„Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka – recenzja książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie recenzją książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka, która została wydana przez nieistniejące już Wydawnictwo Fu Kang. Zanim kupiłam ją, słyszałam, że to najlepsza polskojęzyczna pozycja o herbacie, wręcz obowiązkowa dla każdego miłośnika herbaty. Zachęcona wyjątkowo pozytywnymi opiniami rozpoczęłam poszukiwania ofert jej kupna w internecie. Niestety, okazało się, że ze względu na wyczerpany nakład książka ta jest prawie niedostępna. Można ją kupić okazyjnie na portalach aukcyjnych typu Allegro. Kiedy dowiedziałam się, że Robert (którego miałam przyjemność poznać osobiście na jednym ze spotkań w koreańskiej restauracji ONGGI w Warszawie) ma jeszcze parę egzemplarzy na sprzedaż, ucieszyłam się i bez wahania skorzystałam z okazji, a następnie przystąpiłam do lektury.

Zapiski o herbacie - książka

Książka pt. „Zapiski o herbacie” składa się ze wstępu o tytule „Od autora”, dwóch głównych części, tj. części I zatytułowanej „Tajemnice herbacianych liści: Wiadomości ogólne o krzewie” i części II zatytułowanej „Herbaty krajów Dalekiego Wschodu” oraz krótkiej bibliografii. Część I, która liczy 42 strony, zawiera informacje m.in. o pochodzeniu krzewu herbacianego, składzie chemicznym liści herbacianych, działaniu naparu z herbaty na organizm, klasyfikacji herbat (ze szczególnym uwzględnieniem chińskiej nomenklatury) wraz z omówieniem procesu produkcji, sposobach oceniania jakości herbaty, jak również metodach dodatkowej obróbki herbaty, takich jak aromatyzowanie, prasowanie oraz sporządzanie mieszanek. Można w niej znaleźć również ogólne porady dotyczące przyrządzania i podawania różnych rodzajów herbat (w tym porady pochodzące ze „Świętej księgi herbaty” autorstwa Lu Yu).

Z kolei część II jest znacznie obszerniejsza, bo liczy aż 100 stron. Rozpoczyna się ona od rozdziału poświęconego trzem najważniejszym postaciom dla chińskiej kultury herbacianej, tzn. cesarzowi Shen Nongowi, Lu Yu i profesorowi Chen Chuanowi. Kolejne rozdziały są właściwie przewodnikami po herbatach i tradycjach herbacianych poszczególnych krajów Dalekiego Wschodu, tj. kolejno Chin, Wietnamu, Korei i krajów zachodnich, a konkretniej po historii herbaty w danym kraju, akcesoriach, ceremoniach i tradycjach herbacianych, jak również gatunkach charakterystycznych dla danego kraju czy najważniejszych rejonach uprawy herbaty. Pierwszy rozdział poświęcony Chinom jest najdłuższy i najbardziej szczegółowy, a ostatni rozdział o krajach zachodnich jest najkrótszy i najbardziej ogólny.

Całość książki jest uzupełniona podpisanymi zdjęciami herbat, akcesoriów, miejsc uprawy herbaty czy tubylców przy herbacie. Pochodzą one z prywatnej kolekcji autora, którą zgromadził przez ponad 15 lat podczas podróży po krajach Dalekiego Wschodu (w latach 1993-2008).

Główną zaletą tej pozycji jest mnogość oraz różnorodność informacji i ciekawostek o herbacie i kulturze herbacianej w krajach Dalekiego Wschodu, jak również porad dotyczących przyrządzania i podawania różnych rodzajów i gatunków herbaty. Dzięki niej dowiedziałam się na przykład, że za czasów panowania chińskiej dynastii Tang herbatę spożywano w formie zupy (czyli wywaru) z dodatkiem takich składników jak sól czy cebula, a nie naparu. Co prawda wcześniej po lekturze innych źródeł wiedziałam, że w przeszłości konsumowano herbatę w inny sposób niż ten znany nam dzisiaj, ale nie byłam świadoma, że tak właśnie to wyglądało. Przyznam szczerze, że bardzo cenię sobie podrozdział o Tajwanie oraz rozdziały poświęcone Wietnamowi i Korei, ponieważ przeważająca większość polskojęzycznych pozycji o herbacie koncentruje się na krajach będących większymi i bardziej znanymi producentami herbaty, czyli Chinach (przy czym Tajwan jest najczęściej tylko wspominany), Japonii i Indiach, przez co obszar wiedzy o herbacie i tradycjach herbacianych w krajach będących mniejszymi i mniej znanymi producentami herbaty jest zaniedbany. Co więcej, szczególnie podobały mi się przewodniki po najbardziej charakterystycznych herbatach w danym kraju, zwłaszcza dość szczegółowa klasyfikacja chińskich herbat wraz z krótką instrukcją parzenia wybranych gatunków.

Co ważne, pozycja pt. „Zapiski o herbacie” została napisana przez osobę, która ma rozległą wiedzę o herbacie i ogromne doświadczenie w tym zakresie dzięki ukończeniu japońskiej szkoły sztuki herbacianej oraz wieloletnim podróżom po krajach Dalekiego Wschodu w celu zgłębiania tradycji i kultury herbacianej tych miejsc. Dlatego też bez wątpienia to opracowanie jest rzetelnym źródłem wiedzy.

Ponadto warto zauważyć, że książka ta prezentuje temat herbaty od podstaw, co oznacza, że zarówno początkujący, jak i bardziej zaawansowani miłośnicy tego naparu mogą z niej skorzystać – ci pierwsi mogą mieć większe ogólne pojęcie o herbacie, a ci drudzy mogą uzupełnić i uporządkować swoją bardziej zaawansowaną wiedzę.

Książka pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka ma jednak kilka niewielkich wad. Pierwsza z nich to drobne błędy językowe, przede wszystkim literówki, np. „Camelnensis” zamiast „Camellia sinensis” (strona 11), „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-crul)” zamiast „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-curl)” (strona 25), „prowincja Gunagxi” zamiast „prowincja Guangxi”, „Baiahao Oolong” zamiast „Baihao Oolong” (strona 103) czy „krzew yutakmidori” zamiast „krzew yutakamidori” (strona 127). Nie stanowią one żadnego problemu dla osób bardziej obeznanych w temacie, ponieważ doskonale wiedzą, jaka jest poprawna wersja danej nazwy. Jednak w przypadku osób, które dopiero rozpoczęły swoją przygodę z herbatą, mogą one nieco utrudniać prawidłowy odbiór przekazywanych treści.

Drugą wadą jest przedstawienie danego tematu w niektórych fragmentach zbyt powierzchownie, „po łebkach”. Na przykład na stronie 94 w części dotyczącej chińskiej herbaty o nazwie Xiao Zhong Hong Cha, znanej u nas jako Lapsang Souchong, znajduje się następująca wzmianka o pewnej odmianie tej herbaty: „Inną herbatą należącą do grupy Xiao Zhong Hong Cha jest Tarry Souchong”. W tym fragmencie brakowało mi chociażby zdania, które wyjaśniałoby, czym właściwie różni się Tarry Souchong od Lapsang Souchong.

Trzecią niedoskonałością jest fakt, że dwa fragmenty książki (a konkretniej na stronie 50 przy zdjęciu i na stronie 90 w części zatytułowanej „Herbaty oolong”) zostały ucięte w druku, przez co niestety ciężko złożyć je w logiczną i spójną całość z pozostałą częścią tekstu.

Czwartym mankamentem jest wspomniana we wstępie mocno ograniczona dostępność książki.

Podsumowując, „Zapiski o herbacie” autorstwa Roberta Tomczyka to wyjątkowa i niezwykle wartościowa pozycja, która stanowi obszerne kompendium wiedzy o herbacie w krajach Dalekiego Wschodu. Całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, które przytoczyłam we wstępie tej recenzji – każdy miłośnik herbaty, niezależnie od stopnia zaawansowania swojej wiedzy, powinien przeczytać ją, bo jest to najlepsza znana mi polskojęzyczna książka na ten temat. Najlepiej mieć ją na swojej półce, żeby móc do niej wracać na różnych etapach swojej przygody z herbatą :).

Pozdrawiam 🙂

Przewodnik po herbatach cz. 1 – Korea Południowa

W dzisiejszym wpisie na blogu przedstawię Wam herbaty wytwarzane w Korei Południowej. Ten wpis rozpoczyna nowy cykl wpisów w formie przewodników po herbatach pochodzących z krajów, które są mniejszymi i mniej znanymi producentami herbaty :).

Koreańskie herbaty można sklasyfikować na trzy sposoby. Zacznę od najbardziej ogólnego i najmniej znanego podziału, a mianowicie klasyfikacji ze względu na stopień oksydacji. Ogólnie rzecz biorąc, Koreańczycy dzielą herbaty na dwa podstawowe rodzaje:

1. Bul-balhyocha, czyli herbata nieoksydowana – jest ona zbliżona do chińskiej i japońskiej zielonej herbaty;

2. Balhyocha, czyli herbata oksydowana – jest to termin ogólny o szerokim znaczeniu obejmującym herbaty o różnym stopniu oksydacji. Dzielą się one na cztery rodzaje:

1) Bu-bun-balhyocha, czyli herbaty częściowo oksydowane – stopień oksydacji wynosi poniżej 15%;

2) Ban-balhyocha, czyli herbaty półoksydowane – stopień oksydacji tych herbat wynosi od 15% do 60%;

3) Wan-jeon-balhyocha, czyli herbata całkowicie oksydowana – stopień oksydacji tych herbat wynosi co najmniej 85%;

4) Hu-bal-balhyocha, czyli herbata późno fermentowana lub dojrzewająca.

Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie o koreańskiej herbacie Balhyocha (która, biorąc pod uwagę powyższy podział, najprawdopodobniej jest trzecim rodzajem herbat oksydowanych zwanych Balhyocha), koreańska klasyfikacja herbat nie ma przełożenia na chińską klasyfikację herbat, ponieważ istnieją różnice w procesie produkcji chińskich i koreańskich herbat, szczególnie tych częściowo i całkowicie oksydowanych. Właśnie z tego względu przy odnoszeniu się do wytwarzanych przez siebie herbat Koreańczycy unikają chińskiej nomenklatury – np. oolongiem nazwą wyłącznie herbatę pochodzącą z Chin i Tajwanu.

Druga klasyfikacja koreańskich herbat odnosi się tylko do zielonych herbat (Nokcha). Zanim jednak przejdę do tego podziału, przedstawię Wam kilka istotnych ogólnych informacji na temat tego rodzaju herbaty. Zielone herbaty są najpopularniejszym rodzajem herbaty wytwarzanym i spożywanym w Korei (ale tylko ok. 2% całości wytwarzanej herbaty przeznacza się na eksport). Co ciekawe, herbatę uprawia się i produkuje się wyłącznie w trzech rejonach położonych w południowej części tego kraju: w rejonie Hadong, rejonie Boseong oraz na wyspie Jeju [ciedziu lub dziedziu], ponieważ tylko na tych obszarach występują warunki sprzyjające uprawie herbaty, tj. żyzne gleby (szczególnie na wulkanicznej wyspie Jeju), duża wilgotność (zwłaszcza latem) oraz odpowiednie temperatury.

Największą ilość herbaty produkuje się w rejonie Boseong – szacuje się, że ok. 40% całości koreańskich herbat pochodzi właśnie z tego obszaru. Zdecydowaną większość herbat pochodzących z rejonu Hadong i Boseong wytwarza się ręcznie w tradycyjny sposób, którego istotnym etapem jest prażenie herbaty w wokach. Natomiast herbaty z wyspy Jeju najczęściej poddaje się obróbce mechanicznej, podczas której herbaty poddaje się działaniu pary wodnej (podobnie jak w przypadku herbat japońskich, np. Senchy). Oczywiście, jak łatwo się domyślić, ten tradycyjny sposób przetwarzania herbaty jest znacznie bardziej pracochłonny i czasochłonny, co przekłada się na wyższą cenę produktu końcowego (ale niekoniecznie na jakość, bo herbaty z wyspy Jeju też charakteryzują się wysoką jakością). Jak w ogóle wygląda ten tradycyjny sposób wytwarzania koreańskiej zielonej herbaty? Zebrane listki przechodzą przez następujące etapy produkcji: najpierw prażenie w woku w temperaturze ok. 200-300 stopni Celsjusza w celu powstrzymania procesu oksydacji w listkach oraz ucieranie i zwijanie ręczne lub maszynowe w celu „uszkodzenia” listków, co ma zapewnić wyjątkowy smak i aromat herbaty (przy czym obie te czynności powtarza się od trzech do siedmiu razy, a im młodsze listki, tym więcej razy trzeba powtórzyć czynność prażenia i ucierania oraz zwijania, ponieważ zawierają one więcej wody niż te starsze), a następnie suszenie listków i ostateczne poddanie ich działaniu wysokiej temperatury (ok. 100-120 stopni Celsjusza).

Na koniec warto wiedzieć, że istnieje prosty sposób, żeby określić, czy dana koreańska herbata została poddana obróbce ręcznej czy mechanicznej – jeżeli po zalaniu gorącą wodą i zaparzeniu listki herbaciane zachowają swój pierwotny kształt, to znaczy, że w procesie produkcji zostały poddane prażeniu, a jeżeli nie zachowają takiego kształtu, to świadczy to o tym, że zostały one poddane działaniu pary wodnej. Poza tym herbata poddana obróbce ręcznej jest bardziej wydajna – te same listki można wykorzystać do parzenia nawet do sześciu razy, a nie do trzech razy, jak to jest w przypadku herbaty poddanej obróbce mechanicznej.

Teraz przejdę do wspomnianej wyżej klasyfikacji herbat :). Koreańskie zielone herbaty dzieli się ze względu na okres zbioru liści na trzy rodzaje:

1. Woojeon lub U-jeon [u-dzion], czyli herbata z pierwszego zbioru – herbata, która powstaje z pierwszych pączków zbieranych do 20 kwietnia, tj. przed okresem wiosennych deszczów. Jako że liczba pączków jest ograniczona, a listki na tę herbatę zbiera się wyłącznie ręcznie, Woojeon jest najdroższą i najtrudniej dostępną herbatą. Jej smak jest delikatny i słodkawy.

Woojeon

2. Se-jak [se-dziak], czyli herbata z drugiego zbioru – herbata zbierana w okresie między 20 kwietnia a 5 maja. Sejak to najbardziej znana koreańska herbata o żółtozielonym kolorze, której smak określa się jako pośredni pomiędzy japońską zieloną herbatą a chińską zieloną herbatą.

3. Jung-jak [dziung-dziak], czyli herbata z trzeciego zbioru, oraz Dae-jak [de-dziak], czyli herbata z czwartego zbioru – herbaty zbierane od końca maja do początku czerwca. Mają one brązowawy kolor i mocny, cierpki smak. Jung-jak i Dae-jak to najtańsze herbaty, których najczęściej używa się do produkcji herbat ekspresowych w torebkach.   

Koreańskie herbaty można sklasyfikować na jeszcze jeden sposób – można je podzielić na prawdziwe herbaty pochodzące z Camellii sinensis (czyli wszystkie wymienione powyżej) oraz herbatki pochodzące z innych roślin. Warto wiedzieć, że Koreańczycy nazywają herbatą wszystko to, co można zalać gorącą wodą i zaparzyć, czyli zarówno prawdziwe herbaty, jak i herbatki. Te ostatnie można podzielić na trzy główne rodzaje

1. Herbatki korzenno-ziołowe o właściwościach zdrowotnych, np. Saenggangcha (herbatka z imbiru) i Insamcha (herbatka z żeń-szenia);

2. Herbatki owocowe, np. Mogwacha (herbatka z chińskiej pigwy), Maesilcha (herbatka z koreańskiej śliwki) i Omijacha (herbatka z suszonych owoców Cytryńca chińskiego [Schisandra chinensis];

3. Herbatki zbożowe, np. Boricha (herbatka z prażonego jęczmienia), Oksusucha (herbatka z prażonej kukurydzy), Hyeonmicha (herbatka z prażonego ryżu) i Maemilcha (herbatka z prażonej gryki).

Wszystkie trzy rodzaje herbatek cieszą się ogromną popularnością wśród Koreańczyków. Możliwe, że do fenomenu ich popularności w dużej mierze przyczyniło się przejście z buddyzmu do konfucjanizmu i ustanowienie konfucjanizmu religią narodową. Jako że picie prawdziwych herbat było powiązane z buddyzmem, w związku ze zmianą religii na konfucjanizm Koreańczycy zaczęli sięgać po herbatki, zwracając szczególną uwagę na ich właściwości zdrowotne.

Herbatki przygotowuje się poprzez gotowanie składników w miękkiej, niskozmineralizowanej wodzie. Czas gotowania zależy od twardości i formy danego składnika – im twardszy i mniej rozdrobniony składnik, tym dłużej trzeba gotować go. Gotową herbatkę podaje się w porcelanowych lub szklanych naczyniach.

Na tym zakończę temat koreańskich herbat. Oczywiście, temat ten nie został wyczerpany, ale myślę, że najważniejsze kwestie zostały poruszone ;).

Pozdrawiam 🙂

PS1 Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka (recenzja tej książki niebawem pojawi się na blogu ;)) oraz z następujących źródeł internetowych:

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2015/03/balhyocha-revisited-embracing-korean.html

https://blog.englishteastore.com/2013/03/12/teas-of-the-world-south-korean-teas/

http://www.salacca.com/Green-tea-from-Kore

https://medium.com/@teforia/the-teas-of-korea-c18269622610#.8i4x5su1n

http://www.korean-arts.com/about/tea_and_tea_ceremonies.htm

http://english.visitkorea.or.kr/enu/FO/FO_EN_6_3_3.jsp

http://the-leaf.org/issue7/wp-content/uploads/2010/03/koreantea.pdf

http://www.pastemagazine.com/articles/2015/10/10-strange-and-wonderful-korean-teas.html

http://www.thirstyfortea.com/recipes/korean-barley-tea/

Przy okazji dziękuję Łukaszowi z bloga Dado – moja droga herbaty za możliwość ustalenia prawidłowej wymowy koreańskich nazw :).

PS2 Zdjęcie herbaty Woojeon zamieszczone we wpisie pochodzi ze strony Teapedia: http://teapedia.org/en/File:Woojeon.jpg.

Różne odsłony herbaty cz. 25 – Balhyocha, czyli koreańska żółta herbata

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam Balhyochę, czyli koreańską żółtą herbatę.

Balhyocha (zwana również Paryochą) to herbata pochodząca z południowej części Korei Południowej. Po koreańsku „Balhyocha” oznacza „fermentowaną/oksydowaną herbatę” (przy okazji taka ciekawostka – Koreańczycy określają terminem „Balhyo” każdą herbatę czy potrawę, która została poddana procesowi fermentacji/oksydacji, czyli np. kimchi jest Balhyo, a „cha” to oczywiście „herbata”). Jednak fakt, że Balhyocha jest oksydowana, nie sprawia, że może być ona jednoznacznie sklasyfikowana jako oolong czy czarna herbata (zgodnie z chińską nomenklaturą: czerwona herbata). Dzieje się tak, ponieważ istnieją różnice w procesie produkcji. Jak zatem wygląda proces wytwarzania Balhyochy? Przedstawię Wam go poniżej w punktach:

  1. Świeżo zebrane listki Balhyochy poddaje się procesowi więdnięcia najpierw na słońcu, a następnie w cieniu, dzięki czemu zachodzi w nich naturalna oksydacja. Bywa też tak, że herbatę tę poddaje się więdnięciu w jednym z wyżej wymienionych miejsc, tj. tylko na słońcu lub tylko w cieniu;
  2. Listki poddaje się energicznemu zwijaniu, uważając na to, żeby nie porwać ich ani nie zniszczyć. Ten proces jest czymś pomiędzy delikatnym formowaniem listków zielonej herbaty a brutalniejszym zwijaniem listków czarnej herbaty;
  3. Listki pozostawia się do powolnego wysychania na podgrzanej podłodze zwanej ondol w ciepłym pomieszczeniu na długi czas (w przypadku produkcji czarnej herbaty proces wysychania trwa znacznie krócej, a w procesie wytwarzania oolonga tego etapu nie ma);
  4. Ostatni etap produkcji różni się w zależności od techniki zastosowanej przez danego producenta tej herbaty – niektórzy pozostawiają listki do całkowitego wyschnięcia, inni na koniec poddają listki działaniu wysokiej temperatury, inni miażdżą je, żeby doprowadzić do dodatkowej oksydacji, a jeszcze inni umieszczają Balhyochę w specjalnym glinianym naczyniu przeznaczonym do fermentacji żywności, zwanym onggi, i pozostawiają ją tam na kilka miesięcy.

Ze wszystkich wymienionych wyżej etapów drugi i trzeci jest charakterystyczny dla Balhyochy. Koreańczycy uważają, że Balhyocha to żółta herbata ze względu na energiczne zwijanie listków oraz pozostawienie ich do powolnego wyschnięcia, czyli poddanie listków procesowi „żółcenia” („men hwang”). Poza tym według nich istnieje jeszcze jeden argument za tym, żeby klasyfikować Balhyochę jako koreańską żółtą herbatę – napar z listków ma żółty kolor (o czym zresztą przekonacie się sami w dalszej części wpisu :)). Jednak, co ważne, Balhyocha nie jest żółtą herbatą w rozumieniu Chińczyków, tj. nie jest chińską hwang-chą, tylko żółtą herbatą w rozumieniu Koreańczyków, czyli częściowo oksydowaną herbatą, która przeszła przez cztery wyżej wymienione etapy produkcji. Jako że termin hwang-cha może być mylący, najlepiej mówić, że Balhyocha jest nie tylko gatunkiem, ale również rodzajem herbaty.

Produktem końcowym przedstawionego powyżej sposobu wytwarzania jest herbata w formie długich, mocno poskręcanych listków w ciemnobrązowym kolorze, przypominającym nieco kolor czekolady. Prezentuje się ona następująco:

Balhyocha - listki

Napar z Balhyochy ma żółtawy kolor i nieco ziemisty zapach. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Balhyocha - napar

W smaku tego naparu czuć wyraźną, zrównoważoną, ale przyjemną goryczkę, która silnie kojarzy mi się z goryczą gorzkiej czekolady. Co prawda nie jestem miłośniczką gorzkiej czekolady, ale smak tej herbaty mi odpowiada. Całość jest intrygująca i unikatowa – żadna znana mi herbata nie dostarcza takich doznań wizualnych, zapachowych i smakowych jak Balhyocha. Mimo to nie byłabym w stanie pić jej codziennie, bo na co dzień zdecydowanie wolę herbaty dające słodszy napar.

Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania Balhyochy, to po kilku mniej i bardziej udanych eksperymentach doszłam do wniosku, że najlepiej jest zalać ją wodą tuż po zagotowaniu i parzyć przez minutę. Jest to herbata wielorazowego użytku – te same listki można wykorzystać nawet czterokrotnie. Przy każdym kolejnym razie dobrze jest wydłużyć czas parzenia o minutę. Co ciekawe, mam wrażenie, że za drugim i każdym następnym parzeniem goryczka stała się trochę mniej wyraźna, ale za to pojawiły się warzywne nuty.

Podsumowując, Balhyocha to niezwykle intrygująca koreańska żółta herbata, która dostarcza wyjątkowych doznań. Niestety, ma ona jedną poważną wadę, a mianowicie jest ona praktycznie niedostępna w Polsce. Można ją kupić tylko w Korei (albo ewentualnie od kogoś, kto tam bywa). Jednak mam nadzieję, że z czasem rzadsze koreańskie herbaty, takie jak Balhyocha, pojawią się w ofercie polskich sklepów z herbatą.

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy przygotowywaniu tego wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://mattchasblog.blogspot.com/2011/10/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo.html

http://mattchasblog.blogspot.com/2010/08/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo_16.html

http://www.worldoftea.org/south-korean-balhyocha-hwangcha/

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2015/03/balhyocha-revisited-embracing-korean.html

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2012/11/a-quick-primer-on-balhyocha.html

http://what-cha.com/out-of-stock/korea-kim-jong-yeols-2014-balhyocha-tea/

Różne odsłony herbaty cz. 9 – Nokcha (Sejak)

Głównym tematem dzisiejszego wpisu z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” będzie zupełnie inna zielona herbata, niż te, o których pisałam wcześniej, a mianowicie koreańska herbata Nokcha.

Nokcha to zielona herbata, która pochodzi z pasma górskiego Jirishan, położonego na południowym wybrzeżu Korei Południowej. Nazwa „Nokcha” oznacza w dosłownym tłumaczeniu z koreańskiego „zieloną herbatę.”

Proces produkcji Nokchy jest dość ciekawy. Najpierw listki tej herbaty są ręcznie zbierane wyłącznie wiosną, a konkretniej w okresie od 20 kwietnia do 20 maja. Następnie są one poddawane krótkiemu procesowi działania pary wodnej, podobnie jak w przypadku innych zielonych herbat. Na koniec listki są zwijane ręcznie na bambusowych matach i prażone na patelni bezpośrednio nad ogniem. Te dwie czynności powtarzane są dziewięciokrotnie. Ostatecznie herbata ma postać ciemnozielonych, regularnie zwiniętych listków. Prezentuje się ona następująco:

Nokcha - listki

Napar z Nokchy ma jasnozielony kolor. Wygląda on tak:

Nokcha - napar2

Pod względem aromatu i smaku napar ten jest dość cierpki, ale mimo to całkiem przyjemny, kojarzący się trochę z wodorostami nori wykorzystywanymi do przyrządzania sushi 😉 Ogólnie Nokcha jest bardzo specyficzna, zupełnie nieprzypominająca japońskich zielonych herbat, głównie ze względu na to, że jest pozbawiona typowej dla nich słodyczy.

Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania, to najlepiej zalać listki tej herbaty wodą o temperaturze ok. 70 stopni Celsjusza i zaparzać je przez ok. 1,5 minuty. Moim zdaniem lepiej nie przekraczać tego czasu, bo parzona dłużej Nokcha staje się nieprzyjemnie cierpka. Warto pamiętać, że te same listki można wykorzystać trzykrotnie.

Warto wiedzieć, że oprócz standardowego zastosowania jako podstawa do przygotowania naparu Nokcha ma podobne kulinarne zastosowanie w Korei Południowej, jak Matcha w Japonii. Tę herbatę wykorzystuje się jako dodatek do deserów i słodyczy, np. ciastek, ciast, lodów, czy specjalnego deseru lodowego zwanego bingsu.

Nokcha jest idealną opcją dla osób chcących spróbować czegoś nowego, zupełnie odmiennego od typowych japońskich zielonych herbat. Jednak wysoka cena i ograniczona dostępność tej herbaty sprawiają, że nie nadaje się ona do picia codziennie, a jedynie raz na jakiś czas.

Pozdrawiam 🙂

Edit: Po pewnym czasie dowiedziałam się, że najprawdopodobniej Nokcha to po prostu Sejak, czyli koreańska herbata z drugiego zbioru.

PS. Przy redagowaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://eherbata.pl/korean-nokcha-952.html

http://eherbata.pl/nokcha-1090.html

http://czajownia.shoper.pl/pl/p/Nokcha-50g/132

http://english.visitkorea.or.kr/enu/FO/FO_EN_6_3_3_1.jsp

http://www.eastwindtea.com/product/nokcha

http://dobrateavt.com/our-teas/green-teas/nok-cha-korea/