Różne odsłony herbaty cz. 29 – Snow Dragon

W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam kolejną chińską herbatę, a mianowicie Snow Dragon, która pochodzi ze sklepu Czas na herbatę (http://www.czasnaherbate.net/).

Snow Dragon (zwana również Xue Long) to rzadka herbata pochodząca z południowej części chińskiej prowincji Zhejiang, a konkretniej z powiatu Taishun. Pierwszy człon nazwy „Xue” po chińsku oznacza „śnieg” i odnosi się do śnieżnobiałych włosków, którymi pokryte są listki. Z kolei drugi człon nazwy „Long” to po chińsku „smok” i dotyczy metody prażenia herbat na patelni, którą zwykle stosuje się w prowincji Zhejiang w procesie wytwarzania zielonych herbat, szczególnie Long Jing (zwanej również Dragon Well oraz Smoczą studnią).

W skład tej herbaty wchodzą wyłącznie młode nierozwinięte jeszcze listki odmiany krzewu herbacianego zwanej Da Bai, czyli odmiany krzewu najczęściej wykorzystywanej do produkcji białych herbat, takich jak Baihao Yinzhen (znanej również jako Silver Needle). Te listki zbiera się jedynie wczesną wiosną przez cztery dni w roku. Następnie zebrane listki przechodzą przez etapy produkcji charakterystyczne dla chińskich zielonych herbat, takie jak: prażenie na patelni połączone ze zwijaniem oraz suszenie, przy czym warto wiedzieć, że proces obróbki jest ręczny. Ostatecznie herbata ma nietypową postać regularnie poskręcanych „świderków” w jasno- i ciemnozielonym kolorze, które przywodzą na myśl skojarzenie z wełną owczą. Prezentuje się ona następująco:

Snow Dragon - listki

Te „świderki” są miękkie w dotyku ;). Przyjemnie się je trzyma w rękach.

Z kolei napar z herbaty Snow Dragon ma kwiatowy zapach i jasnosłomkowy kolor. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Snow Dragon - napar

Jeżeli chodzi o doznania smakowe, to po pierwszym parzeniu w naparze przeplatają się akcenty roślinne z kwiatowymi, przy czym te kwiatowe dominują. Ponadto momentami wyczuwalny jest smak, który najtrafniej opisuje określenie „smak słodkiego prażonego ryżu”. Ogólnie rzecz biorąc, całość jest wyraźnie słodko-kwiatowa i aksamitna. Z kolei po drugim parzeniu smak naparu zaskakująco się zmienia – akcenty kwiatowe znikają, a te roślinne wskakują na ich miejsce. Dlatego też można by powiedzieć, że napar z pierwszego parzenia smakuje bardziej jak biała herbata, a smak naparu z drugiego parzenia przypomina bardziej smak zielonej herbaty.

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to uważam, że najlepiej jest zalać listki wodą o temperaturze ok. 80 stopni Celsjusza i parzyć je przez 2 minuty. Te same listki można wykorzystać dwukrotnie – przy drugim parzeniu dobrze jest wydłużyć czas o ok. 15-20 sekund. Warto wiedzieć, że po zalaniu gorącą wodą listki rozwijają się, pokazując swoje skrywane w zwinięciu pod postacią „świderków” oblicze ;). Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak wyglądała ta herbata po potraktowaniu jej gorącą wodą:

Snow Dragon - listki po zaparzeniu

W trakcie analizowania zebranych informacji na temat Snow Dragon zauważyłam, że ta herbata jest w pewnym stopniu podobna do opisywanej przeze mnie wcześniej herbaty White Monkey, głównie dlatego, że jej klasyfikacja jest również przedmiotem sporów miłośników herbaty. Z jednej strony przypomina ona nieco chińskie białe herbaty, ponieważ:

1.Tę herbatę wytwarza się wyłącznie w Chinach na niewielką skalę;

2. Do jej produkcji stosuje się jedynie najmłodsze listki odmiany krzewu herbacianego o nazwie Da Bai;

3. Powstały produkt jest pokryty śnieżnobiałymi włoskami, co jest cechą charakterystyczną białych herbat;

4. Napar ma jasnosłomkowy kolor;

5. Po pierwszym parzeniu smak naparu jest wyraźnie słodko-kwiatowy.

Z drugiej strony Snow Dragon ma też w sobie coś z chińskich zielonych herbat ze względu na:

1. Proces produkcji, szczególnie etap prażenia listków na patelni charakterystyczny dla herbat typu Long Jing;

2. Fakt, że po zalaniu gorącą wodą listki wyglądają jak świeżo zebrane;

3. Smak naparu, a konkretniej akcenty roślinne, które po pierwszym parzeniu są wyczuwalne, a po drugim parzeniu wypierają całkowicie akcenty kwiatowe.

Biorąc pod uwagę powyższą krótką analizę, uważam, że przy odnoszeniu się do herbaty Snow Dragon najlepiej jest podkreślać, że ma ona cechy zarówno białej, jak i zielonej herbaty.

Na koniec warto wiedzieć, że istnieje jeszcze jedna odmiana herbaty Snow Dragon, którą wytwarza się w chińskiej prowincji Fujian, a konkretniej w powiecie Fuding, tj. rejonie znanym z produkcji białych herbat. Co ciekawe, ta herbata wygląda zupełnie inaczej niż Snow Dragon z prowincji Zhejiang, ponieważ ma ona postać cienkich i spłaszczonych zielonych listków o regularnym kształcie, które są pokryte „śnieżnymi” włoskami. Taki wygląd jest spowodowany odmienną metodą prażenia listków na patelni stosowaną w prowincji Fujian. Według źródeł internetowych Snow Dragon z prowincji Fujian jest bardziej warzywno-roślinny w smaku niż jego odpowiednik z prowincji Zhejiang.

Podsumowując, Snow Dragon to wyjątkowa chińska herbata, która łączy w sobie cechy białej oraz zielonej herbaty. Jej wyróżnikami są: listki w formie „świderków” oraz zaskakująca zmiana smaku naparu po drugim parzeniu z intensywnie słodko-kwiatowego z akcentami roślinnymi oraz nutami słodkiego prażonego ryżu na wyraźnie roślinny. Uważam, że jest to absolutnie obowiązkowa pozycja do wypróbowania dla miłośników białych i/lub zielonych herbat oraz herbat, które dostarczają nietypowych i niezapomnianych doznań wizualnych i smakowych.

Pozdrawiam 🙂

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.czasnaherbate.net/snow-dragon-p-346.html

http://czasnaherbate.blox.pl/tagi_b/580867/Snow-Dragon.html

http://www.thefragrantleaf.com/snow-dragon-green-tea.html

http://www.silkroadteas.com/snow-dragon-xue-long/

http://www.teatea.pl/pl/product/3046/174-snow-dragon.html

http://www.redblossomtea.com/tea/green/fuding-xue-long.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Taishun_County

https://en.wikipedia.org/wiki/Fujian

https://en.wikipedia.org/wiki/Zhejiang

„Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka – recenzja książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie recenzją książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka, która została wydana przez nieistniejące już Wydawnictwo Fu Kang. Zanim kupiłam ją, słyszałam, że to najlepsza polskojęzyczna pozycja o herbacie, wręcz obowiązkowa dla każdego miłośnika herbaty. Zachęcona wyjątkowo pozytywnymi opiniami rozpoczęłam poszukiwania ofert jej kupna w internecie. Niestety, okazało się, że ze względu na wyczerpany nakład książka ta jest prawie niedostępna. Można ją kupić okazyjnie na portalach aukcyjnych typu Allegro. Kiedy dowiedziałam się, że Robert (którego miałam przyjemność poznać osobiście na jednym ze spotkań w koreańskiej restauracji ONGGI w Warszawie) ma jeszcze parę egzemplarzy na sprzedaż, ucieszyłam się i bez wahania skorzystałam z okazji, a następnie przystąpiłam do lektury.

Zapiski o herbacie - książka

Książka pt. „Zapiski o herbacie” składa się ze wstępu o tytule „Od autora”, dwóch głównych części, tj. części I zatytułowanej „Tajemnice herbacianych liści: Wiadomości ogólne o krzewie” i części II zatytułowanej „Herbaty krajów Dalekiego Wschodu” oraz krótkiej bibliografii. Część I, która liczy 42 strony, zawiera informacje m.in. o pochodzeniu krzewu herbacianego, składzie chemicznym liści herbacianych, działaniu naparu z herbaty na organizm, klasyfikacji herbat (ze szczególnym uwzględnieniem chińskiej nomenklatury) wraz z omówieniem procesu produkcji, sposobach oceniania jakości herbaty, jak również metodach dodatkowej obróbki herbaty, takich jak aromatyzowanie, prasowanie oraz sporządzanie mieszanek. Można w niej znaleźć również ogólne porady dotyczące przyrządzania i podawania różnych rodzajów herbat (w tym porady pochodzące ze „Świętej księgi herbaty” autorstwa Lu Yu).

Z kolei część II jest znacznie obszerniejsza, bo liczy aż 100 stron. Rozpoczyna się ona od rozdziału poświęconego trzem najważniejszym postaciom dla chińskiej kultury herbacianej, tzn. cesarzowi Shen Nongowi, Lu Yu i profesorowi Chen Chuanowi. Kolejne rozdziały są właściwie przewodnikami po herbatach i tradycjach herbacianych poszczególnych krajów Dalekiego Wschodu, tj. kolejno Chin, Wietnamu, Korei i krajów zachodnich, a konkretniej po historii herbaty w danym kraju, akcesoriach, ceremoniach i tradycjach herbacianych, jak również gatunkach charakterystycznych dla danego kraju czy najważniejszych rejonach uprawy herbaty. Pierwszy rozdział poświęcony Chinom jest najdłuższy i najbardziej szczegółowy, a ostatni rozdział o krajach zachodnich jest najkrótszy i najbardziej ogólny.

Całość książki jest uzupełniona podpisanymi zdjęciami herbat, akcesoriów, miejsc uprawy herbaty czy tubylców przy herbacie. Pochodzą one z prywatnej kolekcji autora, którą zgromadził przez ponad 15 lat podczas podróży po krajach Dalekiego Wschodu (w latach 1993-2008).

Główną zaletą tej pozycji jest mnogość oraz różnorodność informacji i ciekawostek o herbacie i kulturze herbacianej w krajach Dalekiego Wschodu, jak również porad dotyczących przyrządzania i podawania różnych rodzajów i gatunków herbaty. Dzięki niej dowiedziałam się na przykład, że za czasów panowania chińskiej dynastii Tang herbatę spożywano w formie zupy (czyli wywaru) z dodatkiem takich składników jak sól czy cebula, a nie naparu. Co prawda wcześniej po lekturze innych źródeł wiedziałam, że w przeszłości konsumowano herbatę w inny sposób niż ten znany nam dzisiaj, ale nie byłam świadoma, że tak właśnie to wyglądało. Przyznam szczerze, że bardzo cenię sobie podrozdział o Tajwanie oraz rozdziały poświęcone Wietnamowi i Korei, ponieważ przeważająca większość polskojęzycznych pozycji o herbacie koncentruje się na krajach będących większymi i bardziej znanymi producentami herbaty, czyli Chinach (przy czym Tajwan jest najczęściej tylko wspominany), Japonii i Indiach, przez co obszar wiedzy o herbacie i tradycjach herbacianych w krajach będących mniejszymi i mniej znanymi producentami herbaty jest zaniedbany. Co więcej, szczególnie podobały mi się przewodniki po najbardziej charakterystycznych herbatach w danym kraju, zwłaszcza dość szczegółowa klasyfikacja chińskich herbat wraz z krótką instrukcją parzenia wybranych gatunków.

Co ważne, pozycja pt. „Zapiski o herbacie” została napisana przez osobę, która ma rozległą wiedzę o herbacie i ogromne doświadczenie w tym zakresie dzięki ukończeniu japońskiej szkoły sztuki herbacianej oraz wieloletnim podróżom po krajach Dalekiego Wschodu w celu zgłębiania tradycji i kultury herbacianej tych miejsc. Dlatego też bez wątpienia to opracowanie jest rzetelnym źródłem wiedzy.

Ponadto warto zauważyć, że książka ta prezentuje temat herbaty od podstaw, co oznacza, że zarówno początkujący, jak i bardziej zaawansowani miłośnicy tego naparu mogą z niej skorzystać – ci pierwsi mogą mieć większe ogólne pojęcie o herbacie, a ci drudzy mogą uzupełnić i uporządkować swoją bardziej zaawansowaną wiedzę.

Książka pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka ma jednak kilka niewielkich wad. Pierwsza z nich to drobne błędy językowe, przede wszystkim literówki, np. „Camelnensis” zamiast „Camellia sinensis” (strona 11), „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-crul)” zamiast „metoda CTC (C-crush, T-tear, C-curl)” (strona 25), „prowincja Gunagxi” zamiast „prowincja Guangxi”, „Baiahao Oolong” zamiast „Baihao Oolong” (strona 103) czy „krzew yutakmidori” zamiast „krzew yutakamidori” (strona 127). Nie stanowią one żadnego problemu dla osób bardziej obeznanych w temacie, ponieważ doskonale wiedzą, jaka jest poprawna wersja danej nazwy. Jednak w przypadku osób, które dopiero rozpoczęły swoją przygodę z herbatą, mogą one nieco utrudniać prawidłowy odbiór przekazywanych treści.

Drugą wadą jest przedstawienie danego tematu w niektórych fragmentach zbyt powierzchownie, „po łebkach”. Na przykład na stronie 94 w części dotyczącej chińskiej herbaty o nazwie Xiao Zhong Hong Cha, znanej u nas jako Lapsang Souchong, znajduje się następująca wzmianka o pewnej odmianie tej herbaty: „Inną herbatą należącą do grupy Xiao Zhong Hong Cha jest Tarry Souchong”. W tym fragmencie brakowało mi chociażby zdania, które wyjaśniałoby, czym właściwie różni się Tarry Souchong od Lapsang Souchong.

Trzecią niedoskonałością jest fakt, że dwa fragmenty książki (a konkretniej na stronie 50 przy zdjęciu i na stronie 90 w części zatytułowanej „Herbaty oolong”) zostały ucięte w druku, przez co niestety ciężko złożyć je w logiczną i spójną całość z pozostałą częścią tekstu.

Czwartym mankamentem jest wspomniana we wstępie mocno ograniczona dostępność książki.

Podsumowując, „Zapiski o herbacie” autorstwa Roberta Tomczyka to wyjątkowa i niezwykle wartościowa pozycja, która stanowi obszerne kompendium wiedzy o herbacie w krajach Dalekiego Wschodu. Całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, które przytoczyłam we wstępie tej recenzji – każdy miłośnik herbaty, niezależnie od stopnia zaawansowania swojej wiedzy, powinien przeczytać ją, bo jest to najlepsza znana mi polskojęzyczna książka na ten temat. Najlepiej mieć ją na swojej półce, żeby móc do niej wracać na różnych etapach swojej przygody z herbatą :).

Pozdrawiam 🙂

Różne odsłony herbaty cz. 28 – Golden Yunnan

Ostatnio na blogu pojawiło się kilka wpisów o wietnamskich i koreańskich herbatach, więc nadszedł czas na odmianę – w dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam chińską czarną herbatę o nazwie Golden Yunnan ;). Herbata ta pochodzi ze sklepu Czas na herbatę (http://www.czasnaherbate.net/). Swoją drogą był to zapomniany na dłuższy czas zeszłoroczny prezent urodzinowy, o którym na szczęście przypomniałam sobie niedawno ;).

Golden Yunnan (zwana również Dian Hong Black Tea lub po prostu Dian Hong) to czarna herbata, która, jak sam drugi człon nazwy wskazuje, pochodzi z prowincji Yunnan (a konkretniej z jej południowych regionów) położonej na południowym-wschodzie Chin, przy granicy z Wietnamem, Mjanmą i Laosem. Rejon ten stanowi część „złotego trójkąta”, czyli obszaru uznawanego za miejsce narodzin herbaty, o którym wspomniałam w poprzednim wpisie z tego cyklu, tj. w recenzji herbat Suoi Giang Wild Green Tea i Suoi Giang Wild White Tea :). Podobnie jak w przypadku wietnamskiego rejonu Suối Giàng, na często spowitych mgłą stokach gór w południowej części prowincji Yunnan znajdują się wiekowe, dziko rosnące drzewiaste formy krzewów herbacianych, które charakteryzują się większymi liśćmi (Camellia sinensis odmiana assamica). Z kolei pierwszy człon nazwy herbata zawdzięcza swojemu składowi, ponieważ zawiera ona dużą ilość złotych tipsów, czyli nierozwiniętych pączków liściowych.

Najpierw listki i tipsy zbiera się mniej więcej w połowie kwietnia, a następnie poddaje się je takim etapom produkcji, jak: więdnięcie, formowanie i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać dość dużych, lekko skręconych listków w kolorze ciemnobrązowym i tipsów ze złotymi refleksami. Prezentuje się ona następująco:

Golden Yunnan - listki

Napar z Golden Yunnan ma miodowy aromat i przepiękny, intensywny bursztynowo-miodowy kolor. Wygląda on tak, jak na zdjęciu poniżej:

Golden Yunnan - napar

W smaku na początku napar jest wyraźnie miodowy, a przy tym całkowicie pozbawiony goryczy (wyraźniejsza goryczka jest wyczuwalna tylko w przypadku „przeparzenia” tej herbaty). Po chwili ta miodowa słodycz zamienia się w słodycz przywodzącą na myśl silne skojarzenia ze smakiem suszonych śliwek. Ogólnie rzecz biorąc, picie tej herbaty to prawdziwa rozkosz dla podniebienia :).

Co do przyrządzania tej herbaty, to uważam, że najlepiej jest zalać susz herbaciany wodą tuż po zagotowaniu i zaparzać go przez 2 minuty 30 sekund. Co ciekawe, te same listki i tipsy można wykorzystać dwukrotnie, co jest dość nietypowe w przypadku czarnej herbaty. Przy drugim parzeniu dobrze jest wydłużyć czas o ok. 20 sekund. Po zalaniu gorącą wodą listki i tipsy rozwijają się, rozciągając się i wydłużając. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć, jak wyglądała ta herbata:

Golden Yunnan - listki po zaparzeniu

Biorąc pod uwagę zachowanie listków i tipsów po kontakcie z gorącą wodą, warto zaparzać tę herbatę w większym naczyniu, żeby mogła rozwijać się swobodnie.

Podobno Golden Yunnan świetnie komponuje się z odrobiną mleka i/lub cukru, ale nie eksperymentowałam z tymi dodatkami, ponieważ uważam, że napar sam w sobie jest idealny :). Poza tym wyczytałam też, że herbata ta daje ciekawy efekt po „zaparzeniu” na zimno, ale nie próbowałam jeszcze przyrządzić jej w ten sposób.

Warto wiedzieć, że istnieje kilka odmian czarnej herbaty z prowincji Yunnan, które różnią się jakością, np. odmiana Broken Yunnan, czyli herbata gorszej jakości składająca się z połamanych listków i znikomej ilości tipsów, którą najczęściej wykorzystuje się do mieszanek, czy odmiana Yunnan Pure Gold uznawana za najlepszą, która składa się wyłącznie ze złotych tipsów.

Podsumowując, Golden Yunnan to chińska czarna herbata dająca napar o intensywnym bursztynowo-miodowym kolorze i miodowym smaku z akcentami suszonych śliwek. Jest to jedna z tych herbat, których smak pozostaje w pamięci na długo i wraca się do nich z prawdziwą przyjemnością. Bez wątpienia to obowiązkowa pozycja do wypróbowania dla miłośników czarnych i/lub słodkich herbat.

Pozdrawiam 🙂

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://www.czasnaherbate.net/golden-yunnan-p-301.html

https://eherbata.pl/yunnan-golden-tips-812.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Dianhong

http://www.republicoftea.com/golden-yunnan-black-full-leaf/p/v00567/

http://www.rishi-tea.com/product/ancient-golden-yunnan-organic-fair-trade-black-tea/black-tea

http://www.arborteas.com/organic-golden-yunnan-black-tea.html

http://ratetea.com/style/yunnan-gold/150/

https://narien.com/product/yunnan-gold

https://www.teaguardian.com/quality-varieties/tea-varieties/dianhong-golden-black-tea/

https://sevencups.com/shop/dian-hong-gong-fu-organic-black-tea/

Przewodnik po herbatach cz. 2 – Wietnam

W dzisiejszym wpisie z cyklu „Przewodnik po herbatach” przedstawię Wam herbaty wytwarzane w Wietnamie.

Wietnamczycy produkują przede wszystkim trzy rodzaje herbat: czarną, zieloną oraz aromatyzowaną. Cechą wyróżniającą wietnamskie herbaty jest charakterystyczne skręcenie listków, które powstaje wskutek prażenia na patelni.

Czarna herbata (hồng trà) najczęściej służy do przygotowywania mieszanek i jest przeznaczana na eksport. Tę herbatę wytwarza się z odmiany krzewu herbacianego osiągającego wysokość jednego metra zarówno w nizinnych regionach, takich jak: Tuyên Quang, Phú Thọ, jak i górzystych rejonach kraju, takich jak: Lâm Đồng, Gia Lai oraz Kon Tum.

Zielona herbata (trà mạn) jest najpopularniejszym rodzajem herbaty wśród Wietnamczyków. Stanowi ona istotną część wietnamskiej kultury herbacianej. Tę herbatę produkuje się z odmiany krzewu herbacianego charakteryzującego się wyższym pniem i większymi liśćmi zarówno w nizinnych, jak i górzystych regionach kraju. Najbardziej znanym z nich jest górzysta prowincja Thái Nguyên znajdująca się na północnym-wschodzie Wietnamu. Jednym z obszarów położonych w tej prowincji jest rejon Tân Cương, a konkretniej okolice rzeki Công, który słynie z produkcji wyśmienitej zielonej herbaty o nazwie Tan Cuong Green Tea. W tym miejscu występują warunki wyjątkowo sprzyjające uprawie herbaty, tj. położenie w dolinach lub na terenach wyżynnych otoczonych wysokimi górami, chroniącymi przed palącym słońcem czy mroźnym wiatrem, co sprawia, że w ciągu całego roku w tym regionie przeciętna temperatura wynosi ok. 22-23 stopnie Celsjusza, duża wilgotność, kwaśnawa czerwono-brązowa gleba oraz nawadnianie plantacji herbacianych wodą bogatą w składniki mineralne pochodzącą z pobliskich zbiorników wodnych, czyli rzeki Công oraz jeziora Núi Cốc. Dzięki nim Tan Cuong Green Tea jest podobno niezwykle smaczna – po wypiciu łyku naparu na czubku języka wyczuwalna jest lekka goryczka, która następnie w gardle przekształca się w intensywną słodycz.

Herbatę aromatyzowaną (trà ướp hương) można podzielić na dwa podstawowe rodzaje: lotosową oraz jaśminową. Herbata aromatyzowana kwiatami lotosu (trà sen) jest specjalnością Wietnamczyków zarezerwowaną wyłącznie na wyjątkowe okazje. Jest ona wytwarzana w unikatowy sposób, który polega na naturalnej aromatyzacji, a dokładniej na włożeniu listków wysokiej jakości zielonej herbaty do kwiatów lotosu i pozostawieniu ich tam, aby nasiąknęły aromatem kwiatów, a następnie wyjęciu ich po upływie określonego czasu. Te dwie czynności powtarza się nawet do sześciu razy. Ogólnie rzecz biorąc, ta metoda produkcji jest kosztowna i czasochłonna. Do wyprodukowania kilograma tej herbaty potrzeba około 1000 kwiatów lotosu. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się więcej o niej, to zajrzyjcie do recenzji na blogu: http://mycupofgreentea.blog.pl/2014/11/15/rozne-odslony-herbaty-cz-14-tra-sen-czyli-zielona-herbata-lotosowa-z-wietnamu/.

herbata lotosowa - listki

Warto wiedzieć, że istnieje odmiana trà sen wytwarzana na bazie czarnej herbaty. Przed właściwym procesem produkcji hồng trà odpowiednio się przygotowuje, tj. trzyma się w glinianym naczyniu przykrytym liśćmi bananowca, żeby zwiększyć zdolność listków do pochłaniania aromatów.

Z kolei herbata aromatyzowana kwiatami jaśminu (trà lài) to herbata codzienna (można wręcz powiedzieć, że to taki wietnamski Earl Grey ;)), którą często traktuje się jako popitkę do mrożonej kawy. Podobnie jak trà sen, trà lài jest również poddawana aromatyzacji naturalnej, ale proces ten wygląda inaczej. Wcześniej schłodzone kwiaty jaśminu układa się warstwami na listkach herbaty, a następnie powstałe warstwy przewraca się kilkakrotnie i pozostawia je, aby listki nasiąknęły aromatem kwiatów. Do produkcji kilograma tej herbaty potrzeba 4 kilogramów kwiatów jaśminu. Dostępne gatunki herbaty aromatyzowanej kwiatami jaśminu różnią się od siebie jakością, która zależy od jakości samych listków herbaty oraz stopnia ich aromatyzacji.

Poza wyżej wymienionymi trzema rodzajami herbat w Wietnamie wytwarza się również oolongi oraz pu-erhy, jak również wietnamskie wersje popularnych japońskich i chińskich herbat, np. Senchy czy Tie Guan Yin (Trà Thiết Quan Âm).

Warto wspomnieć o jeszcze jednej unikatowej wietnamskiej herbacie, a mianowicie Trà Shan Tuyet (zwanej również Snowy Shan Tea). Produkuje się ją w kilku górzystych prowincjach położonych na północy Wietnamu, takich jak Yên Bái, Hà Giang oraz Sơn La, gdzie na stokach gór znajdują się lasy wiekowych, dziko rosnących drzewiastych krzewów herbacianych (jest to rzadka odmiana krzewu herbacianego zwana pubilimba). Pączki i listki tych krzewów są pokryte cienką warstwą „śnieżnych” włosków (stąd wzięła się nazwa herbaty ;)), które pozostają nawet po przetworzeniu ich w tradycyjny, ręczny sposób przez miejscowe ludy. Powstała herbata dostarcza unikatowych doznań smakowych i zapachowych. Istnieją różne odmiany tej herbaty, np. w prowincji Hà Giang w rejonie Vị Xuyên wytwarza się herbatę zwaną Ha Giang Brown Tea. Sposób produkcji tej herbaty przypomina metodę wytwarzania surowych pu-erhów, ponieważ listki przechodzą przez takie etapy, jak: suszenie na patelni, ręczne ucieranie, suszenie na słońcu i formowanie wewnątrz pustego kijka bambusowego, a następnie leżakowanie. Powstała herbata daje ciemnobrązowy napar o korzennym smaku. Jeżeli chcielibyście poczytać więcej na ten temat, zajrzyjcie do poprzedniego wpisu na blogu, który był recenzją dwóch herbat tego typu pochodzących z rejonu Suối Giàng w prowincji Yên Bái :): http://mycupofgreentea.blog.pl/2016/04/07/rozne-odslony-herbaty-cz-27-suoi-giang-wild-green-tea-oraz-suoi-giang-wild-white-tea-czyli-dwie-wietnamskie-herbaty-z-prowincji-yen-bai/.

Wietnamczycy piją nie tylko napary z Camellii sinensis, ale również napary z herbatek z ziół, korzeni czy kwiatów. Oto kilka przykładowych herbatek:

  1. Trà atiso, czyli herbatka z różnych części karczocha zwyczajnego, takich jak liście, korzenie czy kwiaty. Stanowi ona specjalność centralnej górzystej prowincji Lâm Đồng, w której znajduje się wiele miejsc uprawy tej rośliny. Jest to najpopularniejsza herbatka wśród Wietnamczyków;
  2. Trà cúc, czyli herbatka z kwiatów chryzantemy;
  3. Chè nụ, czyli herbatka z kwiatów krzewu herbacianego;
  4. Trà đắng (znana również jako kuding cha), czyli herbatka z ostrokrzewu, która charakteryzuje się gorzkim smakiem i posiada wyjątkowe właściwości zdrowotne, m.in. pomaga zwalczyć przeziębienie, swędzenie oczu czy ból głowy;
  5. Trà ngâu, czyli herbatka z rośliny o nazwie Aglaia duperreana;
  6. Chè vối, czyli herbatka z rośliny o nazwie Cleistocalyx operculatus.

Na koniec warto wspomnieć o zwyczajach dotyczących przyrządzania i picia herbaty przez Wietnamczyków. Mieszkańcy Wietnamu najczęściej piją zieloną herbatę zarówno na wyjątkowe okazje, takie jak ślub, jak i na co dzień. W ciągu dnia sięgają po nią kilka razy, szczególnie po posiłkach. Lubią, gdy herbata jest gorzka i pozostawia słodkawy posmak, dlatego też parzą ją wrzątkiem nawet przez 5 minut. Co ciekawe, istnieją znaczne różnice w traktowaniu herbaty między północną a południową częścią kraju. Na północy Wietnamu, gdzie klimat jest chłodniejszy i występują większe różnice temperatur, herbatę (głównie zieloną) pije się na gorąco. Z kolei na południu tego kraju, gdzie klimat jest cieplejszy, herbatę (przede wszystkim zieloną i czarną) pije się schłodzoną, podaną z kostkami lodu.

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka oraz następujących źródeł internetowych:

https://en.wikipedia.org/wiki/Th%C3%A1i_Nguy%C3%AAn

http://vietcotra.net/latest-news/what-makes-vietnam-thai-nguyen-green-tea-special-c9a184.html

http://www.vietnamonline.com/culture/thai-nguyen-the-cradle-of-vietnamese-tea.html

http://www.dongsontea.com/en-US/tan-cuong-green-tea–can-100gr

http://www.vietnam-tea.com/products/53-vietnamspecial.html

http://www.vietnamonline.com/best-of-vietnam/3-most-popular-tea-varieties-in-vietnam.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Vietnamese_tea

http://ratetea.com/region/vietnam/9/

http://ifood.tv/asian/vietnamese-tea/about

http://theteadetective.com/TeasOfVietnam.html

http://www.butterfield.com/blog/2014/08/18/vietnamese-tea/

http://www.trungnguyentea.com/en/Content/Gioi-thieu/TEA–IN-VIET-NAM/index.aspx

http://hatvala.com/hatvalacoffe/teas-vietnam/green-tea-vietnam

https://en.wikipedia.org/wiki/H%C3%A0_Giang_Province

http://btea.vn/en/stories-about-tea-areas/shan-tuyet-suoi-giang-tea-yen-bai.html

http://english.vietnamnet.vn/fms/vietnam-in-photos/148554/vietnam-s-unique-ancient-shan-tuyet-tea-forest-in-pictures.html

http://what-cha.com/sale/vietnam-wild-snow-shan-tuyet-green-tea/

http://vietnamnews.vn/life-style/259248/farmers-brew-sweet-success-from-rare-tea.html

https://books.google.pl/books?id=gxCBfNmnvFEC&pg=PT542&lpg=PT542&dq=shan+tuyet+tea+yen+bai+and+ha+giang+province&source=bl&ots=Cd9nLyhO0m&sig=oAgNHsGA50gBBvuHDsZkO3ECo34&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwiuhZ-86rbMAhWjHJoKHcNhDAMQ6AEILTAC#v=onepage&q=shan%20tuyet%20tea%20yen%20bai%20and%20ha%20giang%20province&f=false

http://vietnamnews.vn/Sunday/Features/198364/Drink-up-on-Vietnamese-tea-culture.html

http://www.vietnamonline.com/culture/tea-and-vietnamese.html

http://www.vietnamonline.com/culture/vietnamese-tea-culture.html

http://www.seriouseats.com/2014/08/vietnam-travel-drinks-to-seek-out-ice-safety-fresh-coconut-coffee-sugar-cane-juice.html

http://trung-nguyen-online.com/about-artichoke-tea.php

http://www.itmonline.org/arts/kudingcha.htm

Różne odsłony herbaty cz. 27 – Suoi Giang Wild Green Tea oraz Suoi Giang Wild White Tea, czyli dwie wietnamskie herbaty z prowincji Yên Bái

Dzisiejszy wpis z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” będzie recenzją dwóch wietnamskich herbat ze zbiorów majowych w 2015 r., a mianowicie Suoi Giang Wild Green Tea oraz Suoi Giang Wild White Tea. Obie z nich pochodzą ze sklepu TheTea (http://thetea.pl/).

Suoi Giang Wild Green Tea oraz Suoi Giang Wild White Tea wywodzą się z rejonu Suối Giàng położonego w południowej części gór The Hoàng Liên Sơn, które znajdują się w wietnamskiej prowincji Yên Bái. Nazwa „Suối Giàng” po wietnamsku oznacza „niebiańską rzekę”. Rejon ten stanowi część „złotego trójkąta”, czyli obszaru uznawanego za miejsce narodzin herbaty (pozostałe dwa obszary obejmują prowincję Yunnan położoną na południu Chin oraz północno-wschodnią część Laosu). Jest on znany z lasu wiekowych, dziko rosnących drzewiastych krzewów herbacianych (Camellia sinensis odmiana assamica), który często spowija mgła. To właśnie z powodu mgły listki tych krzewów herbacianych rozwijają się wolniej, dzięki czemu powstała herbata ma specyficzny, unikalny smak i aromat.

Listki drzewiastych krzewów herbacianych w rejonie Suối Giàng są zbierane wczesnym rankiem przez lokalny lud, który nazywa się H’Mông. Aby je zebrać, trzeba wspiąć się na wysokość ok. 1200-1400 m n.p.m. Następnie listki są przetwarzane w tradycyjny, ręczny sposób. Z informacji, które znalazłam w internecie, wynika, że Suoi Giang Wild Green Tea przechodzi przez takie etapy produkcji, jak: więdnięcie w cieniu, podpiekanie, zwijanie i suszenie, a z kolei Suoi Giang Wild White Tea poddaje się takim etapom wytwarzania, jak: więdnięcie, suszenie i zwijanie.

Suoi Giang Wild Green Tea (zwana również Wild Five Penny Green Tea)

Suoi Giang Wild Green Tea składa się z pączków liściowych oraz dwóch najmłodszych listków. Suoi Giang Wild Green Tea ma postać ciemno- i jasnozielonych, mocno poskręcanych pączków i listków. Prezentują się one następująco:

suoi giang wild green tea - listki

Napar z Suoi Giang Wild Green Tea ma intensywny roślinny zapach (który wywołuje silne skojarzenia ze smakiem umami) oraz blady, jasnozielonkawy kolor. Wygląda on tak, jak na zdjęciu poniżej:

suoi giang wild green tea - napar

Smak naparu z tej herbaty jest wyraźnie roślinny, a przy tym całkowicie pozbawiony goryczy. Mam wrażenie, że określenie „gładki” świetnie pasuje w jego przypadku. Co ciekawe, momentami można w nim wyczuć delikatny smak umami. Mimo że smak umami jest charakterystyczny dla japońskich zielonych herbat, ogólnie rzecz biorąc, Suoi Giang Wild Green Tea dostarcza zupełnie innych doznań zapachowych i smakowych niż herbaty z Japonii.

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to myślę, że za pierwszym razem najlepiej jest zalać listki wodą o temperaturze 80 stopni Celsjusza i parzyć przez minutę. Co prawda po oddzieleniu listków i pączków od naparu po tym czasie, sądząc po kolorze, może wydawać się, że napar jest zbyt słaby, ale to tylko złudzenie, bo zaparzanie przez minutę wystarczy w zupełności ;). Te same listki i pączki można zaparzyć nawet pięciokrotnie, przy czym przy każdym kolejnym parzeniu dobrze jest wydłużyć czas o 10-15 sekund. Co ciekawe, ten delikatny smak umami, o którym wspomniałam powyżej, znika przy kolejnych parzeniach, ale za to pojawia się delikatna, zrównoważona goryczka, która pozostawia słodkawy posmak. Uważam, że dwa pierwsze parzenia dostarczają najciekawszych doznań smakowych.

Suoi Giang Wild White Tea (zwana również Wild Mountain Mist (Silver Needle) White Tea)

Suoi Giang Wild White Tea składa się wyłącznie z pączków liściowych. Suche pączki tej herbaty mają zapach, który jest po prostu obłędny. Ten aromat ciężko dokładniej opisać, ale myślę, że najlepiej określają go dwa przymiotniki: „świeży” i „kwiatowy”. Żadna inna znana mi biała herbata nie wydziela równie przyjemnego aromatu. Pączki tej herbaty mogłabym wąchać bez końca :). Mają one postać szaro-białych igiełek o regularnym kształcie. Wyglądają one następująco:

suoi giang wild white tea - pączki

Napar z Suoi Giang Wild White Tea ma blady, beżowawy kolor i słodki, kwiatowy zapach. Prezentuje się on tak, jak na zdjęciu poniżej:

suoi giang wild white tea - napar

Smak tego naparu jest delikatny i słodkawy. Przywodzi mi on na myśl skojarzenia ze smakiem dwóch chińskich herbat: zielonej Lu’an Gua Pian oraz białej Baihao Yinzhen. Jednak mam wrażenie, że w porównaniu z tymi dwiema herbatami z Chin Suoi Giang Wild White Tea jest znacznie delikatniejsza, „gładsza”. Ponadto momentami wyczuwalne są delikatne dymne nuty.

Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania tej herbaty, to wydaje mi się, że za pierwszym razem najlepiej jest zalać listki wodą o temperaturze 80 stopni Celsjusza i parzyć przez 2 minuty i 30 sekund. Podobnie jak w przypadku Suoi Giang Wild Green Tea, sądząc po kolorze, powstały po tym czasie napar może wydawać się zbyt słaby, ale to tylko złudzenie ;). Te same pączki można wykorzystać nawet pięciokrotnie, przy czym przy każdym kolejnym parzeniu dobrze jest wydłużyć czas o 10-15 sekund. Co ciekawe, przy kolejnych parzeniach wspomniana słodycz znika, ale za to pojawia się delikatna, zrównoważona goryczka, która pozostawia słodkawy posmak, podobnie jak to było w przypadku Suoi Giang Wild Green Tea. Moim zdaniem dwa pierwsze parzenia dają najciekawszy efekt.

Podsumowując, Suoi Giang Wild Green Tea oraz Suoi Giang Wild White Tea to wietnamskie herbaty dostarczające unikalnych oraz zróżnicowanych wrażeń smakowych i zapachowych. Bardzo się cieszę, że są one dostępne w ofercie polskiego sklepu z herbatą :). Po moich pozytywnych doświadczeniach z tymi dwiema herbatami oraz innymi dwiema, o których już pisałam na blogu (tj. zielonej herbacie lotosowej aromatyzowanej kwiatami lotosu oraz zielonej herbacie Che Thai Nguyen), zaczynam poważnie zastanawiać się, czy Wietnamczycy w ogóle wytwarzają jakąś herbatę, którą określiłabym jako niesmaczną :P.

Pozdrawiam 🙂

PS Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://thetea.pl/produkt/2015-suoi-giang-wild-green-tea/

http://teamasters.org/vietnamese-suoi-giang-special-green-tea-yen-bai-provence/

http://www.viet-coffee.com.au/xcart/product.php?productid=366

http://teaandsympathy.com.au/products/wild-tree-green-tea

http://teaandsympathy.com.au/pages/the-ancient-wild-teas-of-vietnam

http://hatvala.com/hatvalacoffe/teas-vietnam/green-tea-vietnam/five-penny-tea

http://what-cha.com/green-tea/vietnam-wild-five-penny-green-tea/

http://what-cha.com/white-tea/vietnam-wild-mountain-mist-silver-needle-white-tea/

http://www.viet-coffee.com.au/xcart/product.php?productid=370

http://drinksbeansandleaves.com/Vietnam-Lotus-Tea/Wild-Mountain-Mist-White-Tea-Yen-Bai?tok=e7083dbb0dc2

Moje ulubione polskojęzyczne blogi o herbacie

Jakiś czas temu zauważyłam, że większość osób prowadzących blogi o herbacie udostępniła listę ulubionych blogów o podobnej tematyce na stronie głównej swojego bloga, przeważnie po lewej stronie. Jako że z jakiegoś powodu nie mogę tego zrobić, postanowiłam, że w dzisiejszym wpisie zamieszczę taką listę wraz z krótką prezentacją najczęstszych tematów poruszanych na danym blogu. Oto ta lista (kolejność pozycji jest przypadkowa):

1. Herbaciane Szlaki (http://herbaciane-szlaki.blogspot.com/) – Łukasz (którego miałam przyjemność poznać wirtualnie) zamieszcza przede wszystkim recenzje najróżniejszych herbat i herbatek, również tych dostępnych w marketach. Bardzo podobała mi się jego recenzja Iwan czaja (wierzbówki kiprzycy). Lubię też oglądać zdjęcia recenzowanych herbat, które zaparza w przepięknych naczyniach :);

2. Dado – moja droga herbaty (http://ju-jon-ja.blogspot.com/) – podobnie jak swój imiennik prowadzący bloga Herbaciane szlaki, Łukasz (którego miałam przyjemność poznać osobiście) zamieszcza recenzje rozmaitych herbat. Szczególny obiekt jego zainteresowań stanowią herbaty z Korei, ponieważ z wykształcenia jest koreanistą, ale pisze też o herbatach z innych krajów, np. Nepalu czy Chin;

3. Herbaciany Notes (https://herbacianynotes.wordpress.com/) – Jola (którą miałam przyjemność poznać osobiście) zamieszcza recenzje ze spotkań przy herbacie oraz recenzje rozmaitych herbat, które często przeplata najróżniejszymi przemyśleniami. Bardzo podobały mi się jej ostatnie wpisy poświęcone gruzińskiej herbacie;

4. Kolory Herbaty (http://koloryherbaty.blogspot.com/) – Maria i Jakub zamieszczają recenzje herbat z najróżniejszych krajów świata (również tych dostępnych w marketach), herbatek, które nie pochodzą od Camelii sinensis, np. yerba mate czy rooibosa, oraz ziół, jak również przepisy na napoje/przekąski z wykorzystaniem herbaty;

5. Piewcy Teiny (http://piewcyteiny.pl/) – Ania (którą miałam przyjemność poznać wirtualnie i która prowadzi popularną wśród miłośników herbaty stronę Piewców Teiny na Facebooku) zamieszcza recenzje herbat i herbatek, wpisy zawierające porady i ciekawostki dotyczące herbaty, przepisy z wykorzystaniem herbaty oraz recenzje z pobytu w herbaciarniach. Ponadto na jej blogu można znaleźć także wpisy poświęcone gadżetom dla miłośników herbaty. Bardzo lubię jej tygodniowy cykl wpisów pt. „Co ja parzę”, w których co piątek krótko podsumowuje wpisy z blogów o herbacie, które pojawiły się w danym tygodniu;

6. Herbatniczek (https://herbatniczek.wordpress.com/) – Ewa (którą miałam przyjemność poznać osobiście i która na co dzień mieszka w Hiszpanii) zamieszcza recenzje herbat i herbatek (również tych dostępnych w marketach), recenzje książek o herbacie, relacje z podróży i rozmaitych wydarzeń, np. spotkań przy herbacie, jak również relacje fotograficzne;

7. Kurs na herbatę (http://kursnaherbate.pl/) – Maciej (którego miałam przyjemność poznać wirtualnie) zamieszcza recenzje herbat (ostatnio zamieścił też recenzję piw z dodatkiem herbaty) oraz recenzje z pobytu w herbaciarniach, jak również dzieli się swoimi przemyśleniami na temat herbaty;

8. Morze Herbaty (http://morzeherbaty.pl/) – blog Ani (którą miałam przyjemność poznać osobiście i która jest z wykształcenia sinologiem) jest poświęcony wyłącznie tematyce chińskiej herbaty. Można na nim znaleźć m.in. recenzje herbat z Chin i książek o herbacie, wpisy zawierające porady i ciekawostki dotyczące chińskiej herbaty oraz sposobów jej przyrządzania;

9. Cha-herbata (http://cha-herbata.blogspot.com/) – Robert, autor książki pt. „Zapiski o herbacie” (którego miałam przyjemność poznać osobiście), zamieszcza przede wszystkim recenzje najróżniejszych herbat z Chin, Japonii, Korei i Wietnamu, również tych rzadko spotykanych;

10. DeniMix (http://www.denimix.pl/) – Danuta pisze recenzje herbat z Chin, Japonii i Indii, ze szczególnym uwzględnieniem pu-erhów i oolongów, oraz herbatek (również tych dostępnych w marketach). Ponadto zamieszcza także przepisy na przekąski do herbaty lub z wykorzystaniem herbaty oraz wpisy o ceramice herbacianej (również tej wytwarzanej własnoręcznie).

Pozdrawiam 🙂

Aktualizacja z dnia 9 grudnia 2017 r.:

11. Powieki Bodhidharmy (https://powiekibodhidharmy.wordpress.com/) – Robert, autor bloga, zamieszcza wyłącznie recenzje najróżniejszych herbat. Recenzje te są dość krótkie, ale zwięzłe i treściwe, uzupełnione bardzo ładnymi zdjęciami;

12. Oczarkowana (http://oczarkowana.pl/) – Martyna, autorka bloga, pisze o swoich wrażeniach z mieszkania w Chinach (a konkretniej w Kunming w prowincji Yunnan), jak również dzieli się ciekawostkami dotyczącymi chińskiej herbaty oraz akcesoriów używanych w chińskiej ceremonii herbacianej.

Różne odsłony herbaty cz. 26 – Bai Mao Hou

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam pewną chińską herbatę zwaną Bai Mao Hou.

Bai Mao Hou (zwana również White Monkey oraz Białą Małpą) to herbata pochodząca ze stoków gór Taimu położonych w chińskiej prowincji Fujian. Ta prowincja jest jedynym miejscem, w którym wytwarza się tę herbatę. Produkuje się ją na niewielką skalę, co sprawia, że jest to rzadka herbata. Jej klasyfikacja jest przedmiotem sporów miłośników herbaty, ale o tym dlaczego tak jest dowiecie się w dalszej części tego wpisu :).

W skład Bai Mao Hou wchodzą pączki i dwa pierwsze listki herbaciane, które zbiera się na początku wiosny, tj. na przełomie marca i kwietnia. Po zebraniu całość poddaje się takim etapom produkcji, jak: poddanie jej działaniu pary wodnej, co ma zatrzymać proces utleniania, ale w praktyce pączki i listki zdążą się utlenić w niewielkim stopniu (przy okazji warto wiedzieć, że ta technika jest raczej nietypowa dla chińskich herbat, ponieważ częściej praży się je niż poddaje się działaniu pary wodnej), zwijanie i suszenie, przy czym cały proces obróbki jest ręczny. Ostatecznie herbata ma postać ciemno- i jasnozielonych długich, lekko poskręcanych listków z pączkami o kształcie łapek małpy, które w niektórych miejscach są pokryte srebrno-białym meszkiem (stąd nazwa herbaty ;)). Prezentuje się ona następująco:

Biała Małpa - listki

Napar z Bai Mao Hou ma żółtawy kolor i warzywno-roślinny aromat. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć go w moim najnowszym nabytku :):

Biała Małpa - napar

W smaku na początku napar jest wyraźnie warzywno-roślinny, ale na końcu wyczuwalne są akcenty orzechowe, które przywodzą na myśl skojarzenia ze smakiem orzechów włoskich. Ogólnie rzecz biorąc, napar jest orzeźwiający i pobudzający. Podobno Bai Mao Hou daje ciekawy efekt po „zaparzeniu” na zimno, ale jeszcze nie próbowałam przygotować tej herbaty w ten sposób, więc nie mogę wypowiedzieć się na ten temat :).

Jeżeli chodzi o przyrządzanie tej herbaty, to uważam, że najlepiej jest zalać listki i pączki wodą o temperaturze 85 stopni Celsjusza i parzyć je przez 3 minuty. Te same listki i pączki można wykorzystać dwukrotnie (za trzecim razem napar jest już zbyt słaby), a przy kolejnym parzeniu dobrze jest wydłużyć czas parzenia o minutę. Warto wiedzieć, że po zalaniu gorącą wodą listki i pączki rozwijają się, wydłużając i rozciągając się. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, co stało się z tą herbatą po potraktowaniu jej gorącą wodą:

Biała Małpa - listki do zaparzeniu

Aby herbata miała miejsce na swobodne rozwijanie się, dobrze jest przyrządzać ją w większym naczyniu, np. szklanym dzbanku.

Bai Mao Hou klasyfikuje się jako białą lub zieloną herbatę, ponieważ ma ona cechy charakterystyczne zarówno dla białej, jak i zielonej herbaty. Z jednej strony Bai Mao Hou przypomina nieco chińskie białe herbaty, takie jak Pai Mu Tan czy Baihao Yinzhen, ponieważ:

1. Tę herbatę produkuje się na niewielką skalę wyłącznie w chińskiej prowincji Fujian;

2. Do jej produkcji wykorzystuje się nierozwinięte pączki (tzw. tipsy) i najmłodsze listki herbaciane;

3. Podczas produkcji zachodzi proces lekkiego utlenienia (co prawda w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak);

4. Powstały produkt jest częściowo pokryty charakterystycznym srebrno-białym meszkiem;

5. Bai Mao Hou lepiej zaparzać wodą o niższej temperaturze;

6. Napar ma żółtawy kolor;

7. Tę herbatę ciężko jest przeparzyć – odkryłam to przez przypadek, gdy zapomniałam o tym, że zalałam ją gorącą wodą, wskutek czego oddzieliłam listki i pączki od naparu dopiero po ok. 20 minutach. Mimo tak długiego czasu parzenia napar wciąż nadawał się do picia.

Z drugiej strony Bai Mao Hou ma też w sobie coś z zielonej herbaty, ponieważ:

1. Po zalaniu gorącą wodą listki i pączki wyglądają jak świeżo zebrane;

2. Napar ma wyraźny warzywno-roślinny aromat i smak;

3. Pomijając lekkie utlenienie, proces obróbki tej herbaty właściwie nie różni się od procesu przetwarzania typowej zielonej herbaty ze względu na brak etapu więdnięcia oraz etap poddania listków i pączków działaniu wysokiej temperatury.

W niektórych źródłach można nawet natrafić na stwierdzenie, że klasyfikowanie Bai Mao Hou jako białej herbaty jest błędem (wbrew temu, co sugeruje jej nazwa). Mnie osobiście wydaje się, że przy odnoszeniu się do tej herbaty najlepiej jest podkreślać, że ma ona cechy zarówno białej, jak i zielonej herbaty.

Podsumowując, Bai Mao Hou to nietypowa chińska herbata, w której można znaleźć zarówno coś z białej, jak i zielonej herbaty. Myślę, że jest to obowiązkowa pozycja na liście herbat do wypróbowania każdego miłośnika białej i/lub zielonej herbaty, ponieważ jest ona swojego rodzaju ciekawostką herbacianą ze względu na połączenie cech tych dwóch rodzajów herbaty.

Pozdrawiam 🙂

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

https://eherbata.pl/white-monkey-62.html

http://www.cozaherbata.pl/herbata-biala/white-monkey-pproduct-47.html

http://www.czasnaherbate.net/white-monkey-p-827.html

http://littleredcuptea.com/products/white-monkey

http://www.adagio.com/green/white_monkey.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Baimao_Hou

Przewodnik po herbatach cz. 1 – Korea Południowa

W dzisiejszym wpisie na blogu przedstawię Wam herbaty wytwarzane w Korei Południowej. Ten wpis rozpoczyna nowy cykl wpisów w formie przewodników po herbatach pochodzących z krajów, które są mniejszymi i mniej znanymi producentami herbaty :).

Koreańskie herbaty można sklasyfikować na trzy sposoby. Zacznę od najbardziej ogólnego i najmniej znanego podziału, a mianowicie klasyfikacji ze względu na stopień oksydacji. Ogólnie rzecz biorąc, Koreańczycy dzielą herbaty na dwa podstawowe rodzaje:

1. Bul-balhyocha, czyli herbata nieoksydowana – jest ona zbliżona do chińskiej i japońskiej zielonej herbaty;

2. Balhyocha, czyli herbata oksydowana – jest to termin ogólny o szerokim znaczeniu obejmującym herbaty o różnym stopniu oksydacji. Dzielą się one na cztery rodzaje:

1) Bu-bun-balhyocha, czyli herbaty częściowo oksydowane – stopień oksydacji wynosi poniżej 15%;

2) Ban-balhyocha, czyli herbaty półoksydowane – stopień oksydacji tych herbat wynosi od 15% do 60%;

3) Wan-jeon-balhyocha, czyli herbata całkowicie oksydowana – stopień oksydacji tych herbat wynosi co najmniej 85%;

4) Hu-bal-balhyocha, czyli herbata późno fermentowana lub dojrzewająca.

Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie o koreańskiej herbacie Balhyocha (która, biorąc pod uwagę powyższy podział, najprawdopodobniej jest trzecim rodzajem herbat oksydowanych zwanych Balhyocha), koreańska klasyfikacja herbat nie ma przełożenia na chińską klasyfikację herbat, ponieważ istnieją różnice w procesie produkcji chińskich i koreańskich herbat, szczególnie tych częściowo i całkowicie oksydowanych. Właśnie z tego względu przy odnoszeniu się do wytwarzanych przez siebie herbat Koreańczycy unikają chińskiej nomenklatury – np. oolongiem nazwą wyłącznie herbatę pochodzącą z Chin i Tajwanu.

Druga klasyfikacja koreańskich herbat odnosi się tylko do zielonych herbat (Nokcha). Zanim jednak przejdę do tego podziału, przedstawię Wam kilka istotnych ogólnych informacji na temat tego rodzaju herbaty. Zielone herbaty są najpopularniejszym rodzajem herbaty wytwarzanym i spożywanym w Korei (ale tylko ok. 2% całości wytwarzanej herbaty przeznacza się na eksport). Co ciekawe, herbatę uprawia się i produkuje się wyłącznie w trzech rejonach położonych w południowej części tego kraju: w rejonie Hadong, rejonie Boseong oraz na wyspie Jeju [ciedziu lub dziedziu], ponieważ tylko na tych obszarach występują warunki sprzyjające uprawie herbaty, tj. żyzne gleby (szczególnie na wulkanicznej wyspie Jeju), duża wilgotność (zwłaszcza latem) oraz odpowiednie temperatury.

Największą ilość herbaty produkuje się w rejonie Boseong – szacuje się, że ok. 40% całości koreańskich herbat pochodzi właśnie z tego obszaru. Zdecydowaną większość herbat pochodzących z rejonu Hadong i Boseong wytwarza się ręcznie w tradycyjny sposób, którego istotnym etapem jest prażenie herbaty w wokach. Natomiast herbaty z wyspy Jeju najczęściej poddaje się obróbce mechanicznej, podczas której herbaty poddaje się działaniu pary wodnej (podobnie jak w przypadku herbat japońskich, np. Senchy). Oczywiście, jak łatwo się domyślić, ten tradycyjny sposób przetwarzania herbaty jest znacznie bardziej pracochłonny i czasochłonny, co przekłada się na wyższą cenę produktu końcowego (ale niekoniecznie na jakość, bo herbaty z wyspy Jeju też charakteryzują się wysoką jakością). Jak w ogóle wygląda ten tradycyjny sposób wytwarzania koreańskiej zielonej herbaty? Zebrane listki przechodzą przez następujące etapy produkcji: najpierw prażenie w woku w temperaturze ok. 200-300 stopni Celsjusza w celu powstrzymania procesu oksydacji w listkach oraz ucieranie i zwijanie ręczne lub maszynowe w celu „uszkodzenia” listków, co ma zapewnić wyjątkowy smak i aromat herbaty (przy czym obie te czynności powtarza się od trzech do siedmiu razy, a im młodsze listki, tym więcej razy trzeba powtórzyć czynność prażenia i ucierania oraz zwijania, ponieważ zawierają one więcej wody niż te starsze), a następnie suszenie listków i ostateczne poddanie ich działaniu wysokiej temperatury (ok. 100-120 stopni Celsjusza).

Na koniec warto wiedzieć, że istnieje prosty sposób, żeby określić, czy dana koreańska herbata została poddana obróbce ręcznej czy mechanicznej – jeżeli po zalaniu gorącą wodą i zaparzeniu listki herbaciane zachowają swój pierwotny kształt, to znaczy, że w procesie produkcji zostały poddane prażeniu, a jeżeli nie zachowają takiego kształtu, to świadczy to o tym, że zostały one poddane działaniu pary wodnej. Poza tym herbata poddana obróbce ręcznej jest bardziej wydajna – te same listki można wykorzystać do parzenia nawet do sześciu razy, a nie do trzech razy, jak to jest w przypadku herbaty poddanej obróbce mechanicznej.

Teraz przejdę do wspomnianej wyżej klasyfikacji herbat :). Koreańskie zielone herbaty dzieli się ze względu na okres zbioru liści na trzy rodzaje:

1. Woojeon lub U-jeon [u-dzion], czyli herbata z pierwszego zbioru – herbata, która powstaje z pierwszych pączków zbieranych do 20 kwietnia, tj. przed okresem wiosennych deszczów. Jako że liczba pączków jest ograniczona, a listki na tę herbatę zbiera się wyłącznie ręcznie, Woojeon jest najdroższą i najtrudniej dostępną herbatą. Jej smak jest delikatny i słodkawy.

Woojeon

2. Se-jak [se-dziak], czyli herbata z drugiego zbioru – herbata zbierana w okresie między 20 kwietnia a 5 maja. Sejak to najbardziej znana koreańska herbata o żółtozielonym kolorze, której smak określa się jako pośredni pomiędzy japońską zieloną herbatą a chińską zieloną herbatą.

3. Jung-jak [dziung-dziak], czyli herbata z trzeciego zbioru, oraz Dae-jak [de-dziak], czyli herbata z czwartego zbioru – herbaty zbierane od końca maja do początku czerwca. Mają one brązowawy kolor i mocny, cierpki smak. Jung-jak i Dae-jak to najtańsze herbaty, których najczęściej używa się do produkcji herbat ekspresowych w torebkach.   

Koreańskie herbaty można sklasyfikować na jeszcze jeden sposób – można je podzielić na prawdziwe herbaty pochodzące z Camellii sinensis (czyli wszystkie wymienione powyżej) oraz herbatki pochodzące z innych roślin. Warto wiedzieć, że Koreańczycy nazywają herbatą wszystko to, co można zalać gorącą wodą i zaparzyć, czyli zarówno prawdziwe herbaty, jak i herbatki. Te ostatnie można podzielić na trzy główne rodzaje

1. Herbatki korzenno-ziołowe o właściwościach zdrowotnych, np. Saenggangcha (herbatka z imbiru) i Insamcha (herbatka z żeń-szenia);

2. Herbatki owocowe, np. Mogwacha (herbatka z chińskiej pigwy), Maesilcha (herbatka z koreańskiej śliwki) i Omijacha (herbatka z suszonych owoców Cytryńca chińskiego [Schisandra chinensis];

3. Herbatki zbożowe, np. Boricha (herbatka z prażonego jęczmienia), Oksusucha (herbatka z prażonej kukurydzy), Hyeonmicha (herbatka z prażonego ryżu) i Maemilcha (herbatka z prażonej gryki).

Wszystkie trzy rodzaje herbatek cieszą się ogromną popularnością wśród Koreańczyków. Możliwe, że do fenomenu ich popularności w dużej mierze przyczyniło się przejście z buddyzmu do konfucjanizmu i ustanowienie konfucjanizmu religią narodową. Jako że picie prawdziwych herbat było powiązane z buddyzmem, w związku ze zmianą religii na konfucjanizm Koreańczycy zaczęli sięgać po herbatki, zwracając szczególną uwagę na ich właściwości zdrowotne.

Herbatki przygotowuje się poprzez gotowanie składników w miękkiej, niskozmineralizowanej wodzie. Czas gotowania zależy od twardości i formy danego składnika – im twardszy i mniej rozdrobniony składnik, tym dłużej trzeba gotować go. Gotową herbatkę podaje się w porcelanowych lub szklanych naczyniach.

Na tym zakończę temat koreańskich herbat. Oczywiście, temat ten nie został wyczerpany, ale myślę, że najważniejsze kwestie zostały poruszone ;).

Pozdrawiam 🙂

PS1 Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z książki pt. „Zapiski o herbacie” Roberta Tomczyka (recenzja tej książki niebawem pojawi się na blogu ;)) oraz z następujących źródeł internetowych:

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2015/03/balhyocha-revisited-embracing-korean.html

https://blog.englishteastore.com/2013/03/12/teas-of-the-world-south-korean-teas/

http://www.salacca.com/Green-tea-from-Kore

https://medium.com/@teforia/the-teas-of-korea-c18269622610#.8i4x5su1n

http://www.korean-arts.com/about/tea_and_tea_ceremonies.htm

http://english.visitkorea.or.kr/enu/FO/FO_EN_6_3_3.jsp

http://the-leaf.org/issue7/wp-content/uploads/2010/03/koreantea.pdf

http://www.pastemagazine.com/articles/2015/10/10-strange-and-wonderful-korean-teas.html

http://www.thirstyfortea.com/recipes/korean-barley-tea/

Przy okazji dziękuję Łukaszowi z bloga Dado – moja droga herbaty za możliwość ustalenia prawidłowej wymowy koreańskich nazw :).

PS2 Zdjęcie herbaty Woojeon zamieszczone we wpisie pochodzi ze strony Teapedia: http://teapedia.org/en/File:Woojeon.jpg.

Różne odsłony herbaty cz. 25 – Balhyocha, czyli koreańska żółta herbata

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam Balhyochę, czyli koreańską żółtą herbatę.

Balhyocha (zwana również Paryochą) to herbata pochodząca z południowej części Korei Południowej. Po koreańsku „Balhyocha” oznacza „fermentowaną/oksydowaną herbatę” (przy okazji taka ciekawostka – Koreańczycy określają terminem „Balhyo” każdą herbatę czy potrawę, która została poddana procesowi fermentacji/oksydacji, czyli np. kimchi jest Balhyo, a „cha” to oczywiście „herbata”). Jednak fakt, że Balhyocha jest oksydowana, nie sprawia, że może być ona jednoznacznie sklasyfikowana jako oolong czy czarna herbata (zgodnie z chińską nomenklaturą: czerwona herbata). Dzieje się tak, ponieważ istnieją różnice w procesie produkcji. Jak zatem wygląda proces wytwarzania Balhyochy? Przedstawię Wam go poniżej w punktach:

  1. Świeżo zebrane listki Balhyochy poddaje się procesowi więdnięcia najpierw na słońcu, a następnie w cieniu, dzięki czemu zachodzi w nich naturalna oksydacja. Bywa też tak, że herbatę tę poddaje się więdnięciu w jednym z wyżej wymienionych miejsc, tj. tylko na słońcu lub tylko w cieniu;
  2. Listki poddaje się energicznemu zwijaniu, uważając na to, żeby nie porwać ich ani nie zniszczyć. Ten proces jest czymś pomiędzy delikatnym formowaniem listków zielonej herbaty a brutalniejszym zwijaniem listków czarnej herbaty;
  3. Listki pozostawia się do powolnego wysychania na podgrzanej podłodze zwanej ondol w ciepłym pomieszczeniu na długi czas (w przypadku produkcji czarnej herbaty proces wysychania trwa znacznie krócej, a w procesie wytwarzania oolonga tego etapu nie ma);
  4. Ostatni etap produkcji różni się w zależności od techniki zastosowanej przez danego producenta tej herbaty – niektórzy pozostawiają listki do całkowitego wyschnięcia, inni na koniec poddają listki działaniu wysokiej temperatury, inni miażdżą je, żeby doprowadzić do dodatkowej oksydacji, a jeszcze inni umieszczają Balhyochę w specjalnym glinianym naczyniu przeznaczonym do fermentacji żywności, zwanym onggi, i pozostawiają ją tam na kilka miesięcy.

Ze wszystkich wymienionych wyżej etapów drugi i trzeci jest charakterystyczny dla Balhyochy. Koreańczycy uważają, że Balhyocha to żółta herbata ze względu na energiczne zwijanie listków oraz pozostawienie ich do powolnego wyschnięcia, czyli poddanie listków procesowi „żółcenia” („men hwang”). Poza tym według nich istnieje jeszcze jeden argument za tym, żeby klasyfikować Balhyochę jako koreańską żółtą herbatę – napar z listków ma żółty kolor (o czym zresztą przekonacie się sami w dalszej części wpisu :)). Jednak, co ważne, Balhyocha nie jest żółtą herbatą w rozumieniu Chińczyków, tj. nie jest chińską hwang-chą, tylko żółtą herbatą w rozumieniu Koreańczyków, czyli częściowo oksydowaną herbatą, która przeszła przez cztery wyżej wymienione etapy produkcji. Jako że termin hwang-cha może być mylący, najlepiej mówić, że Balhyocha jest nie tylko gatunkiem, ale również rodzajem herbaty.

Produktem końcowym przedstawionego powyżej sposobu wytwarzania jest herbata w formie długich, mocno poskręcanych listków w ciemnobrązowym kolorze, przypominającym nieco kolor czekolady. Prezentuje się ona następująco:

Balhyocha - listki

Napar z Balhyochy ma żółtawy kolor i nieco ziemisty zapach. Wygląda ona tak, jak na zdjęciu poniżej:

Balhyocha - napar

W smaku tego naparu czuć wyraźną, zrównoważoną, ale przyjemną goryczkę, która silnie kojarzy mi się z goryczą gorzkiej czekolady. Co prawda nie jestem miłośniczką gorzkiej czekolady, ale smak tej herbaty mi odpowiada. Całość jest intrygująca i unikatowa – żadna znana mi herbata nie dostarcza takich doznań wizualnych, zapachowych i smakowych jak Balhyocha. Mimo to nie byłabym w stanie pić jej codziennie, bo na co dzień zdecydowanie wolę herbaty dające słodszy napar.

Jeżeli chodzi o sposób przyrządzania Balhyochy, to po kilku mniej i bardziej udanych eksperymentach doszłam do wniosku, że najlepiej jest zalać ją wodą tuż po zagotowaniu i parzyć przez minutę. Jest to herbata wielorazowego użytku – te same listki można wykorzystać nawet czterokrotnie. Przy każdym kolejnym razie dobrze jest wydłużyć czas parzenia o minutę. Co ciekawe, mam wrażenie, że za drugim i każdym następnym parzeniem goryczka stała się trochę mniej wyraźna, ale za to pojawiły się warzywne nuty.

Podsumowując, Balhyocha to niezwykle intrygująca koreańska żółta herbata, która dostarcza wyjątkowych doznań. Niestety, ma ona jedną poważną wadę, a mianowicie jest ona praktycznie niedostępna w Polsce. Można ją kupić tylko w Korei (albo ewentualnie od kogoś, kto tam bywa). Jednak mam nadzieję, że z czasem rzadsze koreańskie herbaty, takie jak Balhyocha, pojawią się w ofercie polskich sklepów z herbatą.

Pozdrawiam 🙂

PS. Przy przygotowywaniu tego wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

http://mattchasblog.blogspot.com/2011/10/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo.html

http://mattchasblog.blogspot.com/2010/08/what-exactly-is-korean-balhyocha-paryo_16.html

http://www.worldoftea.org/south-korean-balhyocha-hwangcha/

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2015/03/balhyocha-revisited-embracing-korean.html

http://teaatmorningcranetea.blogspot.com/2012/11/a-quick-primer-on-balhyocha.html

http://what-cha.com/out-of-stock/korea-kim-jong-yeols-2014-balhyocha-tea/

„Tao chińskiej herbaty: Przewodnik praktyczny i kulturalny” Ling Yun – recenzja książki o herbacie

Dzisiejszy wpis będzie recenzją książki pt. „Tao chińskiej herbaty: Przewodnik praktyczny i kulturalny” Ling Yun, która została wydana przez Wydawnictwo Olesiejuk. Jakiś czas temu słyszałam o niej wiele dobrego, więc postanowiłam przeczytać ją i sama wyrobić sobie opinię na jej temat, a następnie podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami w recenzji na blogu.

Tao chińskiej herbaty2

„Tao chińskiej herbaty: Przewodnik praktyczny i kulturalny” to książka napisana przez Ling Yun, mistrzynię chińskiej ceremonii herbacianej. Składa się ona z następujących części: „Wstępu”, „Wprowadzenia”, pięciu rozdziałów zatytułowanych nazwami pięciu chińskich żywiołów (kolejno: „Metal”, „Drewno”, „Ziemia”, „Woda” i „Ogień”), „Epilogu” oraz „Dodatków”. We „Wstępie” omówione są właściwości zdrowotne chińskiej herbaty, a we „Wprowadzeniu” – znaczenie herbaty oraz tao chińskiej herbaty w życiu codziennym Chińczyków. Pierwszy rozdział „Metal” przedstawia w skrócie historię herbaty w Chinach od momentu jej odkrycia do czasów panowania dynastii Qing oraz jej powiązania z filozofią konfucjanizmu, taoizmu i buddyzmu zen, drugi rozdział „Drewno” dotyczy podstawowych rodzajów i słynnych odmian chińskiej herbaty, takich jak Junshan Yinzhen, Xihu Longjing, Bi Luo Chun i Da Hong Pao, trzeci rozdział „Ziemia” jest poświęcony naczyniom i przyborom herbacianym, np. glinianemu dzbankowi zisha, czwarty rozdział „Woda” dotyczy wyboru wody do przyrządzenia herbaty, jak również samego parzenia herbaty, a ostatni rozdział „Ogień” zawiera porady dotyczące wyboru dobrej herbaty i jej prawidłowego przechowywania. Z kolei „Epilog” obejmuje opowieść autorki o jej drodze do uzyskania tytułu mistrza herbaty oraz prezentację zalet tao chińskiej herbaty we współczesnym świecie. Ostatni podrozdział, czyli „Dodatki”, składa się z bibliografii, indeksu oraz tablicy chronologicznej chińskich dynastii. Całość książki jest uzupełniona zdjęciami herbat chińskich, najróżniejszych przyborów i naczyń herbacianych, miejsc związanych z herbatą lub reprodukcjami obrazów przedstawiającymi ludzi pijących ten napój, a rozdział „Woda” dodatkowo zawiera relację fotograficzną z trzech przykładowych ceremonii herbacianych przygotowanych przez autorkę książki.

Główną zaletą tej książki jest mnogość rozmaitych informacji i ciekawostek dotyczących chińskiej herbaty, z których większość raczej ciężko znaleźć w innych pozycjach poświęconych herbacie. Dzięki niej np. dowiedziałam się, że herbata aromatyzowana jest odmianą herbaty, która powstaje w wyniku ponownego przetworzenia gotowej herbaty poprzez zmieszanie jej z płatkami kwiatów, pozostawienie na pewien czas, a następnie oddzielenie jej od pozostałości kwiatów i ostatecznie poddanie liści suszeniu. Ponadto zaskoczył mnie zalecany sposób przechowywania herbat zielonych, żółtych i białych – te herbaty najlepiej trzymać w suchej puszce owiniętej czystą torebką foliową, włożonej do lodówki. Do tej pory myślałam, że ten sposób przechowywania jest wskazany wyłącznie dla zielonej herbaty Matcha, ale wygląda na to, że niekoniecznie tak jest ;). Wspomniane wyżej informacje i ciekawostki przeplatają się z różnymi legendami, anegdotami, jak również własnymi opiniami i doświadczeniami autorki, co dodatkowo urozmaica książkę i sprawia, że czyta się ją z wielkim zainteresowaniem. Co ważne, Ling Yun omawia zagadnienia związane z chińską herbatą z perspektywy osoby urodzonej i wychowanej w Chinach, a wątpię, żeby ktokolwiek był w stanie przedstawić tę istotną część kultury chińskiej lepiej niż Chińczyk lub Chinka ;).

„Tao chińskiej herbaty: Przewodnik praktyczny i kulturalny” ma jednak kilka wad. Najistotniejszym mankamentem tej pozycji jest fakt, że jest ona nie do końca udanym tłumaczeniem z języka angielskiego, co razi mnie tym bardziej, że sama na co dzień jestem tłumaczem języka angielskiego. Przekład ten, wykonany przez Monikę Wyrwas-Wiśniewską, zawiera zarówno błędy merytoryczne, jak i językowe. Podam Wam cztery przykłady błędów merytorycznych:

  1. „Herbata biała jest gotowana na parze (…)” – herbatę raczej poddaje się działaniu pary wodnej, a nie gotuje się na parze. Określenie „gotować na parze” stosuje się w odniesieniu do metody przyrządzania warzyw;
  2. Nazywanie czarek filiżankami, mimo że np. ze zdjęcia wyraźnie wynika, że chodzi o czarkę, ponieważ dane naczynie nie ma uszka;
  3. Określenie czajników dzbankami, np. podpisanie zdjęcia przedstawiającego czajniki z podgrzewaczami jako „dzbanki z podgrzewaczami”;
  4. Nazwanie jednej z popularnych odmian herbaty aromatyzowanej „herbatą osmathusową” zamiast „herbatą osmantusową”.

Z kolei błędy językowe można podzielić na kilka podstawowych grup:

  1. Pleonazmy (potocznie masło maślane), np. „woda powinna natychmiast cofać się z powrotem do dzbanka” (lepiej byłoby napisać: „woda powinna natychmiast cofać się do dzbanka”);
  2. Niepotrzebne powtórzenia, które nie wnoszą niczego nowego do zdania, np. „glina zisha (purpurowa glina) występuje jedynie w Jaskini Żółtego Smoka w mieście Dingshan w Yixing i nigdzie indziej na świecie (w tym zdaniu lepiej byłoby pominąć wyrażenie „i nigdzie indziej na świecie”) i „mistrzyni (…) jest jak generał robiący obchód oddziałów, który zwraca uwagę na każdego żołnierza i nikogo nie pomija (w tym fragmencie wyrażenie „i nikogo nie pomija” jest zbędne);
  3. Dziwne, nienaturalne kolokacje, np. „autorka książki (…) koryguje powszechnie panujące błędne przekonania” (lepiej byłoby napisać „autorka książki (…) rozprawia się z powszechnie panującymi błędnymi przekonaniami”), „nieodparcie piękne” (lepsze byłoby wyrażenie „niezwykle piękne”) i „po pracy wracamy do domu wyczerpani, a w naszej głowie wciąż trwa rwetes” (słowo „rwetes” tutaj zupełnie nie pasuje, bo „rwetes” to w istocie rodzaj hałasu. Zdecydowanie lepiej byłoby napisać „a my w głowie wciąż mamy mętlik”);
  4. Niezrozumiałe wybory tłumaczeniowe, np. nieodmienianie słowa „gaiwan”, co skutkuje takimi określeniami, jak: „osobiście preferuję parzenie jej (chodzi o herbatę longjing) w gaiwan”;
  5. Literówki, np. „Da Hing Pao” (zamiast „Da Hong Pao”) i „herbata poddana podobnej obróbce” (zamiast „herbata poddana ponownej obróbce”).

Z krótkiej analizy błędów wynika, że w przypadku wyżej wymienionego przekładu tłumaczce zabrakło przede wszystkim wiedzy merytorycznej na temat herbaty. Ponadto wygląda na to, że przed publikacją książka nie została poddana korekcie i redakcji językowej, na co wskazują chociażby literówki.

Drugą wadą książki jest uderzający brak skromności autorki, która w kilku miejscach nazywa siebie „najlepszym mistrzem sztuki herbaty w Chinach” lub „jednym z najlepszych mistrzów herbaty w Chinach”. Fakt faktem Ling Yun nie można odmówić ogromnej wiedzy dotyczącej chińskiej herbaty, jednak uważam, że takie stwierdzenia są nie na miejscu, nawet jeżeli są zgodne z prawdą.

Trzecią wadą pozycji jest nieporęczny, większy niż przeciętny format (mniej więcej A5), który sprawia, że niewygodnie czyta się ją poza domem, np. w drodze do pracy.

Ostatnią wadą książki jest mocno ograniczona dostępność z powodu wyczerpanego nakładu. Obecnie można kupić ją wyłącznie na portalach aukcyjnych typu Allegro.

Podsumowując, „Tao chińskiej herbaty: Przewodnik praktyczny i kulturalny” Ling Yun to bez wątpienia wartościowa i unikatowa pozycja szczególnie dla czytelnika mieszkającego na Zachodzie, ponieważ jest ona skarbnicą wiedzy o chińskiej herbacie (i przy okazji też ogólnie o kulturze chińskiej), przedstawionej z punktu widzenia Chinki. Ta zaleta zdecydowanie przeważa w zestawieniu z wadami, co sprawia, że czytając tę książkę, można przymknąć oko na jej niedoskonałości. Polecam gorąco tę pozycję przede wszystkim miłośnikom chińskich herbat.

Pozdrawiam 🙂

PS1 Przy przygotowywaniu recenzji korzystałam z analogicznego wpisu na blogu Morze Herbaty poświęconego chińskiej herbacie: http://morzeherbaty.pl/2013/12/tao-chinskiej-herbaty-recenzja/.

PS2 Napisałam do Wydawnictwa Olesiejuk wiadomość, w której zaproponowałam przygotowanie korekty przekładu tej książki, ale niestety nie dostałam odpowiedzi.