Oznaczenia jakości herbaty

W ostatnim wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” wspomniałam o oznaczeniu jakości listków herbaty brzmiącym „TGFOP”, a następnie krótko je wyjaśniłam. Postanowiłam, że w dzisiejszym wpisie bardziej szczegółowo omówię temat oznaczeń herbaty, bo uważam, że warto wiedzieć, co się pije :).

Herbatę klasyfikuje się na ostatnim etapie produkcji, czyli podczas sortowania (nie wspominam o nim we wpisach o konkretnych herbatach, ponieważ uznaję go za oczywisty ;)). Tradycyjnie dzieli się ją na cztery rodzaje: liście całe (whole leaves), liście łamane (broken leaves), miał (fannings) oraz pył (dust). Taka klasyfikacja pozwala określić nie tylko jakość liści (liście całe charakteryzują się najwyższą jakością, a pył – najniższą), ale również rejon zbiorów, czy procesy, jakim została poddana herbata podczas produkcji. Istnieją nawet oznaczenia zarezerwowane wyłącznie dla herbat wywodzących się z określonych rejonów świata (o czym przekonacie się w dalszej części tego wpisu :)).

Zanim przejdę do bardziej skomplikowanych oznaczeń, najpierw przedstawię te najbardziej podstawowe, które składają się tylko z jednej litery. O to one:

1. G (Golden) – wysokogatunkowa herbata, która daje napar o złocistym kolorze;

2. F (Flowery) – herbata powstała z pączka i pierwszych dwóch listków krzewu herbacianego. Taką kombinację określa się mianem „kwiatu” („flower”), ale nie ma ona nic wspólnego z prawdziwymi kwiatami ;);

3. O (Orange) – herbata zawierająca długie i wąskie liście, które są drugie w kolejności od pączka liściowego (często z dodatkiem pierwszych). To oznaczenie nie ma nic wspólnego ze smakiem lub aromatem pomarańczowym ;);

4. P (Pekoe) – herbata zawierająca liście nieco krótsze i grubsze, które są trzecie lub czwarte w kolejności od pączka liściowego;

5. S (Souchong) – herbata zawierająca najgrubsze i mięsiste liście, które są czwarte w kolejności od pączka liściowego;

6. T (Tip) – najwyższej jakości herbata sporządzona z nierozwiniętych pączków liściowych;

Teraz wyjaśnię oznaczenia składające się z kilku liter, uwzględniając wspomniany powyżej podział na cztery główne rodzaje herbat:

1. Liście całe, czyli takie, które nie zostały ani pocięte, ani rozdrobnione. Produkcja tego rodzaju herbaty stanowi około 2% światowej podaży:

1.1 GT (Golden Tips) – złote tipsy herbaty, które praktycznie nie mają walorów smakowych. Wytwarza się je na indyjskich plantacjach Assam i Darjeeling i używa się ich do produkcji mieszanek (głównie do polepszenia ich wyglądu);

1.2 SFTGFOP1 i FTGFOP (Special Fine Tippy Golden Flowery Orange Pekoe First Grade Leaves oraz Fine Tippy Golden Flowery Orange Pekoe) – najwyższej jakości herbata zawierająca drobne i równomierne liście, które zostały starannie wyselekcjonowane. Produkuje się ją na indyjskich plantacjach Darjeeling i Assam;

1.3 TGFOP1 i TGFOP (Tippy Golden Flowery Orange Pekoe First Grade Leaves i Tippy Golden Flowery Orange Pekoe) – najwyższej jakości herbata zawierająca dużo złotych tipsów. Wywodzi się ona z indyjskich plantacji Darjeeling i Assam;

1.4 GFOP1 (Golden Flowery Orange Pekoe First Grade Leaves) – wysokiej jakości herbata zawierająca duże ilości złotych tipsów, która pochodzi z kenijskich plantacji;

1.5 FOP i FOP1 (Flowery Orange Pekoe i Flowery Orange Pekoe First Grade Leaves) – herbata zawierająca długie liście (częściowo zdrewniałe) oraz małą ilość złotych tipsów. Na indyjskich plantacjach Assam i Dooars oraz w Bangladeszu reprezentuje drugą klasę jakości, a w Chinach – wysoki stopień jakości;

1.6 OP Sup (Orange Pekoe Superior) – wysokiej jakości herbata zawierająca małe listki. To oznaczenie stosuje się wyłącznie w przypadku herbat pochodzących z plantacji indonezyjskich (Jawa i Sumatra);

1.7 OP (Orange Pekoe) – podstawowy gatunek herbaty z Cejlonu i Jawy, który zawiera długie, sztywne liście bez złotych tipsów;

1.8 BOP1 (Broken Orange Pekoe First Grade Leaves) – herbata półliściasta stanowiąca specjalność nizinnych regionów Cejlonu, która zawiera grube, czarne liście.

2. Herbata łamana – w czasie produkcji duże i grube liście są cięte na mniejsze kawałki. Produkcja tego rodzaju herbaty wynosi około 98% światowej podaży.

2.1 TGFBOP1 (Tippy Golden Flowery Broken Orange Pekoe First Grade Leaves) – wysokogatunkowa herbata, która zawiera małe, równomierne liście oraz dużą ilość złotych tipsów. Produkuje się ją na indyjskiej plantacji Darjeeling oraz w niektórych częściach plantacji Assam;

2.2 GFBOP1 (Golden Flowery Broken Orange Pekoe First Grade Leaves) – najwyższej jakości herbata, którą wytwarza się na indyjskiej plantacji Assam. Tego oznaczenia używa się również w odniesieniu do jedynej kenijskiej herbaty zawierającej złote tipsy;

2.3 GBOP (Golden Broken Orange Pekoe) – herbata, która zajmuje drugą pozycję pod względem jakości po herbacie z oznaczeniem GFBOP1. Zawiera ona niejednorodne liście oraz mniejsze ilości złotych tipsów. Pochodzi ona z plantacji Assam oraz plantacji w Kenii;

2.4 FBOP (Flowery Broken Orange Pekoe) – herbata zawierająca grubsze liście i niewielką ilość złotych tipsów. Wywodzi się ona głównie z plantacji w Indiach (Assam), na Cejlonie, w Indonezji, Chinach oraz Bangladeszu. Z kolei w odniesieniu do herbat pochodzących z plantacji położonych na południu Indii (Travancore oraz Nilgiri) oznaczeniem FBOP często określa się herbatę Pekoe;

2.5 BOP, BOP1 i BOP2 (Broken Orange Pekoe, Broken Orange Pekoe First Grade Leaves i Broken Orange Pekoe Second Grade Leaves) – główna klasa herbaty z Cejlonu, Jawy, Sumatry, południowych Indii oraz Chin, która jest bardzo popularna. Herbata BOP1 pochodzi głównie z Cejlonu (zarówno z plantacji nizinnych, jak i wyżynnych), przy czym herbata z plantacji wyżynnych zawiera złote tipsy i jest uznawana za lepszą. Taką herbatę oznacza się również jako FBOPF (Finest Broken Orange Pekoe Flowery). Z kolei herbata BOP2 wywodzi się głównie z Indonezji, Cejlonu oraz południowych Indii i zawiera liście mocno zwinięte, częściowo zdrewniałe;

2.6 BP1 (Broken Pekoe First Grade Leaves) – herbata zawierająca liście mocno zwinięte, częściowo zdrewniałe, która pochodzi głównie z Kenii, Tanzanii, Indonezji, Cejlonu oraz południowych Indii;

2.7 BT (Broken Tea) – herbata zawierająca duże, bardzo grube liście, która wywodzi się z Sumatry, Cejlonu oraz niektórych rejonów położonych na południu Indii;

2.8 BOP Grob (Broken Orange Pekoe Grob) – tego oznaczenia używa się w odniesieniu do indonezyjskich herbat z oznaczeniem Pekoe;

2.9 BPS (Broken Pekoe Souchong) – herbata zawierająca duże i grube liście, które są czwarte w kolejności od pączka herbacianego. Pochodzi ona głównie z indyjskich plantacji Assam i Darjeeling;

2.10  P/FP (Pekoe/Flowery Pekoe) – herbata zawierająca grube, mięsiste liście, która wywodzi się głównie z Cejlonu oraz południowych Indii, częściowo również z Kenii.

3. Miał – małe części liści herbacianych. Najczęściej trafiają one do torebek:

3.1 BOPF (Broken Orange Pekoe Fannings) – czarna herbata o drobnych, równomiernych liściach, która nie zawiera złotych tipsów. Produkuje się ją głównie na Cejlonie, w Indonezji, południowych Indiach, Kenii, Mozambiku, Bangladeszu i Chinach. W Indonezji często bywa wytwarzana z dodatkiem drobnych oraz delikatnych listków i określana jako BOP fine lub small-leaf BOP;

3.2 TGFOF i GFOF (Tippy Golden Flowery Orange Fannings i Golden Flowery Orange Fannings) – delikatna, starannie wyselekcjonowana herbata Darjeeling, którą wykorzystuje się do produkcji wysokiej jakości herbat ekspresowych;

3.3 FOF (Flowery Orange Fannings) – herbata zawierająca małe okruchy liści, którą wytwarza się głównie w Bangladeszu oraz na indyjskich plantacjach Assam i Dooars;

3.4 OF (Orange Fannings) – bardzo dobrej jakości herbata z południowych Indii, częściowo również z Afryki i Ameryki Południowej;

3.5 PF1/PF (Pekoe Fannings First Grade i Pekoe Fannings) – herbata zawierająca drobne, jednakowe części liści, którą produkuje się na plantacjach w Indiach (głównie Assam), Bangladeszu, Kenii, Tanzanii i Malawi, przy czym herbata assamska jest najbardziej ceniona;

3.6 FNGS/FNGS 1 (Fannings i Fannings First Grade) – herbata zawierająca bardzo drobne części liści wraz z podłużnymi włóknami.

4. Pył – bardzo drobne części liści. Używa się ich głównie do produkcji napojów typu nestea:

4.1 PD (Pekoe Dust) – herbata zawierająca bardzo drobne części liści, którą wytwarza się na indyjskich plantacjach (głównie Assam), w Bangladeszu, Kenii, Tanzanii i Malawi;

4.2 D1 (Dust First Grade) – herbata zawierająca bardzo drobne części liści, która pochodzi z Cejlonu, Indonezji, Chin, Afryki, Ameryki Południowej i południowych Indii.

Dotrwaliście do końca? Przyznam, że nieźle się rozpisałam :). Jednak mam nadzieję, że dzięki lekturze tego wpisu od tej pory będziecie w stanie prawidłowo interpretować napotkane oznaczenia herbaty :).

Pozdrawiam 🙂

PS.1 Wspomniane oznaczenia stosuje się przede wszystkim w odniesieniu do czarnych herbat, ale widziałam je również na opakowaniach zielonej herbaty.

PS.2 Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z dwóch książek o herbacie – „Ilustrowanego leksykonu herbaty” Leszka Ruma i „Herbaty: Przewodnika” Anny Ładniak, a także z następujących źródeł internetowych:

http://www.arborteas.com/pages/tea-grading.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Tea_leaf_grading

http://www.tea.pl/?oznaczenia-herbat,79

http://www.food-info.net/pl/products/tea/grading.htm

http://www.teafountain.com/tea_grade.php

http://www.czajnikowy.com.pl/oznaczenie-lisci-herbaty/

http://www.czajnikowy.com.pl/oznaczenie-gatunkow-herbat-o-calych-lisciach/

http://www.czajnikowy.com.pl/oznaczenia-herbat-lamanych/

http://www.czajnikowy.com.pl/oznaczenia-mialu-i-pylu-herbacianego/

Różne odsłony herbaty cz. 18 – Assam (TGFOP) dekorai

Kontynuując temat indyjskich herbat/napojów na bazie herbaty, który poruszyłam w ostatnim wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty”, w dzisiejszym wpisie przedstawię Wam pewną indyjską herbatę zwaną Assam dekorai. Tę herbatę dostałam od sklepu TeaArt (teaart.com.pl), ale jakby co, to nie jest to wpis sponsorowany ;).

Assam dekorai to odmiana jednej z trzech najbardziej znanych czarnych herbat pochodzących z Indii (obok Darjeeling i Nilgiri). Ta herbata wywodzi się z prowincji Assam na północnym wschodzie Indii (przy granicy Indii z Bangladeszem i Mjanmą), a konkretniej z plantacji Dekorai położonej nad północnym brzegiem rzeki Brahmaputry. Ta nizinna prowincja jest największym na świecie regionem uprawy herbaty, wytwarzającym około jedną szóstą całości światowej herbaty. Charakteryzuje się ona żyznymi glebami oraz ciepłym i wilgotnym klimatem. Słynie ona przede wszystkim z uprawy i produkcji czarnych herbat wysokiej jakości, dających wyrazisty napar o specyficznym słodkawym smaku.

Nazwa „dekorai” pochodzi od nazwy rzeki Dickory przepływającej w pobliżu wspomnianej plantacji. Z kolei „TGFOP” to skrót od oznaczenia jakości listków herbaty brzmiącego „Tippy Golden Flowery Orange Pekoe”, co w praktyce oznacza, że taka herbata zawiera dużą ilość tzw. „golden tips”, czyli złotych tipsów (dwóch pierwszych listków z krzewu herbacianego wraz z pączkami), co świadczy o jej najwyższej jakości. Wysoka jakość listków Assam dekorai sprawia, że ta herbata jest często stosowana do wzbogacania mieszanek innych herbat niższej jakości.

Assam dekorai wytwarza się z odmiany krzewu herbacianego zwanej assamica. Sam proces produkcji wygląda następująco: latem, a konkretniej w czerwcu i lipcu, ręcznie zbiera się listki wraz z pączkami. Jest to tzw. „second flush”, czyli drugi zbiór. Co ciekawe, herbaty pochodzące z tego drugiego zbioru są bardziej cenione niż te z pierwszego. Następnie zebrane listki poddaje się takim procesom, jak: więdnięcie, zwijanie, fermentacja oraz suszenie. Ostatecznie herbata ma postać niewielkich poskręcanych kawałków w kolorze ciemnozielonym lub jasnobrązowym. Prezentuje się ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Assam dekorai - listki

Napar z Assam dekorai ma ciemnoburszynowy kolor i słodkawy zapach. Wygląda on następująco:

Assam dekorai - napar

Ogólnie smak tego naparu jest słodkawy, określany mianem „słodowego”, ale po chwili od wypicia wyczuwalna jest także słodycz, która bardzo kojarzy mi się ze smakiem jagód. Całość jest przyjemnie słodka, a do tego pobudzająca, co sprawia, że Assam dekorai to idealna herbata śniadaniowa.

Jeżeli chodzi o przyrządzanie Assam dekorai, to wydaje mi się, że najlepiej jest zalać listki wodą tuż po przegotowaniu (o temperaturze około 95 stopni Celsjusza) i parzyć przez 2 minuty 30 sekund, bo taki sposób przygotowania tej herbaty pozwala wydobyć z niej pełnię smaku. Nie zaleca się zaparzania listków dłużej niż przez 5 minut, bo po tym czasie napar staje się zbyt mocny i cierpki. Co więcej, można dodać do naparu odrobinę cukru lub miodu, ponieważ Assam dekorai świetnie komponuje się z tego typu dodatkami (sprawdziłam to, dodając odrobinę cukru – faktycznie takie połączenie smakowało nieźle, ale jednak wolę napar bez dodatków ;)). Tak jak zdecydowana większość czarnych herbat Assam dekorai to raczej herbata jednorazowego użytku, chociaż jeżeli ktoś bardzo się uprze, to w sumie może przyrządzić ją dwa razy z tych samych listków, z tym, że oczywiście taki drugi napar będzie słabszy.

Warto wiedzieć, że herbaty pochodzące z drugiego zbioru z prowincji Assam, czyli takie, jak np. Assam dekorai, to tzw. ortodoksyjne herbaty assamskie, które są produktami z chronionym oznaczeniem geograficznym. W praktyce to oznacza, że wyłącznie herbaty powstałe przede wszystkim z odmiany krzewu herbacianego zwanej assamica na plantacjach w indyjskiej prowincji Assam mogą być określane prawdziwymi herbatami assamskimi.

Podsumowując, Assam dekorai to indyjska czarna herbata, która daje pobudzający napar o słodkawym smaku i ciekawym jagodowym posmaku. Przyznam szczerze, że mimo tego, że jestem zdecydowaną miłośniczką zielonych i białych herbat, sięgam po tę herbatę z przyjemnością. Gorąco polecam wszystkim amatorom herbaty (nie tylko czarnej) :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://teaart.com.pl/pl/p/Assam-Dekorai/141

https://www.krainaherbaty.pl/herbata-czarna/assam-tgfop-dekorai

http://e-herbata.net/pl/p/Herbata-czarna-Assam-TGFOP-Dekorai/2896

http://www.czasnaherbate.net/assam-tgfop-dekorai-p-370.html

http://www.amazon.co.uk/Assam-TGFOP-Dekorai-black-Kilo/dp/B007N631M8

http://www.arborteas.com/pages/tea-grading.html

http://www.imperialteas.co.uk/tea/assam-tea

http://www.cupoftea.uk.com/assam/c22

http://eherbaty.pl/old/index.php?option=com_content&view=article&id=14&Itemid=14

http://www.wilkinsonsofnorwich.com/News-10/Descriptions+of+Tea+Types.aspx

http://steepster.com/teas/teasource/29856-assam-dekorai-estate-ftgfop1

http://www.wollenhaupt.com/web-catalogue/assam-tgfop-dekorai.html

http://www.teabox.com/black/assam

http://www.czajnikowy.com.pl/oznaczenie-lisci-herbaty/

http://en.wikipedia.org/wiki/Assam_tea

http://www.indiatea.org/tea_growing_regions.php

http://teaboard.gov.in/inner1.asp?param_link_id=31030

http://assamtourism.gov.in/tea.php

http://www.ecoindia.com/tea-gardens/assam1.html

http://www.thedailytea.com/travel/assam-tea-estates/

Lista najczęstszych błędów popełnianych przy zaparzaniu herbaty

Czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam, że herbata, którą przyrządziliście, wyszła niesmaczna, wręcz odrzucająca, chociaż teoretycznie powinna Wam smakować (bo na przykład akurat lubicie dany gatunek herbaty)? Przyznam szczerze, że mnie czasem zdarza się taka sytuacja, szczególnie wtedy, gdy spieszę się z przygotowaniem herbaty. Jakie mogą być tego przyczyny? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie, przedstawiając Wam listę siedmiu najczęściej popełnianych błędów przy zaparzaniu herbaty (przygotowaną na podstawie własnego doświadczenia oraz obserwacji innych osób) wraz z krótkim wyjaśnieniem. O to i ona:

1. Stosowanie suszu herbacianego kiepskiej jakości – kiepska jakość suszu przekłada się na gorsze walory smakowe i zapachowe naparu. Dokładniejsze wskazówki dotyczące tego, jak rozpoznać, czy dana herbata jest dobrej bądź złej jakości możecie znaleźć w tym wpisie: http://mycupofgreentea.blog.pl/2014/06/06/jak-rozpoznac-herbate-dobrej-jakosci/. Jednak trzeba pamiętać, że zła jakość herbaty może być spowodowana nie tylko specyficznym procesem produkcji, ale również nieprawidłowym przechowywaniem suszu (więcej informacji na temat przechowywania herbaty znajdziecie w tym wpisie: http://mycupofgreentea.blog.pl/2014/02/15/jak-najlepiej-przechowywac-herbate/);

2. Stosowanie zbyt małej/dużej ilości suszu – istnieje ogólna zasada, że im większy jest stopień zwinięcia listków, tym mniej należy ich użyć ze względu na to, że zwiększają one swoją objętość pod wpływem działania gorącej wody. Jednak jednocześnie należy pamiętać, że potrzebna ilość suszu również w dużej mierze zależy od naszych indywidualnych upodobań – im mocniejszy napar preferujemy, tym więcej suszu powinniśmy wykorzystać, a do spodziewanego efektu najlepiej dojść metodą prób i błędów. Dlatego też na przykład początkowo można założyć, że w przypadku herbat o mniejszym stopniu zwinięcia do przyrządzenia naparu wykorzystujemy około jednej łyżeczki herbaty, w przypadku herbat o większym stopniu zwinięcia – około pół łyżeczki herbaty na każde 200 ml wody (gdy przygotowujemy napar w dzbanku, trzeba użyć dodatkowej łyżeczki), a następnie można potraktować to założenie jako punkt wyjścia do dalszych eksperymentów ;);

3. Stosowanie wody o zbyt wysokiej/niskiej temperaturze – wymagana temperatura wody zależy przede wszystkim od rodzaju i gatunku herbaty. Dwa najczęściej popełniane błędy dotyczą zaparzania zielonej i czarnej herbaty. W przypadku zielonej herbaty należy zalać listki wodą o temperaturze, która nie przekracza 80 stopni Celsjusza (przy okazji ta sama zasada dotyczy również herbat białych i żółtych). Nie powinno się zalewać zielonej herbaty wrzątkiem, bo to sprawi, że napar stanie się mętny i nieprzyjemnie gorzki. Z kolei w przypadku czarnej herbaty jest zupełnie odwrotnie – najlepiej jest zalać listki wrzącą wodą (przy okazji ta sama zasada dotyczy także herbat częściowo fermentowanych, zwanych również turkusowymi). Nie powinno się używać do tego celu chłodniejszej wody, bo podobnie jak w przypadku zastosowania zbyt gorącej wody do zaparzenia zielonej herbaty, „zepsuje” ona wygląd i smak naparu;

4. Stosowanie nieświeżej wody – do przyrządzenia herbaty powinno używać się wyłącznie świeżo zagotowanej wody, ponieważ tylko napowietrzona woda jest w stanie najlepiej wydobyć walory smakowe i zapachowe danej herbaty;

5. „Przeparzanie” herbaty (czyli zaparzanie herbaty zbyt długo) – każda herbata ma określony przedział czasowy, w którym powinna zostać zaparzona. Po upływie tego czasu zaczyna ona uwalniać taniny, które sprawiają, że napar staje się nieprzyjemnie gorzki. Dlatego też w pewnym momencie warto oddzielić napar od listków, korzystając z wszelkiego rodzaju zaparzaczek; 

6. Kurczowe trzymanie się zalecanych ram czasowych – z jednej strony nie powinno się przekraczać zalecanego czasu parzenia, ale z drugiej strony jednocześnie należy pamiętać, że każdy ma inne preferencje smakowe. Jeden miłośnik herbaty woli delikatniejsze herbaty, drugi – mocniejsze. Z tego powodu uważam, że najpierw najlepiej jest zaparzyć herbatę tyle czasu, ile jest to zalecane. Jeżeli uznamy, że powstały w ten sposób napar nie zadowala nas, bo na przykład jest zbyt słaby/mocny, następnym razem przy przyrządzaniu tej samej herbaty warto poeksperymentować, wydłużając/skracając nieco czas parzenia.

7. Zaparzanie tej samej herbaty zbyt wiele razy – liczba zalecanych parzeń zależy głównie od rodzaju i gatunku herbaty. Większość zielonych i białych herbat nadaje się do trzykrotnego parzenia (przy czym warto pamiętać, że drugie i trzecie parzenie powinno być dłuższe niż pierwsze), a pozostałe herbaty są raczej jednorazowego użytku. Jeżeli napar przyrządzony po raz kolejny z tych samych listków przestał nam smakować, najprawdopodobniej to oznacza, że trzeba wymienić listki na nowe ;).

Mam nadzieję, że dzięki lekturze tego wpisu będziecie wiedzieli, jak postępować, żeby napar herbaciany jak najczęściej spełniał Wasze oczekiwania :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.teagalaxy.com/brewing-methods/3-common-loose-leaf-tea-brewing-mistakes/

http://cazort.blogspot.com/2012/03/top-5-mistakes-i-make-when-brewing-tea.html

http://teaexpert.pl/podstawowe-bledy

http://herbaciarnia.jordan.pl/herbata.html

http://koneserzy.pl/podr%C3%B3%C5%BCe-kulinarne/207-zaparzanie-zielonej-herbaty.html

http://www.teagarden.pl/jak-parzyc-herbate

http://www.przyslijprzepis.pl/artykul/herbaciana-kraina/print/1

http://www.herbaciani.pl/parzenie-herbaty.html

http://morzeherbaty.pl/parzenie-herbaty/

http://morzeherbaty.pl/2010/04/dlaczego-herbaty-turkusowe/

Różne odsłony herbaty cz. 17 – Masala chai

Nie wiem, czy zauważyliście, ale do tej pory głównym tematem wszystkich wpisów z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” były wyłącznie pojedyncze herbaty wykorzystywane do przygotowania naparu. Dzisiaj przyszedł czas na małą odmianę – tym razem przedstawię Wam pewien dość znany napój na bazie herbaty, a mianowicie Masala chai.

Masala chai (zwana również Chai latte) to tradycyjny indyjski napój. W języku hindi słowo „masala” oznacza „przyprawa”, a „chai” to „herbata”. Krótko mówiąc, Masala chai to mieszanka herbaty, przypraw i mleka. W Indiach najczęściej sprzedaje się ją na ulicznych straganach. W dużym kotle sprzedawcy przygotowują Masala chai, a następnie rozdają ją kupującym w małych glinianych czarkach. Co ciekawe, te czarki są jednorazowe – po wypiciu napoju powinno się je po prostu rozbić o ziemię, na której szybko rozłożą się.

Zanim zaprezentuję Wam, jak zrobić Masala chai, chciałabym podkreślić, że nie istnieje jedyny słuszny przepis. Tak naprawdę każda indyjska rodzina przyrządza ten napój po swojemu, więc efekt końcowy może się nieco różnić. Jednak wszystkie możliwe przepisy łączą cztery podstawowe składniki:

  1. Czarna herbata – najlepsza jest indyjska czarna herbata dająca mocny napar, np. z prowincji Assam (bo dobrze komponuje się z przyprawami), ale równie dobrze można wykorzystać delikatniejsze czarne herbaty, np. z prowincji Darjeeling, a nawet zielone herbaty typu Gunpowder. W przypadku użycia delikatniejszej herbaty powinno się ograniczyć ilość przypraw lub zrezygnować z dodatków charakteryzujących się wyrazistym smakiem i aromatem, takich jak imbir;
  2. Przyprawy korzenne – najczęściej do Masala chai dodaje się takie przyprawy, jak: imbir, cynamon, kardamon, goździki, ziarna pieprzu, anyż oraz gałka muszkatołowa (najlepiej w miarę możliwości świeże i w całości, nie zmielone). Wybór przypraw w dużej mierze zależy od tego, co lubimy i co akurat mamy pod ręką;
  3. Mleko – najbardziej zaleca się mleko krowie pełnotłuste, ale gdy nie tolerujemy tego składnika, możemy użyć jakiegoś mleka zastępczego, np. mleka sojowego;
  4. Słodzik – najlepszy jest cukier trzcinowy, ale może też być melasa, miód, czy też biały cukier. Generalnie ten składnik jest bardzo ważny, ponieważ zneutralizuje ostrość przypraw.

Te wszystkie składniki łączy się ze sobą i gotuje się w garnku.

Teraz przejdę do przepisu. Pamiętajcie, że to tylko propozycja ;):

Przepis na Masala chai dla dwóch osób:

Składniki:

– 2 łyżki czarnej herbaty

– 1,5 szklanki wody

– 1,5 szklanki mleka

– laska cynamonu

– gwiazdka anyżu

– 4 goździki

– 2 ziarna kardamonu

– kawałek imbiru (ok. 1,5 cm)

– 2 łyżki cukru

Przygotowanie:

  1. Wlewamy wodę do garnka. Rozgniatamy ziarna kardamonu, a następnie wrzucamy wszystkie przyprawy do garnka na ogniu i czekamy, aż woda zagotuje się. Gotujemy całość przez 5-7 minut.
  2. Dodajemy mleko oraz herbatę. Gotujemy całość jeszcze przez minutę, a następnie zdejmujemy mieszankę z ognia i odstawiamy na bok na 2 minuty.
  3. Dodajemy cukier, mieszamy i odcedzamy przez drobne sitko, żeby pozbyć się fusów i przypraw.
  4. Pijemy naszą Masalę chai i delektujemy się nią :).

Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak wyglądała mieszanka przed odcedzeniem:

Masala Chai 2

A tutaj widać już odcedzoną Masalę chai :):

Masala Chai 1

Masala chai przypomina z wyglądu kawę z mlekiem i ma wyraźny aromat przypraw korzennych. W smaku jest mleczno-korzenna, z naciskiem na korzenna. Całość jest niezwykle aromatyczna i smaczna, a do tego rozgrzewająca. Picie tego napoju to prawdziwa rozkosz dla zmysłów :). Przyznam szczerze, że Masala chai jest również bardzo sycąca – nie da się wypić tego napoju zbyt dużo za jednym razem.

Na koniec podzielę się z Wami pewną ciekawostką – istnieją dwa nieco zmodyfikowane warianty Masala chai, który nazywają się Mocha chai latte i Vanilla chai latte. Różnią się one od swojej podstawowej wersji tym, że zawierają dodatkowy składnik – w przypadku Mocha chai latte jest to kakao, a w przypadku Vanilla chai latte – wanilia.

Poza tym warto też wiedzieć, że niektóre sklepy z herbatą oferują gotowe mieszanki przypraw i czarnej herbaty do przyrządzenia Masala chai. Najczęściej można znaleźć je pod nazwą Yogi Tea (do Masala chai).

Podsumowując, Masala chai to bardzo ciekawy indyjski napój na bazie czarnej herbaty, który charakteryzuje się wyraźnym korzenno-mlecznym aromatem i smakiem. Dodatkowo ma on działanie rozgrzewające, co sprawia, że jest świetną alternatywą dla standardowego naparu szczególnie w zimniejszych miesiącach. Polecam Masala chai wszystkim miłośnikom herbaty :).

Pozdrawiam 🙂

PS.1 Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.magazynkuchenny.com/masala-chai-korzenna-herbata/

http://www.koneserzy.pl/podr%C3%B3%C5%BCe-kulinarne/25-masala-chai.html

http://eherbata.pl/chai-masala-424.html

http://www.czajnikowy.pl/przepis-masala-chai-sposob-przygotowania-historia-ciekawostki/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Masala_czaj

http://pl.wikipedia.org/wiki/Mocha_chai

PS.2 Przepis na Masala chai pochodzi od mojej przyjaciółki Marty :).

Kiper herbaciany – krótki przewodnik po zawodzie

W dzisiejszym wpisie przybliżę Wam zawód kipera herbacianego wyjątkowo w formie pięciu pytań i odpowiedzi, bo taki sposób organizacji treści pozwoli zachować porządek myślowy :).

1. Czym zajmuje się kiper herbaciany?

Kiper herbaciany spełnia trzy ważne funkcje. Po pierwsze, w specjalnym pokoju degustacyjnym kiper herbaciany testuje herbatę i ocenia ją na podstawie takich cech, jak wygląd i aromat listków oraz wygląd, aromat i smak naparu, które w dużej mierze zależą od takich czynników, jak rodzaj herbaty, klimat i położenie geograficzne plantacji herbaty oraz proces produkcji herbaty. Dzięki swojemu doświadczeniu kiper herbaciany jest w stanie określić nie tylko rodzaj i odmianę spróbowanej herbaty oraz nazwę plantacji, z której ona pochodzi, ale nawet orientacyjny termin, w którym została ona zebrana.

Po drugie, kiper herbaciany miesza herbaty, aby uzyskać określony efekt smakowy i zapachowy. Tworzenie takich kompozycji nie stanowi dla niego problemu, ponieważ doskonale wie, jakie herbaty powinien dobrać, żeby mieszanka miała pożądany smak i aromat.

Po trzecie, kiper herbaciany ma ogromny wpływ na transakcje zakupu herbaty. To on jest osobą, która po przetestowaniu próbki herbaty otrzymanej od plantatorów decyduje o tym, czy dana partia herbaty zostanie kupiona na aukcji, czy nie. Warto wiedzieć, że kiper bierze udział w tego typu transakcjach osobiście, co oznacza że często odwiedza plantacje położone w różnych krajach świata.

2. Jak dokładniej wygląda testowanie herbaty?

Kiper herbaciany testuje herbatę w następujący sposób: najpierw gwałtownie wciąga napar z łyżeczki, starając się rozprowadzić go w jamie ustnej tak, żeby dotarł do wszystkich kubków smakowych, co umożliwi mu wychwycenie najważniejszych cech herbaty, a następnie wypluwa herbatę do specjalnej ruchomej spluwaczki, niezależnie od tego, czy dana próbka smakowała mu, czy też nie.

3. Jakiego rodzaju umiejętności/wiedza są wymagane, aby wykonywać ten zawód? Czy trzeba ukończyć jakieś konkretne studia lub określony kurs?

Jeżeli chodzi o wykształcenie, to mile widziane jest ukończenie studiów z zakresu nauk przyrodniczych, np. ogrodnictwa, rolnictwa, biologii, czy też technologii żywności, ale nie jest to warunek konieczny :).

Co do wymagań dotyczących posiadanych umiejętności, to od kipera herbacianego wymaga się przede wszystkim zdolności analitycznych oraz zdolności do szybkiego uczenia się, bo powinien on znać się świetnie na rodzajach i odmianach herbaty, cechach charakterystycznych poszczególnych naparów oraz procesach uprawy i produkcji herbaty. Tę wiedzę nabywa się głównie podczas pięcioletniego szkolenia, które każdy kiper musi przejść, żeby zostać mistrzem w swojej dziedzinie :). Samo szkolenie polega nie tylko na przetestowaniu niezliczonej liczby próbek herbaty (co znacznie zwiększy wrażliwość smakowo-zapachową), ale także na opanowaniu specjalistycznego języka stosowanego w branży herbacianej, nauce przygotowywania kompozycji herbat, zapoznawaniu się z aktualnymi wynikami sprzedaży i prognozami dotyczącymi cen, dostępności danej herbaty oraz popytu na nią, jak również na obserwacji procesu produkcji i transakcji zakupu herbaty na plantacjach. Jednak nawet po odbyciu tego szkolenia kiper cały czas uczy się.

Poza tym dobrze by było, żeby kiper herbaciany łatwo nawiązywał kontakty z innymi ludźmi i umiał pracować w zespole. Te umiejętności zapewne najbardziej przydają się podczas wizyt na plantacjach i transakcji zakupu herbaty ;).

4. Czy są jeszcze jakieś inne wymogi, które kiper herbaciany musi spełniać?

Kiper herbaciany powinien unikać wszystkiego, co w jakimkolwiek stopniu mogłoby mieć negatywny wpływ na jego zmysł smaku i węchu. To w praktyce oznacza, że kiper nie może palić papierosów, pić alkoholu oraz jeść ostrych przypraw.

5. Ile mniej więcej zarabia kiper herbaciany?

Kiper herbaciany to bardzo dobrze płatny zawód. Na przykład początkujący kiper herbaciany w przedsiębiorstwie Tetley zarabia około 25 000 funtów rocznie, czyli około 142 500 zł (zakładając, że kurs funta brytyjskiego wynosi 5,7 zł, tak jak dzisiaj), co miesięcznie daje około 11 875 zł. Z czasem pensja jest jeszcze wyższa. Perspektywa podjęcia takiej pracy może wydawać się bardzo atrakcyjna, ale trzeba pamiętać o tym, że ten zawód ma też swoje wady. Największą wadą jest fakt, że kiper ponosi ogromną odpowiedzialność za swoje decyzje dotyczące kupionych herbat, czy też przygotowanych mieszanek.

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.herbata.info/kiper-herbaciany/

http://www.oxalis.pl/ciekawostki,47

https://czasherbaty.wordpress.com/tag/zawod-kiper/

http://www.loydtea.pl/loydpedia,kiper,35,51.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Tea_tasting

http://www.stylist.co.uk/stylist-network/work-life/louise-allen-professional-tea-taster

http://www.theguardian.com/money/2014/oct/07/how-do-i-become-tea-taster

http://www.streetdirectory.com/food_editorials/beverages/teas/tea_taster_how_to_become_a_tea_taster.html

http://www.eveningtimes.co.uk/news/u/tetley-is-looking-for-the-right-tea-folk-to-test-brews.1409754966

Różne odsłony herbaty cz. 16 – Lu’an Gua Pian

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam kolejną chińską zieloną herbatę, a mianowicie Lu’an Gua Pian.

Lu’an Gua Pian (zwana również Liuan Gua Pian, Liuan Leaf lub Melon Seed Tea) to rzadka zielona herbata, która wywodzi się z prefektury Lu’an w chińskiej prowincji Anhui, znanej zresztą z produkcji wysokiej jakości zielonych herbat. Pierwszy człon nazwy („Lu’an”) pochodzi od nazwy prefektury, w której produkuje się tę herbatę, a drugi człon („Gua Pian”) oznacza po chińsku „nasiona melona” i nawiązuje do kształtu listków, przypominającego nasiona melona.

W Chinach Lu’an Gua Pian jest znana i ceniona od bardzo dawna. Jej historia sięga czasów panowania dynastii Tang (lata 618-907). Pierwsza wzmianka o tej herbacie pojawiła się w „Księdze herbaty” autorstwa Lu Yu. Za czasów panowania dynastii Ming (lata 1368-1644) i Qing (lata 1644-1911) Lu’an Gua Pian była zarezerwowana wyłącznie dla cesarza. Podobno cesarzowa Cixi z dynastii Qing bardzo lubiła tę herbatę do tego stopnia, że w ciągu miesiąca była w stanie spożyć jej prawie kilogram. Z czasem Lu’an Gua Pian zaczęła pić reszta społeczeństwa. Co ciekawe, herbata ta została wymieniona aż 80 razy w słynnej XVIII-wiecznej chińskiej powieści pt. „Sen czerwonego pawilonu” (zwanej również „Opowieścią kamienia”) autorstwa Cao Xueqina. W 1972 r. chiński premier Zhou Enlai podarował ją amerykańskiemu prezydentowi Richardowi Nixonowi podczas jego wizyty w Chinach. Z kolei w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku Lu’an Gua Pian zdobyła dwie prestiżowe nagrody – „China Tea Award” (w 1982 r.) oraz „China Food and Drink Award” (w 1988 r.). Obecnie znajduje się ona na liście dziesięciu najsłynniejszych chińskich herbat.

Produkcja Lu’an Gua Pian jest trudna i pracochłonna. Najpierw zbiera się wyłącznie drugie w kolejności listki z gałązki krzewu herbacianego z pominięciem pączka (co wymaga ogromnej ostrożności), a z zebranych listków usuwa się żyłki i ogonek. Następnie listki te poddaje się takim etapom produkcji, jak: więdnięcie, prażenie na patelni i jednoczesne zwijanie oraz suszenie przebiegające w kilku etapach. Ostatecznie herbata ma postać regularnych, zwiniętych ciemnozielonych listków o podłużnym kształcie. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Lu'an Gua Pian - listki

Napar z Lu’an Gua Pian ma zielonkawy kolor i zapach przypominający nieco mokrą trawę ;). Prezentuje się on następująco:

Lu'an Gua Pian - napar

Smak tego naparu jest niezwykle ciekawy – zrównoważony, wyraźnie słodko-trawiasty, niemalże pozbawiony goryczy, momentami nawet lekko wędzony, a przy tym orzeźwiający. Całość jest tak przyjemna, że aż ciężko oderwać się od tej herbaty :).

Jeżeli chodzi o przyrządzanie Lu’an Gua Pian, to wydaje mi się, że najlepiej jest zalać listki wodą o temperaturze 70-75 stopni Celsjusza i parzyć przez 2 minuty. Co ciekawe, tej herbaty nie da się „przeparzyć” (sprawdziłam to – nawet po wyjęciu listków po 10 minutach napar nie był nieprzyjemnie gorzki), więc świetnie nadaje się ona do wszelkich eksperymentów z czasem zaparzania. Warto również wiedzieć, że pod wpływem działania gorącej wody listki rozciągają się znacznie, dlatego dobrze jest przyrządzać tę herbatę w większym naczyniu, np. gaiwanie lub szklanym dzbanku. Poza tym te same listki można wykorzystać trzykrotnie, z tym, że przy każdym kolejnym parzeniu należy nieco wydłużyć czas o około minutę.

Na koniec podzielę się z Wami ciekawostką dotyczącą tej herbaty – według wspomnianej powyżej „Księgi herbaty” autorstwa Lu Yu Lu’an Gua Pian ma unikalne właściwości zdrowotne, bo poprawia wzrok i leczy zaburzenia snu.

Lu’an Gua Pian to wyjątkowa chińska zielona herbata, która dostarcza niezapomnianych doznań smakowych i zapachowych. Nie dziwię się zupełnie, czemu Chińczycy tak bardzo lubią i cenią ją. Jest to bez wątpienia obowiązkowa pozycja na liście herbat do spróbowania dla każdego miłośnika zielonej herbaty. Niestety, Lu’an Gua Pian jest trudno dostępna nie tylko w Polsce, ale nawet w Chinach, więc jeżeli tylko mamy okazję, żeby spróbować tej herbaty, to zdecydowanie warto wykorzystać ją :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy redagowaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://eherbata.pl/lu-an-gua-pian-186.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Lu’an_Melon_Seed_tea

http://czajownia.pl/pl/p/2014-Luan-Gua-Pian-%E2%80%9ENasiona-arbuza-z-Luan-25g/113

http://ambasadaherbaty.pl/liu-an-gua-pian-p-100.html

http://www.letsdrinktea.com/types-of-tea/green-tea/luan-gua-pian-melon-seeds/

http://www.teaspring.com/Cha-Wang-Lu-An-Gua-Pian.asp

http://www.viconyteas.com/luan-gua-pian.html

http://www.viconyteas.com/directory/tea-encyclopedia/gua-pian-tea.html

http://twojaherbaciarnia.pl/produkt/herbata-zielona/lu-an-gua-pian

https://www.teatrekker.com/teas/luan-melon-seeds-0

http://www.palaisdesthes.com/en/chine-lu-an-gua-pian.html

http://www.chinadaily.com.cn/beijing/2014-06/23/content_17609267.htm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sen_czerwonego_pawilonu

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dynastia_Qing

Jakie herbaty preferują Polacy? – wnioski z dwóch artykułów o sytuacji na polskim rynku herbaty w 2014 r.

Niedawno natknęłam się na dwa krótkie artykuły, które analizują sytuację na polskim rynku herbaty w 2014 roku – „Obraz polskiego rynku herbaty” Piotra Krupy oraz „Kawa czy herbata?” dr. Adama Mokrysza. Postanowiłam, że w ramach ciągu dalszego podsumowań zeszłego roku w dzisiejszym wpisie przedstawię Wam najważniejsze wnioski, jakie nasuwają się po lekturze tych dwóch artykułów, ze szczególnym uwzględnieniem preferencji herbacianych Polaków. O to one:

  1. Polacy wypijają rocznie przeciętnie 1 kg herbaty na osobę, co zapewnia Polsce czwarte miejsce w europejskim rankingu krajów o największym spożyciu herbaty oraz dziewiąte miejsce w analogicznym rankingu światowym.
  2. Największy udział w sprzedaży detalicznej należy do czarnej herbaty (58,9% całego rynku), a w dalszej kolejności – herbaty ziołowej (14,2%), Earl Greya (10,2%), zielonej herbaty (8,1%), herbaty owocowej (7,1%) i czerwonej (1,3%), a na samym końcu – innych herbat (0,4%). To oznacza, że Polacy wyraźnie preferują czarną herbatę. Jednak jest także dobra wiadomość dla miłośników innych herbat – według prognoz rynkowych na następne lata przewiduje się dynamiczny rozwój zielonych herbat oraz herbat owocowych.
  3. Na polskim rynku pozycja herbaty ekonomicznej, czyli łatwo dostępnej herbaty charakteryzującej się niską ceną, którą można kupić w dyskontach spożywczych, coraz bardziej umacnia się.
  4. W ciągu ostatnich dziesięciu lat konsumpcja kawy w Polsce wzrosła aż o 80%, podczas gdy konsumpcja herbaty nieznacznie spadła, co wyraźnie wskazuje na większą popularność kawy. Taka sytuacja może być spowodowana tym, że gotową kawę można wypić na mieście, to znaczy np. w kawiarniach, podczas gdy herbatę raczej przyrządza się i pije się w domu.
  5. Największe ilości herbaty importuje się z trzech krajów: Kenii, Sri Lanki oraz Indii. Co ciekawe, z tych krajów sprowadza się listki niesfermentowane lub częściowo fermentowane, które następnie już na terenie Polski poddaje się przetwarzaniu i wysyła się dystrybutorom krajowym lub eksportuje się za granicę.
  6. Najwięksi producenci herbaty w Polsce to: UniLever Polska (producent herbaty Lipton), Tata Global Beverages (producent herbaty Tetley) oraz Herbapol Lublin (specjalista w herbatach ziołowych i owocowych).

Przyznam się Wam szczerze, że co prawda wiedziałam, że Polacy najczęściej piją czarną herbatę, ale nie byłam świadoma tego, że Earl Grey jest aż tak popularny, bo to dość ciekawa herbata. Poza tym cieszę się, że zielona herbata zajmuje czwartą pozycję pod względem wielkości udziału w rynku i że jest szansa, że coraz więcej Polaków będzie sięgać po nią, gdyż bez wątpienia zasługuje na uznanie :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł:

1. „Kawa czy herbata?” dr. Adama Mokrysza w: Gazeta Finansowa, 15–28 sierpnia 2014 r., s. 31, artykuł dostępny na stronie: http://gf24.pl/wp-content/uploads/2014/08/31-35.pdf

2. „Obraz polskiego rynku herbaty” Piotra Krupy, artykuł dostępny na stronie: http://inwestor.msp.gov.pl/si/polska-gospodarka/wiadomosci-gospodarcze/28509,Obraz-polskiego-rynku-herbaty.html

Pierwsze urodziny bloga – wpis specjalny

W poniedziałek blog skończył roczek – dokładnie 12 stycznia 2014 roku pojawił się na nim pierwszy wpis :). Z tej okazji postanowiłam przygotować dość osobiste podsumowanie aktywności na blogu w pierwszym roku istnienia, dzielące się na dwie główne części. O to one:

1. Co działo się na blogu w tym czasie?

Do tej pory na blogu pojawiły się 34 wpisy (nie liczę tego wpisu ;)), które można podzielić na dwie grupy. Pierwsza grupa obejmuje 15 wpisów z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty”, w których opisałam takie herbaty, jak Sencha, Gyokuro, Kokeicha, Pai Mu Tan, Genmaicha, Matcha, Hojicha, Baihao Yinzhen, Nokcha, Rooibos, Che Thai Nguyen, Lapsang Souchong, Lu Shan Yun Wu, wietnamska herbata lotosowa i Meng Ding Huang Ya.

Które herbaty zdecydowanie warto spróbować? Pozwólcie, że przedstawię swoją subiektywną listę dziesięciu najciekawszych herbat wraz z krótkim komentarzem wyjaśniającym, co wyróżnia daną herbatę od innych (kolejność pozycji jest przypadkowa):

  1. Genmaicha – japońska zielona herbata, którą charakteryzuje wyraźny ryżowy posmak;
  2. Matcha – japońska zielona herbata w formie proszku, która występuje w dwóch wersjach smakowych: bardzo słodkiej (Matcha Latte) i gorzkiej (zwykła Matcha);
  3. Hojicha – bardzo nietypowa herbata. Teoretycznie klasyfikuje się ją jako japońską zieloną herbatę, natomiast w praktyce smakuje bardziej jak czarna;
  4. Pai Mu Tan – bardzo delikatna chińska biała herbata;
  5. Baihao Yinzhen – tak samo jak w punkcie 4 ;);
  6. Che Thai Nguyen – wietnamska zielona herbata, która zapewnia różnorodne doznania smakowe;
  7. Wietnamska herbata lotosowa – zielona herbata aromatyzowana kwiatami lotosu o bardzo intensywnym słodkawym smaku i aromacie;
  8. Lapsang Souchong – chińska czarna herbata o niezwykle intensywnym smaku i zapachu wędzonki. Ja osobiście nie przepadam za tą herbatą, ale znam kilka osób, które uwielbiają ją. Warto spróbować jej chociaż raz tylko po to, żeby wyrobić sobie opinię o niej;
  9. Meng Ding Huang Ya – chińska żółta herbata, której picie sprawia prawdziwą przyjemność;
  10. Herbata kwitnąca – ten typ herbaty zapewnia przede wszystkim niezapomniane doznania wizualne (chociaż w niektórych przypadkach może dostarczać również ciekawych doznań smakowych ;)).

Z kolei druga grupa obejmuje 19 wpisów poświęconych różnym tematom związanym z herbatą, np. przechowywaniu herbaty, metodom jej przyrządzania – na zimno i shinobicha, czy też faktom i mitom o niej (swoją drogą ten wpis cieszył się największą popularnością wśród czytelników). W tej grupie można również znaleźć recenzje trzech książek o herbacie – „Ilustrowany przewodnik herbaty” Leszka Ruma, „Herbata. Przewodnik” Anny Ładniak oraz „Herbata. 100 przepisów” Mary Ward.

2. Co zyskałam dzięki pisaniu na blogu?

Przyznam się Wam szczerze, że uświadomiłam sobie, że prowadzenie bloga jest dla mnie korzystne z trzech powodów. Po pierwsze, stanowi on dla mnie wielką motywację nie tylko, aby próbować nowych herbat i szukać informacji o nich, ale również żeby poszerzać swoją wiedzę ogólną o herbacie. Gdybym nie założyła tego bloga, nie byłabym świadoma tylu ciekawych rzeczy (i nie mogłabym dzielić się nimi z Wami ;)). Na przykład, nie wiedziałabym, że Wietnamczycy produkują taką pyszną herbatę (patrz: Che Thai Nguyen, czy wietnamska herbata lotosowa) albo że zaparzanie japońskiej zielonej herbaty metodą shinobicha dostarcza niezwykłych doznań smakowych, których nie można uzyskać, przyrządzając ją w standardowy sposób.

Po drugie, prowadzenie bloga daje upust mojej kreatywności. Nie wiem, czy wiecie, ale z natury jestem bardzo kreatywną osobą. Jak byłam dzieckiem, to m.in. dużo rysowałam, a potem również pisałam opowiadania i wiersze. Niestety, ostatecznie z różnych względów (głównie z braku czasu) musiałam zaprzestać tych czynności, co sprawiło, że już nie wracałam do nich. Teraz mam bloga, dzięki któremu mogę wyżyć się twórczo, bo prowadzę go jak chcę :).

Po trzecie, tak jak wspomniałam w zakładce „O mnie”, blog stanowi dla mnie odskocznię od codziennych obowiązków. Tutaj chyba nie muszę nic wyjaśniać, bo myślę, że każdy rodzic doskonale wie, jak ważne i dobre jest mieć coś takiego, żeby zachować równowagę psychiczną (a jak ktoś nie ma dziecka/dzieci, to pewnie domyśla się tego ;)).

Ogólnie rzecz biorąc, bardzo cieszę się, że założyłam tego bloga, bo jego prowadzenie sprawia mi wielką przyjemność :).

Mam nadzieję, że i Wy czerpiecie jakieś korzyści z tego bloga :). Czy tak jest istotnie? Czy dzięki niemu dowiedzieliście się czegoś ciekawego albo uświadomiliście sobie coś? Jeżeli macie ochotę, to odpowiedzcie na te pytania w komentarzu (a jak nie chcecie, to nie piszcie :p).

Pozdrawiam 🙂

Mary Ward „Herbata. 100 przepisów” – krótka recenzja książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie krótką recenzją książki o herbacie pt. „Herbata. 100 przepisów” Mary Ward wydawnictwa Bellona.

książka Mary Ward

„Herbata. 100 przepisów” składa się z siedmiu rozdziałów, które są zatytułowane kolejno: „Herbata: Chwila przyjemności”, „Idealna filiżanka herbaty”, „Herbaty na gorąco, herbatki ziołowe, lecznicze i napary”, „Herbaty mrożone”, „Herbaty z alkoholem”, „Ceremonie i zwyczaje związane z piciem herbaty” oraz „Słodkie i słone przekąski do herbat.” Pierwszy rozdział zawiera najróżniejsze informacje dotyczące herbaty, np. kalendarium wydarzeń ze szczególnym uwzględnieniem historii tego napoju, czy wykaz najbardziej charakterystycznych gatunków herbaty. Drugi rozdział opracowany przez Daniela Manteya jest poświęcony wskazówkom dotyczącym tego, jak najlepiej zaparzyć herbatę w torebkach i herbatę liściastą, przy czym jednocześnie podkreśla się, że każdy miłośnik herbaty powinien wypracować optymalny dla siebie sposób parzenia danej herbaty (a ściślej rzecz biorąc, ustalić takie kwestie, jak ilość suszu, czy czas parzenia). Z kolei w pozostałych rozdziałach znajduje się mnóstwo przepisów na różne wersje herbat: na gorąco, mrożone, czy z dodatkiem alkoholu, jak również na różnorodne przekąski świetnie komponujące się z herbatą (głównie ciasta i ciasteczka, ale nie tylko). Ponadto, w rozdziale zatytułowanym „Ceremonie i zwyczaje związane z piciem herbaty” można znaleźć ciekawostki dotyczące tasenografii, czyli wróżenia z fusów herbacianych, oraz propozycje przepisów na cztery rodzaje przyjęć: w stylu japońskim, z english breakfast tea, z herbatą dla dzieci oraz popołudniowe (five o’clock). Całość książki jest uzupełniona bardzo ładnymi zdjęciami wykonanymi przez Barneya Taxela, które przedstawiają rozmaite naczynia do herbaty.

Główną zaletą tej książki jest fakt, że zawiera ona wiele interesujących i urozmaiconych przepisów na herbaty i przekąski do nich. Poza tym można w niej znaleźć kilka ciekawostek, których raczej próżno szukać w innych źródłach. Ja sama dowiedziałam się z niej parę nowych rzeczy, chociaż sporo czytam na temat herbaty. O to dwa przykłady: czy wiedzieliście, że im mniejsze listki herbaty, tym szybciej uwalniają się substancje w nich zawarte, co oznacza, że potrzebują krótszego czasu parzenia niż listki o większych rozmiarach? Albo że Chińczycy uważają, że nie powinno się myć czajniczków do herbaty wewnątrz żadnymi środkami myjącymi, bo inaczej straciłyby swój urok? (wystarczy przepłukać je bardzo gorącą wodą). Jeżeli nie wiedzieliście tego, to teraz już wiecie :). Przy okazji przedstawionych informacji przyznam, że zaskoczył mnie fakt, że w książce znajdują się wskazówki dotyczące zaparzania herbaty w torebkach, bo jest to bardzo nietypowe podejście do herbaty. Najczęściej przy opracowywaniu materiałów poświęconych herbacie pomija się kwestię herbat w torebkach, co zapewne wynika z przekonania, że tylko herbata liściasta zasługuje na miano prawdziwej herbaty.

Jednak z drugiej strony nie da się ukryć, że „Herbata. 100 przepisów” to raczej typowa książka kucharska, której znaczną część stanowią przepisy. Dlatego też osoba, która spodziewała się po niej czegoś innego, np. tego, że jest ona bardziej informacyjna, może poczuć się mocno rozczarowana. Co prawda ta książka zawiera trochę informacji dotyczących herbaty, ale np. w porównaniu z dwiema książkami, które opisałam wcześniej na blogu, wypada ona dość blado. Co więcej, czytelnika zorientowanego na informacje o herbacie może razić lakoniczność informacji o rodzajach herbaty, chociażby podstawowych, czy ich cechach charakterystycznych, oraz brak dokładniejszych wskazówek odnoszących się do zaparzania białej, żółtej i turkusowej herbaty (w części z zaleceniami dotyczącymi zaparzania uwagę poświęca się przede wszystkim zielonej i czarnej herbacie).

Podsumowując, „Herbata. 100 przepisów” Mary Ward to przede wszystkim książka kucharska ze znaczną liczbą najróżniejszych przepisów na herbatę i przekąski do niej. Co prawda składa się ona również z części informacyjnej, ale zdecydowanie mnogość i dokładność informacji nie jest jej mocną stroną ;). Dlatego też polecam ją głównie osobom, które szukają ciekawych przepisów związanych z herbatą lub lekkiej książki o herbacie.

Na koniec ciekawostka dla miłośników kawy – Mary Ward jest również autorką analogicznej książki o kawie.

Do zobaczenia w 2015 roku 🙂

Różne odsłony herbaty cz. 15 – Meng Ding Huang Ya

Zgodnie z zapowiedzią dzisiejszy wpis będzie poświęcony pewnej żółtej herbacie, a mianowicie Meng Ding Huang Ya. Dostałam ją od sklepu Czajownia z Wrocławia, za co bardzo dziękuję 🙂 (jakby co, to ten wpis nie jest sponsorowany, zamieszczam go tylko i wyłącznie z własnej nieprzymuszonej woli).

Meng Ding Huang Ya to żółta herbata, która pochodzi z chińskiej prowincji Syczuan. Jest ona uprawiana wyłącznie na często pokrywającej się mgłą górze Meng. Góra ta jest jednym z najstarszych rejonów uprawy herbaty – spełnia tę rolę od ponad 2000 lat. Pierwotnie Meng Ding Huang Ya była legendarnym darem (a ściślej rzecz biorąc, rodzajem podatku) przekazywanym regularnie na dwór cesarski. Takie specyficzne przeznaczenie na pewno przyczyniło się do skomplikowanej i pracochłonnej metody produkcji tej herbaty, która nie zmieniła się nawet wtedy, gdy sama herbata przestała spełniać swoją oryginalną funkcję.

Listki Meng Ding Huang Ya zbiera się wyłącznie wczesną wiosną. Następnie przechodzą one przez takie etapy produkcji, jak: poddanie procesowi fermentacji enzymatycznej, która zostaje przerwana przez prażenie oraz przykrycie mokrą tkaniną na pewien czas (dzięki tej fazie herbata nabiera charakterystycznego koloru, aromatu i smaku). Ostatecznie herbata ta ma postać małych i spłaszczonych zielonkawo-brązowawych igiełek. Prezentuje się ona następująco:

Meng Ding Huang Ya - listki

Listki mają specyficzny aromat, który bardzo kojarzy mi się z mokrą trawą ;).

Napar z Meng Ding Huang Ya ma żółtawo-beżowawy kolor i jedwabistą konsystencję. Wygląda tak, jak na zdjęciu poniżej:

Meng Ding Huang Ya - napar

W smaku jest łagodny, wyraźnie trawiasty, momentami nawet nieco ziołowy i maślany. Całość jest bardzo smaczna – picie tej herbaty sprawia prawdziwą przyjemność :). Mogłabym pić ją bez końca.

Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania, to wydaje mi się, że najlepiej jest zalać listki wodą o temperaturze 70 stopni i zaparzać przez minutę. Co prawda na większości stron internetowych poświęconych Meng Ding Huang Ya zaleca się wodę o temperaturze 80-90 stopni, ale ja nie zgadzam się z tym. Uważam, że 70 stopni wystarczy w zupełności, zwłaszcza jeżeli preferujecie delikatniejsze herbaty, tak jak ja. Natomiast jeżeli wolicie herbaty o bardziej wyrazistym smaku, to lepiej, żebyście postąpili zgodnie z internetowymi zaleceniami ;). Warto wiedzieć, że te same listki można wykorzystać nawet pięciokrotnie, z tym, że za trzecim i każdym następnym razem należy nieco wydłużyć czas parzenia. Poza tym po zalaniu gorącą wodą listki wydłużają się, dlatego też najlepiej przyrządzić tę herbatę w większym naczyniu, np. gaiwanie, czy szklanym dzbanku.

Meng Ding Huang Ya to bardzo ciekawa herbata, która dostarcza niezapomnianych doznań, głównie smakowych i zapachowych. Polecam ją przede wszystkim wielbicielom zielonych herbat o trawiastym smaku. Jednak ma ona jedną wielką wadę – jak już wspomniałam we wcześniejszym wpisie, żółta herbata jest bardzo rzadka, co sprawia, że jest trudno dostępna i droga. Mimo wszystko zdecydowanie warto jej spróbować, gdy tylko przydarzy się taka okazja :).

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy pisaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.sevencups.com/tea_shop/Meng-Ding-Huang-Ya-Yellow-Buds-Organic-Yellow-Tea-2012.html

http://www.teaspring.com/Meng-Ding-Huang-Ya.asp

http://camellia-sinensis.com/en/meng-ding-huang-ya

http://www.teacuppa.com/Meng-Ding-Huang-Ya-Yellow-Tea.asp

http://www.teanet.com.cn/english/yellow_tea/mengdinghuangya.htm

http://czajownia.pl/pl/p/2014-Meng-Ding-Huang-Ya-%E2%80%9CZolte-pedy-spod-gory-Meng-Ding%E2%80%9C-50g/140