Różne odsłony herbaty cz. 61 – Pathivara Soonkeshari, czyli kolejna wyśmienita czarna herbata z Nepalu

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam czarną herbatę z Nepalu o nazwie Pathivara Soonkeshari. Herbata ta została kupiona w sklepie internetowym cieszyńskiej herbaciarni Laja (https://laja.pl/sklep/).

Pathivara Soonkeshari to w pełni oksydowana herbata, która pochodzi z ogrodu Pathivara Tea Estate. Ogród ten usytuowany jest niedaleko wioski Pathivara w dystrykcie Panchthar w prowincji Ilam znajdującej się na wschodzie Nepalu, graniczącej m.in. z indyjskim dystryktem Dardżyling. Jest on położony na wysokości ok. 1800-2000 m n.p.m. i otoczony obszarami zalesionymi, w których drzewa mają ponad 500 lat. Z ogrodu rozpościera się widok na wiecznie pokryty śniegiem ośmiotysięcznik Jannu (znany również jako Phoktanglungma). Ponadto ogród jest położony ok. 5 km od Parku Narodowego Singalila, który jest obszarem ochrony takich gatunków zwierząt jak panda czerwona oraz krokodylotraszka himalajska.

Sam ogród Pathivara Tea Estate jest stosunkowo młody, bo ma 28 lat. Co ciekawe, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przez 10 lat ogród rósł dziko, ponieważ opuszczono go w trakcie powstania maoistowskiego. Działalność ogrodu została wznowiona w 2012 r. Aktualnie Pathivara Tea Estate zatrudnia 35 osób, głównie kobiet. To, co wyróżnia ten ogród herbaciany, to fakt, że ilość wyprodukowanej herbaty to zaledwie 50-60 kg z hektara (przeciętna ilość w skali światowej to 1,1 tony z hektara), co ma związek ze specyficznymi warunkami klimatycznymi panującymi w tym miejscu, a konkretniej z niską średnią temperaturą (poniżej 23°C) oraz częstymi opadami. Dzięki temu, że ilość uzyskanej herbaty jest niewielka, producenci mogą skupić się na wytwarzaniu wyłącznie wysokiej jakości herbat. Warto wspomnieć, że przy produkcji herbat z tego ogrodu wykorzystuje się naturalne warunki atmosferyczne, tj. stosuje się zimne i suche powietrze górskie do suszenia listków herbacianych, a użycie maszyn jest ograniczone do minimum.

Moja herbata pochodzi ze zbioru, który miał miejsce jesienią 2019 r. (tzw. Autumnal Flush). Zebrane listki zapewne przeszły przez procesy produkcji typowe dla czarnej herbaty takie jak więdnięcie, zwijanie, oksydacja i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać niedużych lekko poskręcanych listków w ciemnobrązowym kolorze, z jasnobrązowymi przebłyskami. Wygląda ona następująco:

Napar z Pathivara Soonkeshari ma brązowawy kolor i wydziela intensywny aromat kojarzący się z zapachem mokrego drewna. Prezentuje się tak jak poniżej:

Co zaskakujące, smak naparu zupełnie nie odzwierciedla jego zapachu – w smaku naparu dominują akcenty przypraw korzennych, przede wszystkim cynamonu, które przeplatają się z nutami niezbyt słodkiego ciemnego miodu. Napar jest całkowicie pozbawiony goryczy czy cierpkości. Całość jest mało słodka, wyraźnie cynamonowa i subtelnie rozgrzewająca 😊

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to wydaje mi się, że najlepiej jest przygotowywać ją metodą zachodnią, tj. zalać listki wodą tuż po zagotowaniu i parzyć je przez ok. 2-2,5 minuty. Te same listki można wykorzystać dwukrotnie, z tym że za drugim razem dobrze jest wydłużyć  czas parzenia do 3-3,5 minut.

Warto wspomnieć coś na temat samych listków. Po dwukrotnym zaparzeniu widać, że są one zachowane praktycznie w całości (możecie to zobaczyć na zdjęciu poniżej). Nie ma tu żadnych drobinek czy pociętych fragmentów.

Podsumowując, Pathivara Soonkeshari to kolejna znakomita nepalska czarna herbata, która daje napar o aromacie przypominającym zapach mokrego drewna oraz cynamonowo-miodowym smaku. Jest idealna na chłodniejsze dni, ale nie tylko – smakuje wybornie również wtedy, gdy jest ciepło. Polecam ją przede wszystkim miłośnikom herbat o smaku korzennych przypraw, jak również wszystkim tym, którzy lubią nietuzinkowe czarne herbaty.

PS Przy opracowywaniu wpisu korzystałam z książki pt. „World of Tea: discovering tea producing regions and their teas” Jane Pettigrew oraz następujących źródeł internetowych:

https://laja.pl/sklep/produkt/herbaty-nepalskie/pathivara-soonkeshari-2019/

https://tealet.com/grower/profile/

Różne odsłony herbaty cz. 58 – Himalayan Imperial Black Tea, czyli eksplozja czekoladowego smaku w herbacie z Nepalu

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam kolejną nepalską herbatę, a konkretniej Himalayan Imperial Black Tea. Herbata ta została kupiona w sklepie internetowym cieszyńskiej herbaciarni Laja (https://laja.pl/sklep/).

Himalayan Imperial Black Tea to w pełni oksydowana herbata, która pochodzi z nepalskiego ogrodu Jun Chiyabari, o którym pisałam już wcześniej (głównie tutaj: http://mycupofgreentea.pl/2019/09/13/rozne-odslony-herbaty-cz-52-nepal-jun-chiyabari-himalayan-black-czyli-kolejna-wysmienita-czarna-herbata-z-nepalu/, ale wspominałam o nim również tutaj: http://mycupofgreentea.pl/2020/04/01/rozne-odslony-herbaty-cz-57-nepal-jun-chiyabari-himalayan-shiiba-oolong-czyli-czastka-japonii-w-herbacie-z-nepalu/).

Listki tej herbaty, które zostały zebrane w czasie zeszłorocznych jesiennych zbiorów (tzw. Autumnal Flush), przechodzą przez takie procesy produkcji, jak: więdnięcie, zwijanie, oksydacja i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać ciemnobrązowych listków z jasnobrązowymi refleksami, co oznacza, że w skład tej herbaty wchodzą złote tipsy, czyli najmłodsze, nierozwinięte jeszcze pączki liści herbacianych. Listki te sprawiają wrażenie wyjątkowo kruchych, ale wbrew pozorom nie jest łatwo je ukruszyć. Możecie zobaczyć je na zdjęciu poniżej:

Listki tej herbaty wydzielają czekoladowo-kakaowy aromat.

Napar z Himalayan Imperial Black Tea ma intensywny zapach gorzkiej czekolady, ze słodkawymi akcentami owoców. Ma bursztynowy kolor i prezentuje się następująco:

W smaku naparu dominuje gorzka czekolada, a w tle wyczuwalne są delikatne słodkawe akcenty konfitur oraz nuty korzennych przypraw. Te akcenty gorzkiej czekolady są tak niesamowicie intensywne, że kilka razy zdarzyło mi się, że popijając tę herbatę, zaczęłam zastanawiać się, czy ja na pewno piję herbatę czy może jednak płynną czekoladę, która nie jest przesadnie słodka.

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to wydaje mi się, że najlepiej jest przygotowywać ją metodą zachodnią, tj. zalać listki wodą tuż po zagotowaniu i parzyć je przez 2,5 minuty. Te same listki można wykorzystać dwukrotnie, z tym, że za drugim razem dobrze jest wydłużyć nieco czas parzenia do 3-3,5 minut.

Warto wspomnieć coś na temat listków. Po dwukrotnym zaparzeniu widać, że są one zachowane niemal w całości. Możecie je zobaczyć na zdjęciu poniżej:

Na koniec jeszcze jedna uwaga – jakiś czas temu napisałam na blogu recenzję herbaty Nepal Jun Chiyabari Black (http://mycupofgreentea.pl/2019/09/13/rozne-odslony-herbaty-cz-52-nepal-jun-chiyabari-himalayan-black-czyli-kolejna-wysmienita-czarna-herbata-z-nepalu/). Wszystko wskazuje na to, że opisywana przeze mnie dzisiaj herbata to inna wersja tej opisanej wcześniej. Po wyglądzie listków można wywnioskować, że obie te herbaty różnią się metodą produkcji: Nepal Jun Chiyabari Black wytwarza się metodą CTC, przez co listki są bardziej rozdrobione, a Himalayan Imperial Black Tea produkuje się metodą ortodoksyjną, dzięki czemu listki są lepiej zachowane, co też przekłada się na pełniejszy i bogatszy smak tej drugiej.

Podsumowując, Himalayan Imperial Black Tea to wyjątkowa nepalska czarna herbata, która wyróżnia się dość niespotykanym intensywnym aromatem i smakiem gorzkiej czekolady. Jest to zdecydowanie najbardziej „czekoladowa” herbata i jedna z najlepszych czarnych herbat, jakie piłam do tej pory (i to nie tylko z Nepalu). W tej herbacie jest coś tak przyjemnego, że chciałoby się ją pić i pić bez końca. Bez wątpienia jest ona warta spróbowania.

PS Przy przygotowywaniu tego wpisu korzystałam z następujących źródeł internetowych:

https://laja.pl/sklep/produkt/herbaty-czarne/himalayan-imperial-black-2019/

https://www.octaviatea.com/products/Himalayan-Imperial-Black-%28tin%29.html

https://happyearthtea.com/products/himalayan-imperial-black-jun-chiyabari-nepal-tea-organic-2019

https://happyearthtea.com/blogs/blog/43785989-himalayan-imperial-black

https://what-cha.com/products/nepal-jun-chiyabari-himalayan-imperial-black-tea

Różne odsłony herbaty cz. 52 – Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’, czyli kolejna wyśmienita czarna herbata z Nepalu

Na blogu dawno nie było recenzji herbaty, więc nadszedł czas, aby to się zmieniło 😊 W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam czarną herbatę z Nepalu o nazwie Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’. Została ona kupiona w Herbaty Czas – warszawskiej herbaciarni i sklepu z herbatą w jednym.

Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’ to czarna herbata pochodząca z nepalskiego ogrodu Jun Chiyabari, który znajduje się na wysokości ok. 1650-2200 m n.p.m. niedaleko miejscowości Hile w dystrykcie Dhankuta we wschodniej części Nepalu. Nazwa „Jun Chiyabari” oznacza po nepalsku „ogród rozświetlony księżycową poświatą”. Ten niewielki ogród o powierzchni ok. 75 hektarów został założony w 2001 r. Co ciekawe, w tym miejscu zasadzono odmiany krzewów herbacianych pochodzące nie tylko z Nepalu, ale również z niedaleko położonej indyjskiej prowincji Darjeeling, Tajwanu oraz Japonii, a także sprowadzono maszyny do obróbki herbaty z Tajwanu, co sprawia, że ogród ten jest dość nietypowy i innowacyjny. Ponadto na tym obszarze panują warunki idealne do uprawy herbaty: przede wszystkim niezwykle czyste powietrze, bliskość wysokich gór, ciepłe i słoneczne dni oraz chłodne noce i częste mgły spowijające ten rejon, które są skutkiem mieszania się ciepłego powietrza z południa oraz zimnego powietrza z północy, co przekłada się na wyjątkową aromatyczność wytwarzanych herbat.

Warto też wiedzieć, że ogród Jun Chiyabari jest określany mianem organicznego, co oznacza, że do produkcji herbaty nie używa się pestycydów czy nawozów sztucznych. Ponadto promuje on wszelkiego rodzaju działania na rzecz lokalnych społeczności, np. zatrudnia więcej kobiet niż mężczyzn.

Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’ to herbata w pełni oksydowana. Zebrane listki dostarczane przez drobnych rolników trafiają do centralnego magazynu, gdzie następnie są przetwarzane: przechodzą przez takie procesy produkcji, jak: więdnięcie, zwijanie, oksydacja, prażenie i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać ciemnobrązowych kawałków ze złocistymi refleksami i wygląda następująco:

Listki te wydzielają zapach lekko podprażonej gorzkiej czekolady.
Napar z Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’ również ma zapach lekko podprażonej gorzkiej czekolady oraz bursztynowy kolor. Prezentuje się tak, jak na zdjęciu poniżej:

W smaku naparu dominują nuty czekoladowo-kakaowe. Zdarza się też, że wyczuwam w nim akcenty karmelu oraz suszonej śliwki, ale są one dość delikatne. Ogólnie rzecz biorąc, smak naparu z tej herbaty kojarzy mi się ze smakiem niezbyt słodkich ciastek czekoladowych lub gorzkiej czekolady. Co ciekawe, napar pozostawia delikatny miodowy posmak.

Co do sposobu przyrządzania tej herbaty, to myślę, że najlepiej jest zalać ją wodą tuż po zagotowaniu i parzyć przez 1 minutę. Co prawda na stronie sklepu oraz ogrodu Jun Chiyabari zaleca się parzyć tę herbatę przez 4-5 minut, ale napar powstały po minucie parzenia zdecydowanie bardziej mi smakuje. Te same listki można wykorzystać dwukrotnie, z tym, że przy drugim parzeniu dobrze jest wydłużyć czas parzenia o ok. 2 minuty.

Na koniec warto wspomnieć o listkach tej herbaty po zaparzeniu. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak wyglądały po pierwszym parzeniu:

Listki te są rozdrobione w średnim stopniu, ale to wcale nie przekłada się na gorsze doznania smakowe, ponieważ napar z Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’ smakuje równie wybornie, co herbata, której liście są zachowane w całości.

Podsumowując, Nepal Jun Chiyabari ‘Himalayan Black’ to nepalska czarna herbata dająca napar o zapachu i smaku lekko podprażonej gorzkiej czekolady oraz delikatnym miodowym posmaku. Jest ona kolejnym dowodem na to, że nepalskie herbaty są wyśmienite, wcale nie gorsze niż np. znane herbaty z niedaleko położonej indyjskiej prowincji Darjeeling. Polecam tę herbatę szczególnie miłośnikom czarnych herbat oraz herbat, które dają niezbyt słodki napar.

PS. Przy opracowywaniu wpisu korzystałam ze strony internetowej ogrodu Jun Chiyabari (http://junchiyabari.com/) oraz następujących źródeł internetowych:

https://herbatyczas.pl/pl/tylko-u-nas/960732-1222-himalayan-black.html/

https://www.siam-teas.com/product/jun-chiyabari-himalayan-black-tea/

https://www.paperandtea.com/journal/jun-chiyabari/

Różne odsłony herbaty cz. 47 – Everest Vasanta i Yeti Curls, czyli dwie zdumiewające herbaty z Nepalu

W dzisiejszym wpisie z cyklu pt. „Różne odsłony herbaty” przedstawię Wam dwie herbaty z Nepalu: Everest Vasanta oraz Yeti Curls. Obie zostały kupione w sklepie o nazwie One Cup of Tea, który specjalizuje się w herbatach z Nepalu/Birmy.

Zarówno Everest Vasanta, jak i Yeti Curls pochodzą z Everest Tea Estate. Everest Tea Estate to plantacja, która jest położona w wiosce o nazwie Bhotacheur w dystrykcie Sindhulpalchowk w środkowej części Nepalu (ok. 45 km drogi od Katmandu, stolicy tego kraju). Niedaleko plantacji znajduje się pasmo górskie Himalajów – Ganesh Himal i Park Narodowy Shivapuri, a więc warunki pogodowe i klimatyczne panujące na tym obszarze są niezwykle sprzyjające uprawie herbaty: żyzna gleba, duża ilość światła słonecznego, obfite opady, źródła wody źródlanej oraz mgły.

Everest Tea Estate to niewielka istniejąca od 22 lat plantacja herbaty, która jest położona na wysokości ok. 1200-2000 m n.p.m. Uprawa krzewów jest tu w 100% ekologiczna (nie używa się na niej żadnych chemicznych środków ochrony roślin), a produkcja herbaty jest całkowicie ręczna i ortodoksyjna. Co więcej, pracownicy tej plantacji, którymi są głównie kobiety, mają zapewnione przyzwoite warunki pracy: otrzymują godziwe wynagrodzenie i mają skrócony czas pracy, aby mogły pogodzić ją z opieką nad dziećmi.

Everest Vasanta

Everest Vasanta to czarna herbata (według chińskiej nomenklatury: czerwona herbata) z pierwszego wiosennego zbioru. Jej nazwa w sankskrycie oznacza właśnie „wiosnę”.

Herbata składa się z dwóch pierwszych listków krzewu herbacianego. Zebrane listki przechodzą przez takie etapy produkcji jak więdnięcie, oksydacja, zwijanie i suszenie. Ostatecznie herbata ma postać pozwijanych listków w kolorze zielonkawo-brązowym i wygląda tak jak na zdjęciu poniżej:

Napar z Everest Vasanta ma pomarańczowawy kolor i owocowy aromat. Prezentuje się następująco:

W smaku naparu z tej herbaty dominują przede wszystkim dojrzałe owoce egzotyczne, takie jak mango czy banany. Napar jest słodkawy i niemalże pozbawiony goryczki. Co ciekawe, od drugiego parzenia wyczuwalne są w nim także delikatne nuty lekko kwaskowych cytrusów, głównie cytrynowo-limonkowe (są one szczególnie wyraźnie w ostudzonym naparze lub naparze powstałym z zalania listków chłodniejszą wodą).

Co do sposobu przyrządzania herbaty Everest Vasanta, to przy pierwszym parzeniu najlepiej jest zalać ją wodą o temperaturze ok. 80 stopni Celsjusza i parzyć przez 2 minuty. Te same listki można wykorzystać nawet czterokrotnie. Przy każdym kolejnym parzeniu dobrze jest wydłużać czas o ok. 30-60 sekund. Mam wrażenie, że jest to herbata dość odporna na eksperymenty z czasem parzenia i temperaturą wody – po zaparzeniu jej wrzątkiem również nadawała się do picia :). Niemniej jednak uważam, że tej herbacie bardziej służy parzenie wodą o niższej temperaturze – jest wtedy bardziej wyrazista i „głębsza” w smaku.

Co więcej, tę herbatę najlepiej przyrządzać w większym naczyniu – już po pierwszym parzeniu listki zaczynają nieco rozwijać się, ukazując swoje prawdziwe oblicze. Na poniższym zdjęciu można zobaczyć, jak wyglądają po trzecim parzeniu:

Zielonkawy kolor listków tej herbaty jest doprawdy zaskakujący. Zwykle listki herbat czarnych są brązowe, a nie zielone :).

Yeti Curls

Yeti Curls to biała herbata wytwarzana z nierozwiniętych pączków ze srebrzystymi włoskami oraz pierwszego młodego listka, które pochodzą ze specjalnie wyselekcjonowanych krzewów położonych w najwyższych częściach plantacji. Zebrane z niezwykłą ostrożnością pączki i listki przechodzą przez takie etapy produkcji, jak: więdnięcie oraz suszenie. Ostatecznie herbata ma postać pozwijanych pączków i listków w zielonkawo-srebrzystym kolorze. Prezentuje się ona następująco:

Napar z Yeti Curls ma żółtawy kolor i warzywny aromat. Wygląda tak jak na zdjęciu poniżej:

W smaku naparu dominują przede wszystkim słodkie warzywa, takie jak bataty czy dynia. Przyznam szczerze, że takie akcenty warzywne są raczej niespotykane w białej herbacie. Białe herbaty przeważnie kojarzą się z nutami kwiatowymi i owocowymi, nie warzywnymi. Akcenty warzywne to raczej domena zielonych herbat 🙂

Co do sposobu przyrządzania herbaty Yeti Curls, to przy pierwszym parzeniu najlepiej jest zalać ją wodą o temperaturze ok. 80 stopni Celsjusza i parzyć przez 3 minuty. Te same listki i pączki można wykorzystać nawet pięciokrotnie. Przy każdym kolejnym parzeniu dobrze jest wydłużać czas o ok. 1 minutę.

Podobnie jak w przypadku Everest Vasanta tę herbatę najlepiej przyrządzać w większym naczyniu – już po pierwszym parzeniu listki i pączki zaczynają nieco rozwijać się, ukazując swoje prawdziwe oblicze. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć, jak wyglądają listki po trzecim parzeniu:

Podsumowując, Everest Vasanta i Yeti Curls to dwie zdumiewające herbaty z Nepalu. Ta pierwsza to czarna herbata z listkami w nietypowym zielonkawym kolorze, która daje napar o aromacie i smaku kojarzącym się ze smakiem słodkich dojrzałych owoców. Z kolei Yeti Curls to biała herbata dająca napar o aromacie i smaku przypominającym smak słodkich warzyw.  Przyznam szczerze, że bardzo lubię obie herbaty. Najchętniej piłabym je cały czas :). Polecam je wszystkim miłośnikom herbaty, przede wszystkim amatorom białych herbat oraz herbat dostarczających zaskakujące i niebanalne doznania smakowe i zapachowe.

PS Przy przygotowywaniu wpisu korzystałam z postów zamieszczonych przez właścicielkę One Cup of Tea na stronie sklepu na Facebooku (https://www.facebook.com/OneCupOfTeapl/), katalogu sklepu oraz strony internetowej plantacji Everest Tea Estate (https://everestteaestate.com/).