą oraz nutami prażenia. Ogólnie rzecz biorąc, napar jest całkowicie pozbawiony goryczy. Pozostawia on w ustach niezwykle mocny i długo utrzymujący się posmak, który określiłabym jako maślano-bulionowy 😊

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to myślę, że najlepiej jest zalać ją wodą o temperaturze ok. 75 stopni i parzyć przez ok. 1,5 minuty. Takie właśnie zalecenia znajdują się na stronie sklepu eherbata, ale w kilku innych anglojęzycznych źródłach zaleca się parzenie w nieco inny sposób: używając wody o wyższej temperaturze, tj. ok. 90 stopni, i skracając czas parzenia do 30 sekund. Wypróbowałam oba te sposoby i doszłam do wniosku, że tej herbacie lepiej służy parzenie wodą o niższej temperaturze. Po zaparzeniu wodą o wyższej temperaturze smak naparu jest mocniejszy, ale za to pojawia się wyraźna goryczka, której nie ma, gdy zaparzymy herbatę wodą o niższej temperaturze.

Te same listki herbaty Kamairicha można wykorzystać trzykrotnie, z tym że przy drugim parzeniu dobrze jest skrócić czas parzenia do minuty, a przy trzecim parzeniu wydłużyć go do 2,5 minuty.

Warto wspomnieć o listkach tej herbaty po zaparzeniu. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak wyglądały po drugim parzeniu:

Jak widać część listków jest rozdrobniona, a część niemalże pozostawiona w całości.

Warto też wiedzieć, że Kamairicha dobrze smakuje, gdy przyrządzimy ją na zimno. Tak przygotowany „napar” ma intensywny roślinny smak ze słodkawymi nutami. Co ciekawe, po dłuższym czasie schładzania herbaty te słodkawe nuty w „naparze” niespodziewanie stają się wyraźnie kwiatowe.

Podsumowując, Kamairicha to unikatowa japońska zielona herbata, która wyróżnia się nietypowym sposobem produkcji polegającym na prażeniu w wokach oraz niebanalnymi doznaniami smakowymi i zapachowymi dostarczanymi przez napar. Obecnie jest to moja ulubiona japońska zielona herbata. Cenię ją szczególnie za brak goryczki w smaku. Niestety jest ona dość trudno dostępna. Polecam ją szczególnie miłośnikom nietuzinkowych zielonych herbat oraz tym, którzy znają słynne japońskie zielone herbaty takie jak Sencha czy Gyokuro i chcieliby poznać coś innego.

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z książki Jane Pettigrew pt. „World of Tea: Discovering Producing Regions and their Teas” oraz następujących źródeł internetowych:

https://eherbata.pl/kamairi-cha-1748.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Kamairicha

https://www.myjapanesegreentea.com/kamairicha

http://theartofjapanesegreentea.com/kamairicha-a-pan-fried-green-tea-guide

http://www.o-cha.net/english/teacha/cultivation/kamairicha.html

https://tomotcha.com/en/blog/2015-010-october-shipment

Różne odsłony herbaty cz. 46 – Wakōcha Benifūki, czyli zaskakująca czarna herbata z Japonii

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam pewną japońską herbatę o nazwie Wakōcha Benifūki. Herbata ta została kupiona w sklepie eherbata.pl.

Wakōcha Benifūki to japońska czarna herbata („wa” odnosi się do Japonii, a „kōcha” to po japońsku „czerwona herbata”; według chińskiej nomenklatury to właśnie czerwona herbata). Jest to pewnego rodzaju ciekawostka herbaciana, ponieważ przeważającą większość herbat produkowanych w Japonii (ok. 95%) stanowią zielone herbaty. Obecnie tylko ok. 300 japońskich rolników zajmuje się wytwarzaniem czarnej herbaty.

Wakōcha Benifūki powstała z kultywaru krzewu herbacianego zwanego Benifūki. Kultywar ten został stworzony w 1965 r. w Makurazaki w japońskiej prefekturze Kagoshima poprzez skrzyżowanie kultywaru Benihomare (krzewu odmiany assamica popularnego w Chinach i Japonii) z kultywarem MakuraCd86 (krzewu odmiany sinensis pochodzącego ze słynnego indyjskiego regionu Darjeeling). W 1996 r. został on wpisany do oficjalnego rejestru japońskich kultywarów herbacianych. Początkowo miał być przeznaczony do produkcji czarnych herbat oraz oolongów, ale obecnie wykorzystuje się go również do wytwarzania zielonych herbat. Co ciekawe, te ostatnie wykazują wyjątkowo silne działanie antyalergiczne ze względu na największą zawartość katechin metylowanych ze wszystkich herbat powstałych z japońskich kultywarów herbacianych. Niemniej jednak to właśnie czarne herbaty powstałe z kultywaru Benifūki mają najlepsze walory smakowe. Warto wiedzieć, że kultywar Benifūki można uprawiać w każdym regionie Japonii. Charakteryzuje się on wyjątkową odpornością na choroby.

Niestety, nie znam więcej szczegółowych informacji dotyczących herbaty Wakōcha Benifūki, np. miejsca pochodzenia czy terminu zbiorów. Co do procesu wytwarzania, to zebrane listki najprawdopodobniej przeszły przez takie etapy produkcji, jak: więdnięcie, zwijanie oraz suszenie. Ostatecznie herbata ma postać drobnych poskręcanych listków w ciemnobrązowym kolorze, z jasnobrązowymi przebłyskami. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Napar z Wakōcha Benifūki ma słodkawy owocowy aromat i brązowo-czerwonawy kolor. Możecie zobaczyć go poniżej:

Napar z tej herbaty ma intensywny smak dojrzałych ciemnych owoców, szczególnie wiśni. Kojarzy mi się trochę z konfiturą 😊. Co ciekawe, jest on całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek goryczy czy cierpkości. Pijąc go, nie zaznałam też charakterystycznego dla wielu czarnych herbat uczucia ściągania. Ogólnie rzecz biorąc, napar ten jest bardzo “lekki” i łagodny.

Co do sposobu przyrządzania, to myślę, że najlepiej jest zalać listki tej herbaty wodą tuż po zagotowaniu (ok. 95 stopni Celsjusza) i parzyć przez minutę. Te same listki można wykorzystać dwukrotnie, z tym, że za drugim razem dobrze jest wydłużyć czas parzenia do 3 minut. Napary z pierwszego i drugiego parzenia mają podobny smak, ale oczywiście smak tego drugiego jest nieco mniej intensywny.

Podsumowując, Wakōcha Benifūki to zdecydowanie warta uwagi czarna japońska herbata, która daje napar o słodkawym owocowym zapachu i intensywnym wiśniowym smaku. Tej herbacie bliżej jest do recenzowanej już na blogu gruzińskiej czarnej herbaty o nazwie Ramiz Black Tea, niż np. do assamskich czy cejlońskich czarnych herbat. Przyznam szczerze, że jest to jedna z najsmaczniejszych czarnych herbat, jakie kiedykolwiek piłam. Polecam ją wszystkim miłośnikom tego typu herbat, jak również tym, którzy raczej nie sięgają po nie. Wakōcha Benifūki na pewno pozytywnie Was zaskoczy 😊

PS Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

https://eherbata.pl/wakocha-benifuki-1585.html/

http://www.tching.com/2011/01/japanese-black-tea-wakocha/

https://obubutea.com/shop/black-tea/wakoucha/

https://www.myjapanesegreentea.com/wakoucha-japanese-black-tea

http://www.myjapanesegreentea.com/the-benifuuki-tea-cultivar

http://www.yuuki-cha.com/benifuuki-black-tea/

https://www.insight-tea.com/kocha-pleasure-discovery/

https://japaneseteasommelier.wordpress.com/2017/11/01/a-brief-history-of-japanese-black-tea/

http://thejasminepearl.com/benifuki/

https://obubutea.com/japanese-black-tea

„Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka – recenzja książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie recenzją książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka, która została wydana przez nieistniejące już Wydawnictwo Fu Kang. Zanim kupiłam ją, słyszałam, że to najlepsza polskojęzyczna pozycja o herbacie, wręcz obowiązkowa dla każdego miłośnika herbaty. Zachęcona wyjątkowo pozytywnymi opiniami rozpoczęłam poszukiwania ofert jej kupna w internecie. Niestety, okazało się, że ze względu na wyczerpany nakład książka ta jest prawie niedostępna. Można ją kupić okazyjnie na portalach aukcyjnych typu Allegro. Kiedy dowiedziałam się, że Robert (którego miałam przyjemność poznać osobiście na jednym ze spotkań w koreańskiej restauracji ONGGI w Warszawie) ma jeszcze parę egzemplarzy na sprzedaż, ucieszyłam się i bez wahania skorzystałam z okazji, a następnie przystąpiłam do lektury.

Zapiski o herbacie - książka

Książka pt. „Zapiski o herbacie” składa się ze wstępu o tytule „Od autora”, dwóch głównych części, tj. części I zatytułowanej „Tajemnice herbacianych liści: Wiadomości ogólne o krzewie” i części II zatytułowanej „Herbaty krajów Dalekiego Wschodu” oraz krótkiej bibliografii. Część I, która liczy 42 strony, zawiera informacje m.in. o pochodzeniu krzewu herbacianego, składzie chemicznym liści herbacianych, działaniu naparu z herbaty na organizm, klasyfikacji herbat (ze szczególnym uwzględnieniem chińskiej nomenklatury) wraz z omówieniem procesu produkcji, sposobach oceniania jakości herbaty, jak również metodach dodatkowej obróbki herbaty, takich jak aromatyzowanie, prasowanie oraz sporządzanie mieszanek. Można w niej znaleźć również ogólne porady dotyczące przyrządzania i podawania różnych rodzajów herbat (w tym porady pochodzące ze „Świętej księgi herbaty” autorstwa Lu Yu).

Z kolei część II jest znacznie obszerniejsza, bo liczy aż 100 stron. Rozpoczyna się ona od rozdziału poświęconego trzem najważniejszym postaciom dla chińskiej kultury herbacianej, tzn. cesarzowi Shen Nongowi, Lu Yu i profesorowi Chen Chuanowi. Kolejne rozdziały są właściwie przewodnikami po herbatach i tradycjach herbacianych poszczególnych krajów Dalekiego Wschodu, tj. kolejno Chin, Wietnamu, Korei i krajów zachodnich, a konkretniej po historii herbaty w danym kraju, akcesoriach, ceremoniach i tradycjach herbacianych, jak również gatunkach charakterystycznych dla danego kraju czy najważniejszych rejonach uprawy herbaty. Pierwszy rozdział poświęcony Chinom jest najdłuższy i najbardziej szczegółowy, a ostatni rozdział o krajach zachodnich jest najkrótszy i najbardziej ogólny.

Całość książki jest uzupełniona podpisanymi zdjęciami herbat, akcesoriów, miejsc uprawy herbaty czy tubylców przy herbacie. Pochodzą one z prywatnej kolekcji autora, którą zgromadził przez ponad 15 lat podczas podróży po krajach Dalekiego Wschodu (w latach 1993-2008).

Główną zaletą tej pozycji jest mnogość oraz różnorodność informacji i ciekawostek o herbacie i kulturze herbacianej w krajach Dalekiego Wschodu, jak również porad dotyczących przyrządzania i podawania różnych rodzajów i gatunków herbaty. Dzięki niej dowiedziałam się na przykład, że za czasów panowania chińskiej dynastii Tang herbatę spożywano w formie zupy (czyli wywaru) z dodatkiem takich składników jak sól czy cebula, a nie naparu. Co prawda wcześniej po lekturze innych źródeł wiedziałam, że w przeszłości konsumowano herbatę w inny sposób niż ten znany nam dzisiaj, ale nie byłam świadoma, że tak właśnie to wyglądało. Przyznam szczerze, że bardzo cenię sobie podrozdział o Tajwanie oraz rozdziały poświęcone Wietnamowi i Korei, ponieważ przeważająca większość polskojęzycznych pozycji o herbacie koncentruje się na krajach będących większymi i bardziej znanymi producentami herbaty, czyli Chinach (przy czym Tajwan jest najczęściej tylko wspominany), Japonii i Indiach, przez co obszar wiedzy o herbacie i tradycjach herbacianych w krajach będących mniejszymi i mniej znanymi producentami herbaty jest zaniedbany. Co więcej, szczególnie podobały mi się przewodniki po najbardziej charakterystycznych herbatach w danym kraju, zwłaszcza dość szczegółowa klasyfikacja chińskich herbat wraz z krótką instrukcją parzenia wybranych gatunków.

Co ważne, pozycja pt. „Zapiski o herbacie” została napisana przez osobę, która ma rozległą wiedzę o herbacie i ogromne doświadczenie w tym zakresie dzięki ukończeniu japońskiej szkoły sztuki herbacianej oraz wieloletnim podróżom po krajach Dalekiego Wschodu w celu zgłębiania tradycji i kultury herbacianej tych miejsc. Dlatego też bez wątpienia to opracowanie jest rzetelnym źródłem wiedzy.

Ponadto warto zauważyć, że książka ta prezentuje temat herbaty od podstaw, co oznacza, że zarówno początkujący, jak i bardziej zaawansowani miłośnicy tego naparu mogą z niej skorzystać – ci pierwsi mogą mieć większe ogólne pojęcie o herbacie, a ci drudzy mogą uzupełnić i uporządkować swoją bardziej zaawansowaną wiedzę.

Książka pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka ma jednak kilka niewielkich wad. Pierwsza z nich to drobne błędy językowe, przede wszystkim literówki, np. „Camelnensis” zamiast „Camellia sinensis” (strona 11), „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-crul)” zamiast „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-curl)” (strona 25), „prowincja Gunagxi” zamiast „prowincja Guangxi”, „Baiahao Oolong” zamiast „Baihao Oolong” (strona 103) czy „krzew yutakmidori” zamiast „krzew yutakamidori” (strona 127). Nie stanowią one żadnego problemu dla osób bardziej obeznanych w temacie, ponieważ doskonale wiedzą, jaka jest poprawna wersja danej nazwy. Jednak w przypadku osób, które dopiero rozpoczęły swoją przygodę z herbatą, mogą one nieco utrudniać prawidłowy odbiór przekazywanych treści.

Drugą wadą jest przedstawienie danego tematu w niektórych fragmentach zbyt powierzchownie, „po łebkach”. Na przykład na stronie 94 w części dotyczącej chińskiej herbaty o nazwie Xiao Zhong Hong Cha, znanej u nas jako Lapsang Souchong, znajduje się następująca wzmianka o pewnej odmianie tej herbaty: „Inną herbatą należącą do grupy Xiao Zhong Hong Cha jest Tarry Souchong”. W tym fragmencie brakowało mi chociażby zdania, które wyjaśniałoby, czym właściwie różni się Tarry Souchong od Lapsang Souchong.

Trzecią niedoskonałością jest fakt, że dwa fragmenty książki (a konkretniej na stronie 50 przy zdjęciu i na stronie 90 w części zatytułowanej „Herbaty oolong”) zostały ucięte w druku, przez co niestety ciężko złożyć je w logiczną i spójną całość z pozostałą częścią tekstu.

Czwartym mankamentem jest wspomniana we wstępie mocno ograniczona dostępność książki.

Podsumowując, „Zapiski o herbacie” autorstwa Roberta Tomczyka to wyjątkowa i niezwykle wartościowa pozycja, która stanowi obszerne kompendium wiedzy o herbacie w krajach Dalekiego Wschodu. Całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, które przytoczyłam we wstępie tej recenzji – każdy miłośnik herbaty, niezależnie od stopnia zaawansowania swojej wiedzy, powinien przeczytać ją, bo jest to najlepsza znana mi polskojęzyczna książka na ten temat. Najlepiej mieć ją na swojej półce, żeby móc do niej wracać na różnych etapach swojej przygody z herbatą :).

Pozdrawiam 🙂

Różne odsłony herbaty cz. 19 – Kukicha

Głównym tematem dzisiejszego wpisu z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” będzie Kukicha. Słyszałam o tej herbacie wiele dobrego, ale przez długi czas nie miałam okazji spróbować jej. W końcu nadszedł ten wyczekiwany moment, więc podzielę się z Wami moimi wrażeniami :).

Kukicha (zwana również twig tea) to zielona herbata pochodząca z Japonii, która wyróżnia się nietypowym składem oraz wyjątkowymi właściwościami zdrowotnymi. „Kuki” to po japońsku „łodyga”, a „cha” to herbata. Wypróbowana przeze mnie odmiana Kukichy to Kukicha Kyoto, która wywodzi się z miasta Uji w prefekturze Kioto położonej na wyspie Honsiu.

Proces produkcji Kukichy jest właściwie taki sam, jak w przypadku herbaty Sencha, Bancha lub Gyokuro, z tym, że gdy na końcowym etapie selekcji oddziela się listki od łodyżek i gałązek, z listków powstaje jedna z wyżej wymienionych herbat, a z łodyżek i gałązek – właśnie Kukicha :). Dlatego też można powiedzieć, że Kukicha jest w istocie produktem ubocznym powstałym przy produkcji Senchy, Banchy czy Gyokuro, przy czym warto wiedzieć, że Kukicha wytworzona z Gyokuro (tak jak Kukicha Kyoto) jest uznawana za najlepszą pod względem jakości. Ostatecznie Kukicha ma postać niewielkich jasno- i ciemnozielonych patyczków o regularnym kształcie. Prezentuje się ona następująco:

Kukicha - patyczki

Napar z Kukichy ma zielonkawy kolor, jedwabistą konsystencję i trawiasty zapach. Wygląda on tak, jak na zdjęciu poniżej:

Kukicha - napar

Smak tego naparu jest łagodny i wyraźnie słodkawy (słodko-trawiasty), niemalże pozbawiony goryczy. Całość jest niezwykle przyjemna, „lekka”, kojarząca się z wiosenną łąką lub świeżo skoszoną trawą. Jest to zdecydowanie najsłodsza i najłagodniejsza japońska zielona herbata. Jej smak jest tak specyficzny, że pozostaje w pamięci na długo :).

Warto zauważyć, że swój łagodny i słodkawy smak Kukicha zawdzięcza wysokiej zawartości aminokwasu zwanego L-teaniną oraz niskiej zawartości teiny. To właśnie taki skład sprawia, że Kukicha ma działanie uspokojające i relaksujące, dzięki czemu można podawać ją do picia nawet dzieciom.

Co do przygotowania Kukichy, to opinie są podzielone – jedni twierdzą, że zalecany czas zaparzania to 2-3 minuty, a drudzy – że niecała minuta wystarczy w zupełności. Ja osobiście uważam, że najlepiej jest zaparzyć ją wodą o temperaturze 70-80 stopni przez około minutę (40-60 sekund), bo tak przyrządzona jest najsmaczniejsza :). Zastosowanie wody o wyższej temperaturze lub dłuższego czasu zaparzania sprawi, że napar stanie się cierpki. Kukichę można przyrządzić z tych samych łodyżek i gałązek trzykrotnie, z tym, że każde kolejne parzenie powinno być krótsze, a drugie – najkrótsze.

Warto wiedzieć, że w Kioto Kukichę wyprodukowaną z Gyokuro nazywa się Karigane, a w innych częściach Japonii – Bōcha lub Shiraore. Istnieje również specjalna odmiana Kukichy zwana Kagabōcha lub Hojibōcha. Jest to prażona Kukicha, przypominająca z wyglądu Hojichę. Cieszy się ona największą popularnością w japońskiej prefekturze Ishikawa położonej na wyspie Honsiu, szczególnie w mieście Kaga.

Podsumowując, Kukicha to wyjątkowa japońska zielona herbata, która daje łagodny, słodkawy napar. Wypicie tego naparu jest prawdziwą przyjemnością i niezapomnianym doznaniem. Szczerze mówiąc, jestem zachwycona tą herbatą. Bez wątpienia jest to jedna z najciekawszych herbat, które piłam. Uważam, że Kukicha to absolutnie obowiązkowa pozycja na liście herbat do wypróbowania każdego miłośnika herbaty, nie tylko zielonej :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://czajownia.pl/pl/p/Kukicha-Kyoto-70g/122

http://eherbata.pl/kukicha-153.html

http://eherbata.pl/kukicha-kyoto-1087.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Kukicha

http://ratetea.com/style/kukicha/95/

http://tea.wikia.com/wiki/Kukicha_tea

http://ambasadaherbaty.pl/kukicha-p-99.html

http://www.myjapanesegreentea.com/kukicha

http://www.czajnikowy.pl/jak-prawidlowo-parzyc-zielona-herbate-kukicha-przepis-parzenie-czajnikowy-pl-23/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Uji_%28miasto%29

http://pl.wikipedia.org/wiki/Prefektura_Kioto

http://pl.wikipedia.org/wiki/Teanina

Lista najbardziej osobliwych herbat świata

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam subiektywną listę dziewięciu najdziwniejszych herbat na świecie wraz z krótkim wyjaśnieniem, dlaczego uważam daną herbatę za osobliwą. O to i ona (kolejność pozycji jest przypadkowa):

1. Kukicha (ze względu na unikalny skład) – w odróżnieniu od innych herbat ta japońska zielona herbata składa się nie tylko z listków, ale również łodyżek i gałązek, czyli, ściślej rzecz biorąc, tych części Camelli sinensis, których przeważnie nie wykorzystuje się do produkcji herbaty. Podobno ma ona wyjątkowe walory smakowe i zdrowotne – jest bardzo łagodna w smaku ze względu na niewielką zawartość teiny (niestety jeszcze nie miałam okazji spróbować jej, ale za jakiś czas postaram się nadrobić tę zaległość ;));

2. Lapsang Souchong (ze względu na niecodzienny aromat i smak) – tę chińską czarną herbatę wyróżnia intensywny aromat i smak wędzonki;

3. Matcha (ze względu na wyjątkowo szerokie zastosowania) – tę sproszkowaną japońską zieloną herbatę można wykorzystać aż na trzy różne sposoby: jako podstawę do przygotowania zwykłego naparu, dodatek do potraw, w tym do deserów, oraz jako polepszacz innych herbat;

4. Kombucza, zwana również kwasem herbacianym (ze względu na nietypowy sposób przetworzenia i picia herbaty) – co prawda to nie jest typowa herbata, ale jest to napój orzeźwiający tworzony na bazie słodzonej herbaty, przeważnie zielonej, która ulega fermentacji pod wpływem działania tzw. grzybków herbacianych (mieszanki specjalnych drożdży i bakterii). W efekcie powstaje brązowawy, słodkawy napój, który po ośmiu dniach przekształca się w ocet spożywczy. Kombucza pochodzi z rejonu przy granicy północno-wschodnich Chin z Rosją (dawniej znanego jako Mandżuria);

5. Awabancha (ze względu na osobliwą metodę produkcji) – tę fermentowaną zieloną japońską herbatę wytwarza się w bardzo osobliwy sposób: jednym z etapów produkcji tej herbaty jest umieszczenie jej w specjalnym pojemniku i poddanie jej procesowi fermentacji pod wpływem działania bakterii kwasu mlekowego przez trzy tygodnie. Podobno Awabancha ma bardzo łagodny, nieco dymny smak (nie próbowałam jej i, szczerze mówiąc, nie planuję zmieniać tego stanu rzeczy, bo sfermentowana zielona herbata nie do końca mnie przekonuje ;));

6. Panda Dung Tea (ze względu na fakt, że jest to najdroższa herbata na świecie) – tę zieloną herbatę wytwarza się jedynie w górach Ya’an w chińskiej prowincji Syczuan. Jej produkcją zajmuje się tylko jeden chiński przedsiębiorca nazywający się An Yanshi. Przyczyną bardzo wysokiej ceny jest unikalny nawóz wykorzystywany do uprawy tej herbaty, mianowicie (uwaga, będzie trochę niesmacznie) ekskrementy pandy wielkiej. Dzięki specyficznej diecie pandy (składającej się głównie z pędów bambusa) podobno Panda Dung Tea ma wyjątkowe walory zdrowotne. Obecnie 50 gramów tej herbaty kosztuje 3500 dolarów, czyli 11 550 zł (zakładając, że kurs dolara wynosi 3,3 zł, tak jak dzisiaj);

7. Żółta herbata (ze względu na fakt, że jest to najrzadsza herbata na świecie) – jest ona bardzo rzadka (produkowana wyłącznie na niewielką skalę – w ilości do kilkudziesięciu kilogramów rocznie) i przez to trudno dostępna. Nawet w Chinach, czyli miejscu produkcji żółtej herbaty, ciężko jest kupić ją. Przyczyna wyjątkowości żółtej herbaty tkwi w nietypowej metodzie wytwarzania – po zbiorze herbaty listki poddaje się procesowi fermentacji enzymatycznej (oksydacji), który przerywa się, prażąc listki, a następnie zwijając je, zanim zostaną one dokładnie wysuszone, dzięki czemu nabierają charakterystycznego żółtawego koloru. Podobno żółta herbata ma wyjątkowy, bardzo delikatny smak (potwierdzam to, bo próbowałam już jedną; zresztą w następnym wpisie na blogu przedstawię Wam ją :));

8. Herbata cegiełkowa, zwana również tabliczkową (ze względu na nietypową formę) – jak sama nazwa wskazuje, jest to herbata, najczęściej czarna, zielona lub typu pu-erh, w postaci cegiełek. Wywodzi się ona ze starożytnych Chin – była to najpopularniejsza forma herbaty, którą wykorzystywano nawet jako walutę w wielu częściach Azji. Obecnie w Mongolii i Tybecie herbata cegiełkowa wciąż jest środkiem płatniczym w handlu. Ponadto w Mongolii przyrządza się z niej specjalny napój z dodatkiem masła z mleka jaka i soli zwany herbatą tybetańską (część herbaty cegiełkowej trzeba zetrzeć);

9. Drink zwany Wrestling of Dragon and Tiger (ze względu na to, że jest to osobliwy sposób picia herbaty) – ten drink stanowi tradycyjny sposób picia herbaty przez niektóre grupy etniczne w chińskiej prowincji Junnan. W istocie jest to mieszanka alkoholu, np. rumu lub brandy, oraz zaparzonej herbaty, przeważnie typu czarny pu-erh. Przy przyrządzaniu tego drinka ważne jest, aby użyć jednego składnika w większej ilości, a drugiego – w mniejszej, a także żeby pamiętać, żeby dodać herbatę do alkoholu, nie odwrotnie. Nie zaleca się pić tego drinka zbyt często 😉

Jeżeli słyszeliście/czytaliście jeszcze o jakiejś osobliwej herbacie, której nie wymieniłam, koniecznie napiszcie o tym w komentarzu pod tym wpisem 🙂

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy redagowaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.top100arena.com/news/774/top-10-bizzare-teas-you-didnt-know-people-drank

http://coffeetea.about.com/od/teaandtisanebasics/a/TeaTypes_2.htm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kombucza

http://en.wikipedia.org/wiki/Kombucha

http://www.pref.tokushima.jp/english/attraction/food/index07.html

http://www.in-kamiyama.jp/en/art/8562/

http://en.wikipedia.org/wiki/Kukicha

https://www.krainaherbaty.pl/herbatazielona/kukicha?gclid=COPxjtqxm8ICFSoewwodkpAAag

http://en.wikipedia.org/wiki/Panda_tea

http://news.sky.com/story/4306/panda-dung-is-secret-to-most-expensive-tea

http://morzeherbaty.pl/2011/06/herbaty-zolte/

http://en.wikipedia.org/wiki/Tea_brick

http://www.herbaciarnia-chorzow.pl/ciekawostki/tuzin-nietuzinkowych-ciekawostek-o-herbacie/

http://lifeinteacup.teatra.de/2010/12/18/wrestling-of-dragon-and-tiger-%E9%BE%8D%E8%99%8E%E9%AC%A5/