W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam Balhyochę, czyli koreańską żółtą herbatę.
Balhyocha (zwana również Paryochą) to herbata pochodząca z południowej części Korei Południowej. Po koreańsku „Balhyocha” oznacza „fermentowaną/oksydowaną herbatę” (przy okazji taka ciekawostka – Koreańczycy określają terminem „Balhyo” każdą herbatę czy potrawę, która została poddana procesowi fermentacji/oksydacji, czyli np. kimchi jest Balhyo, a „cha” to oczywiście „herbata”). Jednak fakt, że Balhyocha jest oksydowana, nie sprawia, że może być ona jednoznacznie sklasyfikowana jako oolong czy czarna herbata (zgodnie z chińską nomenklaturą: czerwona herbata). Dzieje się tak, ponieważ istnieją różnice w procesie produkcji. Jak zatem wygląda proces wytwarzania Balhyochy? Przedstawię Wam go poniżej w punktach:
- Świeżo zebrane listki Balhyochy poddaje się procesowi więdnięcia najpierw na słońcu, a następnie w cieniu, dzięki czemu zachodzi w nich naturalna oksydacja. Bywa też tak, że herbatę tę poddaje się więdnięciu w jednym z wyżej wymienionych miejsc, tj. tylko na słońcu lub tylko w cieniu;
- Listki poddaje się energicznemu zwijaniu, uważając na to, żeby nie porwać ich ani nie zniszczyć. Ten proces jest czymś pomiędzy delikatnym formowaniem listków zielonej herbaty a brutalniejszym zwijaniem listków czarnej herbaty;
- Listki pozostawia się do powolnego wysychania na podgrzanej podłodze zwanej ondol w ciepłym pomieszczeniu na długi czas (w przypadku produkcji czarnej herbaty proces wysychania trwa znacznie krócej, a w procesie wytwarzania oolonga tego etapu nie ma);
- Ostatni etap produkcji różni się w zależności od techniki zastosowanej przez danego producenta tej herbaty – niektórzy pozostawiają listki do całkowitego wyschnięcia, inni na koniec poddają listki działaniu wysokiej temperatury, inni miażdżą je, żeby doprowadzić do dodatkowej oksydacji, a jeszcze inni umieszczają Balhyochę w specjalnym glinianym naczyniu przeznaczonym do fermentacji żywności, zwanym onggi, i pozostawiają ją tam na kilka miesięcy.
Ze wszystkich wymienionych wyżej etapów drugi i trzeci jest charakterystyczny dla Balhyochy. Koreańczycy uważają, że Balhyocha to żółta herbata ze względu na energiczne zwijanie listków oraz pozostawienie ich do powolnego wyschnięcia, czyli poddanie listków procesowi „żółcenia” („men hwang”). Poza tym według nich istnieje jeszcze jeden argument za tym, żeby klasyfikować Balhyochę jako koreańską żółtą herbatę – napar z listków ma żółty kolor (o czym zresztą przekonacie się sami w dalszej części wpisu :)). Jednak, co ważne, Balhyocha nie jest żółtą herbatą w rozumieniu Chińczyków, tj. nie jest chińską hwang-chą, tylko żółtą herbatą w rozumieniu Koreańczyków, czyli częściowo oksydowaną herbatą, która przeszła przez cztery wyżej wymienione etapy produkcji. Jako że termin hwang-cha może być mylący, najlepiej mówić, że Balhyocha jest nie tylko gatunkiem, ale również rodzajem herbaty.
Produktem końcowym przedstawionego powyżej sposobu wytwarzania jest herbata w formie długich, mocno poskręcanych listków w ciemnobrązowym kolorze, przypominającym nieco kolor czekolady. Prezentuje się ona następująco:
Napar z Balhyochy ma żółtawy kolor i nieco ziemisty zapach. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:
W smaku tego naparu czuć wyraźną, zrównoważoną, ale przyjemną goryczkę, która silnie kojarzy mi się z goryczą gorzkiej czekolady. Co prawda nie jestem miłośniczką gorzkiej czekolady, ale smak tej herbaty mi odpowiada. Całość jest intrygująca i unikatowa – żadna znana mi herbata nie dostarcza takich doznań wizualnych, zapachowych i smakowych jak Balhyocha. Mimo to nie byłabym w stanie pić jej codziennie, bo na co dzień zdecydowanie wolę herbaty dające słodszy napar.
Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania Balhyochy, to po kilku mniej i bardziej udanych eksperymentach doszłam do wniosku, że najlepiej jest zalać ją wodą tuż po zagotowaniu i parzyć przez minutę. Jest to herbata wielorazowego użytku – te same listki można wykorzystać nawet czterokrotnie. Przy każdym kolejnym razie dobrze jest wydłużyć czas parzenia o minutę. Co ciekawe, mam wrażenie, że za drugim i każdym następnym parzeniem goryczka stała się trochę mniej wyraźna, ale za to pojawiły się warzywne nuty.
Podsumowując, Balhyocha to niezwykle intrygująca koreańska żółta herbata, która dostarcza wyjątkowych doznań. Niestety, ma ona jedną poważną wadę, a mianowicie jest ona praktycznie niedostępna w Polsce. Można ją kupić tylko w Korei (albo ewentualnie od kogoś, kto tam bywa). Jednak mam nadzieję, że z czasem rzadsze koreańskie herbaty, takie jak Balhyocha, pojawią się w ofercie polskich sklepów z herbatą.
Pozdrawiam 🙂
PS. Przy przygotowywaniu tego wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:
http://mattchasblog.blogspot.com/2011/10/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo.html
http://mattchasblog.blogspot.com/2010/08/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo_16.html
http://www.worldoftea.org/south-korean-balhyocha-hwangcha/
http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2015/03/balhyocha-revisited-embracing-korean.html
http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2012/11/a-quick-primer-on-balhyocha.html
http://what-cha.com/out-of-stock/korea-kim-jong-yeols-2014-balhyocha-tea/