Warszawski Kolektyw Herbaciany

Jeżeli śledzicie stronę mojego bloga na Facebooku, zapewne zauważyliście, że w swoich postach często wspominam o Warszawskim Kolektywie Herbacianym, przede wszystkim zamieszczam informacje o organizowanych wydarzeniach i krótkie relacje z nich. Dlatego też postanowiłam, że w dzisiejszym wpisie opowiem Wam co nieco o Kolektywie, bo myślę, że warto mieć orientację w temacie :).

Zacznę krótko od kulis powstania Kolektywu. Wszystko zaczęło się od spotkania w koreańskiej restauracji ONGGI, które odbyło się dokładnie 15 grudnia zeszłego roku z okazji Międzynarodowego Święta Herbaty. Wzięło w nim udział kilku herbaciarzy, m.in. Jola prowadząca bloga Herbaciany notes, Łukasz prowadzący bloga Dado – moja droga herbaty, Ewa prowadząca bloga Herbatniczek oraz Robert zwany również Sayamą, dość znana osoba w świecie herbacianym. Świetnie spędziliśmy ze sobą czas, więc pojawiła się nieśmiała propozycja kontynuacji spotkań. Na początku kolejnego roku spotkaliśmy się w różnym składzie jeszcze cztery razy: na spotkaniu noworocznym w ONGGI 6 stycznia, spotkaniu z panem Shibamoto w ONGGI 23 stycznia, spotkaniu poświęconym japońskiej ceremonii herbacianej w Ambasadzie Japonii 9 lutego i na chińskim nocnym targu w Muzeum Etnograficznym 27 lutego. Niedługo potem Robert wyjechał, pozostawiając nam sporo herbat do wypróbowania, a my czuliśmy coraz większą potrzebę, żeby spotykać się w miarę regularnie przy herbacie :). Ostatecznie 22 marca zebraliśmy się po raz pierwszy w celach organizacyjnych jako Kolektyw, więc myślę, że można by tę datę uznać jako umowną datę powstania. Tego dnia w spotkaniu wzięło udział sześć osób: ja, wspomniani już wcześniej Jola i Łukasz, Piotrek (matematyk), Aneta (artystka ceramiczka) oraz Patryk (barista będący miłośnikiem zarówno kawy, jak i herbaty), które zostały uznane za założycieli Kolektywu ;). Niedługo potem założyliśmy również stronę Kolektywu na Facebooku (https://www.facebook.com/warszawskikolektywherbaciany/?fref=ts) i powoli zaczęliśmy działać :).

Od tego momentu sporo się zmieniło – mamy za sobą wiele ciekawych doświadczeń nabytych na spotkaniach z różnymi osobami związanymi z herbatą oraz mnóstwo wypitych czarek. Do tej pory wzięliśmy udział w wielu spotkaniach zarówno zamkniętych, jak i otwartych, które sami zorganizowaliśmy lub w których mieliśmy okazję uczestniczyć. Były wśród nich m.in. takie wydarzenia, jak: spotkanie plenerowe przy herbatach wietnamskich w Parku Krasińskich, warsztaty ceramiczne zorganizowane przez Anetę w jej domu w Podkowie Leśnej oraz takie spotkania w ONGGI, jak: spotkanie przy pu-erhach i herbatach japońskich od Roberta, spotkanie przy herbatach japońskich z gościnnym udziałem państwa Bohdziewicz, małżeństwa podróżników po Japonii, trzy spotkania z gościnnym udziałem dwóch pań z Korei, absolwentek szkoły herbacianej, dwa spotkania z gościnnym udziałem pana Shibamoto, plantatora z Makinohary z japońskiej prefektury Shizuoka, czy spotkanie przy unikatowych herbatach z Laosu, Tajwanu, Chin i Japonii przywiezionych  przez Roberta. Ponadto część Kolektywu wzięła udział w tegorocznym Święcie herbaty w Cieszynie.

Wszystkie te wydarzenia były bardzo udane, ale przyznam szczerze, że najbardziej zapadły mi w pamięć spotkania z naszymi zagranicznymi gośćmi. Na pierwszym spotkaniu z panem Shibamoto, które odbyło się w styczniu, po raz pierwszy miałam okazję posłuchać osoby, która zajmuje się produkcją herbaty na co dzień, oraz wypróbować wytwarzanych przez nią herbat. Pamiętam, że podczas tego wydarzenia pan Shibamoto poczęstował nas naparem z Kamairichy, japońskiej zielonej herbaty prażonej na patelni, która jest jego specjalnością. Smak tego naparu był fantastyczny, jakże odmienny od innych znanych mi wtedy zielonych herbat. Zrobił na mnie ogromne wrażenie :).

W dalszej kolejności były trzy spotkania z paniami z Korei. Na pierwszym z nich, które miało miejsce w ONGGI, pani Park oraz pani Camilla opowiedziały nam trochę o koreańskich herbatach, pokazały, jak je zaparzać oraz poczęstowały nas naparami, m.in. z Woojeona. Ten Woojeon był po prostu przepyszny, intensywnie roślinno-maślany :). Niestety, ta herbata nie załapała się na zdjęcie, więc zamieszczę inne 😉

spotkanie z Pania Pak i Kamila3

Na kolejnym spotkaniu, które miało miejsce w ramach Festiwalu Otwartych Ogrodów w Podkowie Leśnej, wspomniane wyżej panie parzyły herbaty, które my sami im dostarczyliśmy, m.in. herbaty ze sklepu TheTea.

otwarte ogrody w podkowie1

Z kolei na ostatnim spotkaniu pani Park odpowiedziała na nasze pytania dotyczące koreańskiej ceremonii oraz tradycji herbacianej i zaparzyła nam kilka swoich herbat. Wśród nich była prawdziwa ciekawostka herbaciana, a mianowicie Paryocha naturalnie aromatyzowana cytronem, takim azjatyckim cytrusem, którą pani Park wytwarza na swoje własne potrzeby. Napar z tej herbaty miał naturalny, intensywnie cytrusowy smak :). Była to zdecydowanie najsmaczniejsza herbata aromatyzowana, jaką kiedykolwiek piłam, a muszę zaznaczyć, że jestem dość wybredna, jeżeli chodzi o tego typu herbaty ;).

spotkanie z Pania Pak9

spotkanie z Pania Pak11

spotkanie z Pania Pak6

Z kolei na drugim spotkaniu z panem Shibamoto mieliśmy okazję nie tylko posłuchać o metodach produkcji herbat, popróbować wytworzonych przez niego herbat, np. oolongów o różnym stopniu oksydacji, ale też przyrządzić napar pod jego nadzorem :). Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, jak przygotowywałam napar z jednej z herbat pod czujnym okiem naszego japońskiego gościa.

spotkanie z panem shibamoto 14

Jakie odnoszę korzyści z działania w Kolektywie, szczególnie z uczestnictwa w jego spotkaniach? Ogromne :). Myślę, że można by je podzielić na trzy główne rodzaje:

  1. Możliwość degustowania herbaty w towarzystwie innych miłośników herbaty, a co się z tym wiąże możliwość skonfrontowania swoich doznań smakowych, zapachowych i wizualnych dostarczanych przez napar;
  2. Możliwość wypróbowywania unikatowych i trudno dostępnych herbat, które najczęściej można kupić tylko na miejscu w danym azjatyckim kraju;
  3. Możliwość uczestniczenia w spotkaniach z ludźmi związanymi zawodowo z herbatą, takimi jak właśnie pan Shibamoto czy panie z Korei. W normalnych okolicznościach spotkanie się z tym osobami byłoby praktycznie niemożliwe, a nawet gdyby jakimś cudem się udało, to dzieliłaby nas bariera językowa, bo nasi azjatyccy goście nie znają za dobrze angielskiego. Na szczęście mamy pod ręką tłumacza japońskiego (Roberta) i koreańskiego (Łukasza), więc komunikowanie się nie stanowiło najmniejszego problemu 😉

To wszystko sprawia, że wszelkie spotkania Kolektywu są niezwykle rozwijające i wzbogacające. Ciężko byłoby zdobyć takie doświadczenie czy nabyć taką wiedzę z jakiejkolwiek książki czy jakiegokolwiek artykułu.

Przyznam szczerze, że powstanie i działanie Kolektywu to jedna z najlepszych rzeczy, jaka się trafiła od czasu rozwinięcia się mojej pasji herbacianej. Oby udanym i ciekawym spotkaniom przy herbacie nigdy nie było końca :).

Pozdrawiam oraz serdecznie zapraszam do śledzenia strony Kolektywu na Facebooku i do uczestnictwa w spotkaniach Kolektywu 🙂